- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.liczbą ludzi, stłoczonych, napiętych i zdenerwowanych, kręcących się zupełnie niepotrzebnie. Do tego po północy rozpoczął się nalot radziecki i jak zwykle bomby sypały się gęsto i zupełnie przypadkowo. Trudno było nawet domyślić się w co celowali. Dwie bomby wybuchły nieprzyjemnie blisko. Na strychu budynku siedzieli obserwatorzy, którzy mieli nas uprzedzić przed wizytą niepożądanych gości. Na szczęście nie zauważyli żadnych ruchów oddziałów niemieckich. Rano otrzymaliśmy rozkaz rozejścia się do domów i pozostawania w pogotowiu alarmowym. Dla wielu z nas rozkaz ten stworzył naprawdę trudną sytuację. W miejscu zamieszkania byli już ,,spaleni" i nie bardzo mieli gdzie wracać. Niektórzy wydobyli przechowywaną specjalnie na tę okazję ,,prywatną" broń i mieli kłopoty z jej ponownym ukryciem, a obawiali się -- i słusznie -- oddać pistolet służbie uzbrojenia. Wobec wielkich niedoborów broni, szansa jej odzyskania przy następnym alarmie była nikła. Wróciłem do domu z Hanką Rychłowską, moją narzeczoną. Rodzice przywitali nas jakbyśmy wracali z długiej i ciężkiej kampanii. Bałem się siedzieć w domu, gdyż -- jak mówiła nasza gosposia Marynia -- ,,cała kamienica wiedziała, że syn pana doktora poszedł do leśnych". Na szczęście Niemcy nie mieli głowy do zajmowania się drobiazgami w rodzaju wyłapywania pojedynczych, zdekonspirowanych żołnierzy, a konfidenci niemieccy i nadgorliwi ,,granatowi" policjanci znikli z horyzontu i zapewne szykowali sobie alibi na ,,po wojnie" lub po prostu wiali razem z Niemcami. W niedzielę 30 lipca wczesnym popołudniem, przy pięknej, słonecznej pogodzie, poszedłem z Hanką przejść się po mieście. Nie był to zapewne najmądrzejszy pomysł. Nie byłem jednak w stanie wysiedzieć w domu. Pamiętam dokładnie trasę naszego spaceru. Wyszliśmy z domu przy ulicy Miodowej i szliśmy Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem. Skrzyżowanie Alei Jerozolimskich i Nowego Światu obstawione było wojskiem. Wolałem nie sprawdzać co się tam dzieje. Skręciliśmy w Chmielną i przez Bracką doszliśmy do Placu Trzech Krzyży. Mimo pięknej pogody ulice były prawie zupełnie wyludnione. Na placu wylot Alei Ujazdowskich zastawiony był kozłami z drutu kolczastego i workami z piaskiem. Za nimi widać było samochód pancerny, a dalej budy żandarmerii. Nie było najmniejszego sensu pchać się dalej. Skręciliśmy w Żurawią i przez Kruczą, Szpitalną, Plac Napoleona, Świętokrzyską, Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście, przez nikogo nie niepokojeni, wróciliśmy do domu. Podobno w poprzednich dniach Niemcy ewakuowali się pospiesznie z hotelu ,,Bristol", wyrzucając z okien swoje rzeczy wprost na stojące na chodniku ciężarówki. Trzydziestego lipca nic podobnego się nie działo. Hotel był obstawiony kozłami z drutem kolczastym, okna na parterze były częściowo zasłonięte workami z piaskiem. Przed hotelem stały wzmocnione posterunki, ale nie było śladów paniki, czy pospiesznej ewakuacji. W domu byliśmy koło godziny piątej, może wpół do szóstej. Do kolacji siedzieliśmy w stołowym pokoju i rozmawialiśmy z Mamą, która spokojnie robiła porządki w szafkach kredensu. Nie przypominam sobie gdzie był Ojciec. Być może przyjmował pacjenta. Czasami zdarzało się to także i w niedzielę. Raczej zszedł chyba na dół do apteki, na pogawędkę z jej właścicielem, magistrem Dobrzańskim. Zaproponowałem, aby Hanka została u nas na noc. Przecież spodziewaliśmy się alarmu w każdej chwili. Mógł być także wcześnie rano, a to oznaczałoby kłopoty z powiadomieniem. Uprzedzano nas, aby starać się nie zawiadamiać telefonicznie. Telefony mogły zostać wyłączone bez uprzedzenia, a ponadto na pewno były na podsłuchu i nagły, gwałtowny wzrost liczby rozmów musiałby wzbudzić podejrzenia u Niemców. Mama zgodziła się tym razem bez trudności, choć nie lubiła, gdy Hanka nocowała u nas. Nie miała nic przeciw niej, ale uważała, że to nie wypada, aby panna nocowała w domu narzeczonego. Chciałem zatelefonować do pani Rychłowskiej, aby ją zawiadomić, że Hanka nie wróci na noc do domu. Mama wyjęła mi jednak słuchawkę z ręki, mówiąc, że jej bardziej wypada przeprowadzić taką rozmowę. Kolacja była, jak zwykle, około siódmej. Ojciec przyniósł najświeższe i ,,murowane" wiadomości z frontu, Nastrój był dobry, rozmowa toczyła się, jak zwykle, o codziennych wydarzeniach i kłopotach oraz oczywiście, o sytuacji na froncie. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że jest to moja ostatnia kolacja z Hanką i w domu rodzinnym. Rozmawialiśmy jeszcze długo po kolacji. Później Hanka poszła do mego pokoju, który jej odstępowałem zawsze, gdy nocowała u nas. Mama kategorycznie zażądała -- przy pierwszym noclegu Hanki u nas -- abym nie śmiał wejść do swego pokoju, gdy nocuje w nim Hanka. Zakaz ten był zasadniczo przestrzegany, cho
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Histmag |
Rok publikacji: | 2009 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.