- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.óżne strony, jeden pognał wzdłuż brzegu zatoczki, inny na ukos zboczem wzgórza, więc nie minęło pół minuty, a przed gospodą pozostał tylko Pew. Wszyscy go opuścili, nie wiem, czy ze strachu, czy z zemsty za jego obelgi i razy, w każdym razie został sam jak palec, gorączkowo stukając kijem wokół siebie i nawołując swych kamratów. W końcu obrócił się w złą stronę i pobiegł w kierunku wioski, mijając mnie o kilka kroków i wrzeszcząc: -- Johnny, Czarny Psie, Dirk! -- i jeszcze kilka innych imion. -- Nie zostawiajcie starego Pew, Nie zostawiajcie mnie samego! W tym momencie na szczycie wzniesienia zadudniły końskie kopyta i w blasku księżyca ujrzałem czterech czy pięciu jeźdźców gnających w pełnym galopie w dół zbocza. Dopiero teraz Pew zrozumiał, że popełnił błąd, obrócił się z krzykiem i pobiegł prosto do rowu, do którego się stoczył. Podniósł się jednak natychmiast i całkiem już ogłupiały ponownie wbiegł na drogę, ale tym razem trafił prosto pod kopyta pierwszego z nadjeżdżających koni. Jeździec próbował go ocalić, ale było już za późno. Ślepiec runął z krzykiem, który rozdarł ciszę nocy, cztery kopyta stratowały go, odrzuciły i pomknęły dalej. Upadł na bok, a potem łagodnie przewrócił się na twarz i już się nie poruszył. Zerwałem się na nogi, wołając do jeźdźców. Zresztą i tak już się zatrzymywali przerażeni tym wypadkiem. Teraz zobaczyłem, kim są. Jednym z nich, trzymającym się w tyle, był ów chłopak, który pojechał z wioski po doktora Liveseya, pozostali to strażnicy celni, których spotkał po drodze i z którymi od razu powrócił, wykazując tym godny pochwały rozsądek. Wieści o lugierze w Dziurze Kitta dotarły do inspektora Dancea, który natychmiast wyruszył ze swoimi ludźmi w naszą stronę. Tej okoliczności moja matka i ja zawdzięczamy ocalenie od niechybnej śmierci. Pew był martwy jak głaz. Co się tyczy mojej matki, to kiedy zanieśliśmy ją do wioski, łyk zimnej wody i sole trzeźwiące przywróciły ją do życia i nawet nie była zbytnio przerażona, tylko od razu zaczęła biadolić, że nie odebrała całego długu. Tymczasem inspektor pognał do Dziury Kitta, natomiast swoim ludziom kazał zsiąść z koni i przedzierać się w dół zalesionego parowu, co też uczynili, prowadząc, a czasami podtrzymując swoje wierzchowce i nieustannie wypatrując zasadzki. Nie dziw więc, że kiedy dotarli do Dziury, lugier już wypłynął z zatoczki, choć był jeszcze dość blisko. Inspektor zawołał, aby wrócili do brzegu, na co mu odkrzyknięto, żeby lepiej nie stał tak w blasku księżyca, bo go poczęstują ołowiem, i w tej samej chwili kula gwizdnęła mu koło ramienia. Wkrótce lugier zniknął za cyplem. Pan Dance stał ,,jak ryba wyjęta z wody" -- sam tak się o sobie wyraził -- a jedyne, co mógł w tej sytuacji zrobić, to posłać kogoś do , żeby powiadomił załogę kutra patrolowego. -- Ale i tak na nic to się zda -- powiedział. -- Zwiali nam i tyle. Rad jestem tylko -- dodał -- że nadepnąłem na odcisk panu Pew, bo tym razem dotarło do niego, co chciałem mu powiedzieć. Powróciłem z nim do ,,Admirała Benbow" i trudno sobie wyobrazić, jaki tam zastałem widok. Nawet zegar strącili ze ściany, kiedy tak zajadle polowali na mnie i na moją matkę, a chociaż zabrali tylko woreczek z pieniędzmi kapitana i trochę drobniaków z kasy, od razu zrozumiałem, że jesteśmy zrujnowani. Pan Dance nie mógł się w tym wszystkim połapać. -- Mówisz, że wzięli pieniądze, tak? Ale w takim razie, czego jeszcze, na Boga, szukali? Może innych pieniędzy, co? -- Nie, proszę pana, myślę, że nie pieniędzy -- odrzekłem. -- Bo, w rzeczy samej, proszę pana, wierzę, że to, czego szukali, mam w kieszeni na piersiach, a prawdę mówiąc, wolałbym, żeby to się znalazło w jakimś bezpiecznym miejscu. -- Naturalnie, chłopcze, masz rację. Jak chcesz, to ja to wezmę. -- Pomyślałem, że może doktor -- zacząłem. -- Całkiem słusznie -- przerwał mi, wyraźnie ucieszony. -- Całkiem sł to dżentelmen, i do tego sędzia. A jak już o tym mowa, to przyszło mi do głowy, że mógłbym sam do niego pojechać i o wszystkim go powiadomić. W końcu pan Pew nie żyje, nie żebym go żałował, ale nie żyje, więc sam rozumiesz, że ludzie mieliby za złe oficerowi straży celnej jego królewskiej mości, gdyby nie zrobił wszystkiego, co w jego mocy. I powiem ci, Hawkins: jak chcesz, to zabiorę ciebie ze sobą. Podziękowałem mu serdecznie za tę propozycję i poszliśmy do wioski, gdzie czekały konie. Ledwo zdążyłem powiadomić o tym matkę, wszyscy już siedzieli w siodłach. -- Dogger -- rzekł pan Dance -- ty masz dobrego konia, posadź tego chłopca za sobą. Gdy tylko wsiadłem na konia i złapałem się pasa Doggera, inspektor wydał komendę i cały oddział ruszył kłusem drogą wiodącą do domu doktora Livese
audiobook mp3 do pobrania
Lektor |
Czas trwania 07:42:00 |
Wydawnictwo Media Rodzina |
Data wydania 2015 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | dla dzieci i młodzieży, literatura przygodowa |
Wydawnictwo: | Media Rodzina |
Wydawnictwo - adres: | wydawnictwo@mediarodzina.pl , http://www.mediarodzina.pl , 61-657 , Pasieka 24 , Poznań , PL |
Rok publikacji: | 2015 |
Czas trwania: | 07:42:00 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Jan Peszek |
Lektor: | Jan Peszek |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.