- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.swoich koni i swoich pojazdów. Dobijanie targu było pewnego rodzaju sportem. Jako warunek wynajęcia furmanki stawiało się zawsze, że będziemy jedynymi pasażerami. Szanowny i brodaty woźnica obrażał się na takie przypuszczenie, co mu nie przeszkadzało zaraz w miasteczku pozwolić usiąść gdzieś na boczku jednemu krewnemu, potem drugiemu, potem czyjejś żonie, którym najzupełniej przypadkowo wypadło w tym właśnie czasie wybrać się gdzieś niedaleko Borkowicz. Kiedy mieliśmy około 10 lat, zdarzało się czasem, że ci przypadkowi pasażerowie zajmowali najlepsze miejsca, my zaś byliśmy tylko doczepiani do wozu i - rzecz oczywista - wszyscy jechali do samej Dzisny i wysiadali niedługo przed naszym zajazdem, gdzie następowało regulowanie należności. Gdy podrośliśmy i mieliśmy większe w tym doświadczenie i większe poczucie swojej siły, wyrzucaliśmy po prostu każdego kandydata na przygodnego pasażera. Żydkom nie można się dziwić. Było ich po okolicznych miasteczkach dużo, wszyscy mieli liczne rodziny i żyli w niezmiernej biedzie, a tymczasem opłata za wynajęcie furmanki nawet w tamtych czasach była - ze względu na dużą konkurencję - śmiesznie mała. W czasie naszego dzieciństwa wszystkie nasze przyjazdy były takie same. Cichy dzień upalny, lekko podnoszący się kurz za kołami bryczki, krzyże na drogach rozstajnych i zawsze takie samo ,,Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus", którym witał nas każdy spotkany piechur, na co skwapliwie odpowiadaliśmy ,,Na wieki wieków". A gdy się mijało oraczy, to się mówiło ,,Szczęść Boże", tylko jakoś po białorusku, czego już przypomnieć sobie nie mogę. Trzeba też wiedzieć, że naszym językiem codziennym podczas pobytu na wsi był przeważnie język białoruski, w którym porozumiewaliśmy się ze służbą, ze stangretem i z fornalami. Rodzice i ciotki nieraz byli bardzo zgorszeni naszym sposobem wypowiadania się. Jadąc tym gościńcem, mijaliśmy dwory naszych znajomych. Mijaliśmy Siećków. gdzie wyglądaliśmy panienek pod krzyżem (dość często było to nasze pierwsze spotkanie), potem była jeszcze jedna trudna górka, Nowoszyńce i już widać było czerwone dachówki zabudowań Jakubowa. Dwa brytany Pudel i Łajdak, bardzo groźne dla wszystkich pachciarzy, wylatywały na spotkanie z gwałtownym, ale wesołym ujadaniem i już bryczka zatrzymywała się przed gankiem. Trochę osowiali po długiej drodze, oszołomieni przyjazdem i spotkaniem, witaliśmy się bardzo grzecznie z dziadkiem i babką, a potem po kolei brały nas w ramiona ciotki. Byliśmy zawsze bardzo wzruszeni, bo babka i ciotki miały łzy w oczach. Tak to już dawno i tyle własnego twardego życia już przeszło, a wspomnienia tych naszych przyjazdów i wyjazdów są tak niezmiernie żywe i tak drogie. Mam to przekonanie i świadomość, że w ciężkich i - zdawałoby się - beznadziejnych chwilach życia czerpałem zawsze siłę moralną z tych wspomnień. Po przyjeździe na wieś, nawet po przespaniu pierwszej nocy, nie od razu zaczynały się dla nas prawdziwe wakacje. W każdym razie nazajutrz po przyjeździe musieliśmy się zobaczyć z naszymi kolegami w Jelnie. Pierwsze spotkanie było zwykle bardziej formalne niż wszystkie następne, gdyż chcieliśmy się przywitać z państwem Jakowickimi, którzy nas bardzo lubili i stosunek ich do nas mało różnił się od stosunku do własnych synów. Jakieś trzy-cztery pierwsze dni czuliśmy się jeszcze zanadto miastowiczami, bose nogi były jeszcze zbyt delikatne i jeszcze reagowały na nierówności gruntu, a w gospodarstwie odbywały się w tym czasie prace, w których nie mogliśmy brać udziału. Okresem wielkiej naszej czynności było wożenie na pola nawozu, koszenie łąk oraz żniwa. Zawsze i wszędzie, gdy w grę wchodziły furmanki, byliśmy na miejscu, próbo
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, wspomnienia |
Wydawnictwo: | Iskry |
Rok publikacji: | 2008 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.