Jak wyglądałby świat, gdyby rządziły nim zwierzęta? Autorka kreśli postapokaliptyczną wizję świata, w którym ludzie niczym dinozaury już dawno wyginęły, a ich miejsce próbują zająć zwierzęta. I mogłoby się im to udać, gdyby nie tajemnicza epidemia, która zabija koty. Kocia wścieklizna szerzy się w tempie błyskawicznym i powoli unicestwia ten gatunek. Tylko szczepionka może je ocalić. Jednak zwierzętom nie spieszno do jej wynalezienia, bo skoro zaraza dotyczy tylko kotów, to problem nie jest palący. Kto lub co jest tym wysadzonym z siodła? Czy są nimi ludzie, czy może niszczone przez epidemię koty? Tego musicie dowiedzieć się sami, sięgając po debiutancką książkę Lewandowskiej. Sam tytuł również możemy traktować jako alegorię bowiem ?wysadzić z siodła? to nic innego jak pozbawić kogoś przywilejów, zajmowanej dotychczas pozycji społecznej czy funkcji.
.
?Wysadzeni z siodła? to bez wątpienia książka inna niż wszystkie, wymykająca się wszelkim schematom. Nie spodoba się każdemu. Nie każdy doceni poetycko-sarkastyczny język autorki czy nadanie zwierzętom cech ludzkich. Znam osoby, które uparcie twierdzą, że psy nie mają duszy i nie warto chronić ich życia. Ja uważam, że psia dusza może być tak samo dobra i wartościowa jak nasza ludzka. Nie ulega wątpliwości, że wyobraźnia autorki nie zna granic, a jej fascynacja światem zwierząt wykracza dalej niżeli tradycyjne pojmowanie. Jedno jest pewne ? tej książki nie da się zapomnieć. Nie da się jej też zaklasyfikować jako typowej literatury postapokaliptycznę czy fantasy, bo dostrzegłam tu i fascynację bajkami Krasickiego i mocno poetycki język. Zamiast Brzydkiego kaczątka mamy tu brzydkie jeżątko.
.
Podobało mi się wyjaśnienie tego, czym jest bajka dla kogoś, kto nie zna tego pojęcia. Elementy bajki także tu dostrzegłam w części opowiadającej o tym, jak koń Albert przyszedł na świat i uczył się świata. W jego poznaniu i zrozumieniu towarzyszyły mu inne zwierzęta tj. zając, bóbr i dzięcioł. Gdy ?Albert rósł i wszystko wokół niego malało?. Co ciekawe w świecie wykreowanym przez Lewandowską na posiadanie imienia trzeba zasłużyć. Nie nadaje się go od razu po narodzeniu, bo wtedy jeszcze nie wiadomo, kim jest i kim stanie się dana istota. Zwierzęta, aby upodobnić się do istot dwunożnych noszą stalowe nakładki i chętnie oddają się typowo ludzkim nałogom. Mają swoje wady, zalety i denerwujące nawyki ? można powiedzieć, że zachowują się jak ludzie. Jednak czy aby na pewno?.
;
?Okładka podoba mi się i ?nie podoba jednocześnie. Bez wątpienia jednak coś mi przypomina? Może plakat z klasycznych powojennych westernów, a może reklamę papierosów marki Camel. Tak czy inaczej, na pewno nawiązuje do książki. Oczywiście były też fragmenty, które mnie nużyły, które nie do końca zrozumiałam. Które wydawały mi się przesadzone, nie na miejscu, przełamujące jakieś granice gry słownej. Bo czy z językiem możemy zrobić wszystko, co nam się podoba czy powinniśmy raczej trzymać się utartych schematów? Autorka nie zastanawia się nad tym, tylko daje się ponieść wyobraźni. Wyobraźcie sobie ?koguta pochylonego nad mikroskopem?. Konia lubiącego zaglądać do kieliszka czy wszystkowiedzącą, mądralińską kurę. Śmieszne to i nieprawdopodobne jednocześnie. Przekraczające granice dobrego smaku i fascynujące. Skłaniające do refleksji i zastanowienia się nad tym, co by powiedziały nam zwierzęta, gdyby umiały mówić ludzkim głosem. Jak by się zachowywały, gdyby ewolucja poszła o krok dalej i pozwoliła koniom stanąć na dwóch kopytach vel. nogach. Czy stworzyły by lepszy świat i czy uniknęły by błędów popełnianych przez ludzkość? Tego możemy się jedynie domyślać.
Opinia bierze udział w konkursie