Ponoć "jest to książka wyjątkowa, ponieważ na polskim rynku wydawniczym tematykę nowoczesnych stylów życia podejmuje się w sposób marginalny i raczej dygresyjny". Taką przynajmniej "zachętę" widzi się w opisie tej książki, oferowanej do sprzedaży na jednym z portali wysyłkowych. Dwa procesy- globalizacja i indywidualizacja kształtują dziś (podobno) "życie każdej istoty ludzkiej". Nie ma jak uogólnienie, niemal jak przypomnienie o tym, że oddziałują na nas, na każdego z osobna oba bieguny ziemskie, a do tego zmienne wiatry z czterech stron świata i jeszcze (ta przeklęta) grawitacja, która nie pozwala latać w przestworzach ludziom bez pomocy maszyn, tak- ot, samoistnie. Pan Bernasiewicz spogląda na te dwa style życia jak na przeciwstawność kultury dominującej ( styl życia yuppie ? sukces, pieniądze) oraz kultury alternatywnej (squattersi ? sprawiedliwość społeczna, autonomia osobista i lokalna). Wywód jaki zaserwował Pan Bernasiewicz (chyba wart określenia "profesor podwórkowy)swoim czytelnikom, jest utrwaleniem utartych stereotypów, potwierdzonych "naukowym autorytetem", w stylu i wymowie, w jakiej polityk przemawia do betonowego elektoratu, przekonując przekonanych, powielając i uwiarygodniając "badawczo" wszystko to, o czym wiadomo od dawna. Pan Bernasiewicz nie pokazał niczego nowego, o czym by wcześniej nie pisano i nie wiedziano, serfując w tym swoim przekonywaniu przekonanych. Ale może chodziło o coś innego jeszcze? Aby przez utrwalenie, powtórzenie stereotypów, z lokalnym i współczesnym akcentem - wybiórczo i szczególnie wyraźnie zaznaczonym, aby był aż nadto dostrzegalny, używalny- jeszcze bardziej przekonanych umocować "w (dotychczasowym) przekonaniu", bo wiadomo: półprawda, jak kłamstwo, powtarzana wielokrotnie, będzie odbierana jak prawda". Potwierdzenie zawsze dadzą badania statystyczne. Ponoć statystyka nie kłamie? Cóż, sam Mark Twain - długo przed Ks. Tischnerem, ujawniającym podział prawdy po góralsku (tak, ta słynna "gó--o prawda", następująca po: "prawdzie, tyz prowdzie i półprawdzie")- stwierdził, że istnieje : prawda, połprawda i -na końcu- statystyka". Yuppie, jak pokazuje praca pana Bernasiewicza, żyje aktywnością zawodową, nie ma trudności z identyfikacją (sic!) swoich autorytetów, mistrzów, ludzi, którzy osiągnęli biegłość w tym, co robią, i którzy przewodzą na ścieżkach kariery. Do tego yuppie pielęgnuje życie z rodziną, mimo poświęcania niewielkiej ilości czasu dla niej. Squatter zaś - zdaniem p. Bernasiewicza- niewiele dba o rozwój swojej kariery zawodowej, całkowicie marginalizuje sprawy życia rodzinnego. Całość jego energii życiowej pochłaniają kwestie społeczne i żyje rzeczywistością krzywd, niesprawiedliwości, sprzeciwu wobec prawa, w którego majestacie eksmituje się ubogich ludzi na bruk. Uwagę squattera absorbują kapitalistyczne mechanizmy wyrzucające ludzi na margines społeczny w imię zysku akumulowanego w rękach nielicznych beneficjentów neoliberalizmu. W brutalnym świecie squatter nie widzi żadnych autorytetów. Wychodzi na to, że yuppie- to ten, co ceni pracę i rodzinę (małżeństwo!), dobra, wartościowa, rozwojowa, perspektywiczna społecznie osoba, a squatter to pracujący, byle przeżyć, zaangażowany "społecznie/ideologicznie" anarchista w wolnym związku. Do tego- na co zwrócił uwagę p. Bernasiewicz- słucha (o, zgrozo?) punk rocka? "Epokowe" znaczenie tej pracy, jej nowatorski i odkrywczy wymiar można by było zobrazować analogią do -hipotetycznego!- monumentalnego "dzieła" naukowego pod tytułem "Heteroseksualiści kontra geje. Elementy stylu zycia. Różnice i wnioski. Studium i odmiana przez przypadki, liczby i osoby.". Praca jeszcze nie powstała, ale- jeśli będzie (opłacalne?) zamówienie (od spin doktorów partyjnych?)- pan dr hab. Maciej Bernasiewicz rozważy zajęcie się zagadnieniem i poprowadzeniem w pożądanym (zamówionym? oczekiwanym?) kierunku... Podstawowe wiadomości, znane powszechnie, podparte wypowiedziami z "wywiadów", cytatami "mędrców" itp... Czyli: co było wiadome wcześniej, jest wiadome nadal, ale potwierdzone zmarnowaniem czasu i oczu -przy pomocy druku! Nie ma to, jak zestawić sobie: dwie spolaryzowane, skrajne społeczności i uwydatnić kontrasty, tak aby uzyskać wdzięczny materiał do kolejnych manipulacji, a także dalszego utrwalania i powielania stereotypów. Nie chciałem jednoznacznie stwierdzić, że "dzieło" dr hab. Bernasiewicza to mierne stylistycznie pisanie, męczące czytelnika, choć mnóstwo u p. Bernasiewicza nużącej narracji, jaką narzuca odbiorcy- rzekłbym: znak rozpoznawczy- męczący sposób "komunikacji" autora z czytelnikiem, gdzie dodaje się smaczki taniego stygmatyzowania i szarżowania stereotypem. Tajemnicą Poliszynela jest to, że np. sondaże wyborcze zamawiane przez daną partię publikuje się oficjalnie najczęściej wtedy, gdy akcje zamawiającego stoją wysoko, albo zwyżka nastąpiła kosztem największego konkurenta... Ja nie wiem, czy na pewno ktoś zamawiał tę propagandową "pracę badawczą", ale... bez wątpienia -nawet przed zamówieniem pan autor spełnił- chyba propagandowe/ideologiczne zadanie. Wyrażam ogromne współczucie dla czytelników pana Bernasiewicza chcących szczerze pogłębić wiedzę.
Opinia bierze udział w konkursie