- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.łam na Driadę. Spała jak zabita. Włączyłam komputer i zaczęłam przeglądać strony z ogłoszeniami dotyczącymi zwierząt. Nie wiedziałam, że jest aż tak wiele psów do adopcji. Kiedy oglądałam zwierzaki, które czasami latami czekały na dom, zrobiło mi się smutno. Pomyślałam, że ciężko będzie znaleźć Driadzie sensowny dom. Otworzyłam plik tekstowy, skopiowałam adresy stron i zaczęłam tworzyć treść ogłoszenia: Oddam kilkumiesięczną suczkę porzuconą w lesie. Jest zdrowa, ufna i przyjacielska mimo tego, co ją spotkało. Zainteresowanych podarowaniem jej dobrego domu proszę o kontakt pod Pokręciłam głową i odchyliłam się na krześle, odrywając dłonie od klawiatury. Zbyt to suche. Muszę wymyślić coś lepszego. Inaczej nikt nie zauważy mojego ogłoszenia. Poza tym muszę najpierw Driadę zbadać, czy aby na pewno jest zdrowa. Pewnie trzeba będzie też ją odrobaczyć i zaszczepić. I koniecznie zrobić parę ładnych fotek. Ludzie to przeważnie wzrokowcy. Zamknęłam laptopa i postanowiłam odłożyć to na później. Zresztą i tak musiałyśmy już jechać. Driada właśnie się obudziła i zaczęła kręcić się niespokojnie. - O nie, Tylko nie to! - Zerwałam się z fotela, wiedząc już, co to może zwiastować. - Zaczekaj chwilkę! Szybko chwyciłam kluczyki do samochodu, torebkę i włożyłam buty, a potem z psem pod pachą pognałam na dół. Na szczęście zdążyłam i Driada wysikała się tuż po tym, jak postawiłam ją na ziemi. - Dobry piesek! - Poklepałam ją po głowie, ciężko dysząc. W lecznicy dowiedziałam się, że Driada ma mniej więcej dwa miesiące, jest całkiem zdrowa, mimo że trochę za chuda, i zapowiada się na psa średniej wielkości, choć tego nie można stwierdzić na sto procent. Została zaszczepiona, dostałam też tabletki do jej odrobaczenia. Z gabinetu wychodziłyśmy z ulgą, bo nawet nie przypuszczałam, że ta wizyta może być dla mnie tak stresująca. Cieszyłam się też, że wszystko w porządku. Mój dobry nastrój pewnie trwałby dłużej, gdyby nie to, co stało się zaraz potem. Wchodząc do poczekalni, usłyszałam piskliwe ujadanie niewielkiego kudłatego psa. Driada cofnęła się lekko skonsternowana i spojrzała na mnie, jakby pytała: ,,O co mu chodzi?". Też chciałabym wiedzieć. Zawsze działały mi na nerwy psy, które drą się bez powodu na każdego, kto zdąży mignąć im przed oczami. Pies, jak się okazało, należał do długonogiej blondynki, która to przyklejona była do jakiegoś faceta. Dopiero po chwili zareagowali na szczekanie i przerwali niewątpliwie wymagający wzmożonej pracy ślinianek pocałunek. Zassali się tak bardzo, że aż usłyszałam donośne cmoknięcie. Zastanawiałam się, czy mam zaklaskać, wyrażając swój szczery podziw, czy odejść, wzruszając ramionami, kiedy nagle stanęłam jak wryta, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Bo facet był mi doskonale znany. - - bąknęłam. Było to tak zaskakujące i niespodziewane, że przez chwilę bardziej prawdopodobne wydawało mi się, że on się roześmieje i powie jak w jakiejś telenoweli: ,,A skąd, jestem jego bratem bliźniakiem! Nie wspominał o mnie? Wszyscy nas mylą!". On jednak milczał i wpatrywał się we mnie z równie wielkim zdziwieniem. - Lena? Co ty tu robisz? - wydusił w końcu. Nigdy nie widziałam w jego kamiennej na ogół twarzy takiego zdziwienia. - Co JA tu robię?! - krzyknęłam. - Mogłabym zapytać o to samo, ale przed chwilą widziałam godny podziwu pokaz. Chyba sporo trenujecie? - To ona? - Blondynka spojrzała na mnie wielkimi i ciemnymi oczami sarny. Chyba widziałam w nich współczucie, co jeszcze bardziej mnie rozzłościło. A więc wiedziała o mnie, musieli o mnie rozmawiać. Wzięłam Driadę na ręce i szybkim krokiem wyszłam na zewnątrz. Po chwili zatrzaskiwałam drzwi samochodu. - Leno, zaczekaj! - zawołał Mariusz już swoim zwykłym rzeczowym tonem, wybiegając z lecznicy. Szybko się otrząsnął. Ruszyłam z piskiem opon, co nigdy mi się nie zdarzyło. Buzowała we mnie wściekłość. Jak mógł mi to zrobić? Przecież planowaliśmy ten cholerny ślub. Poza tym ona miała psa - nie wiedzieć czemu, to rozzłościło mnie jeszcze bardziej. A Mariusz nie cierpi zwierząt. Przypomniałam sobie jego słowa: ,,Zwierzęta brudzą, hałasują, śmierdzą. Wszędzie kłaki, błoto, ślina. Nie zniósłbym tego". Taaak, hektolitry śliny wysysane z tej panienki i jej jazgotliwy kundel jednak mu nie przeszkadzały. Pieprzony hipokryta. Usłyszałam natarczywy dzwonek telefonu, ale kiedy zobaczyłam, że to Mariusz, odrzuciłam połączenie. Ledwie jednak wróciłam do mieszkania, rozległ się dzwonek do drzwi. Zajrzałam przez wizjer i tak jak się spodziewałam, zobaczyłam Mariusza. Nie reagowałam, mając nadzieję, że sobie pójdzie. Znowu dzwonek - tym razem bardziej natarczywy. Ten też zignorowałam. - Daj spokój - usłyszałam zza drzwi
ebook
Wydawnictwo HarperCollins Publishers |
Data wydania 2017 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | HarperCollins Publishers |
Rok publikacji: | 2017 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.