- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.szczęściem; pełnić obowiązki, przywiązane do skromnego stanowiska uczciwie, i to jest, możecie wierzyć, lub nie wierzyć, całem szczęściem. Zawsze starałem się wpajać takie przekonanie w mych uczniów. Niektórzy zrozumieli mnie i źle na tem nie wyszli: większa część słuchała słów dobrej rady, niby bajki o żelaznym wilku; jednem uchem chwytała, wypuszczała drugiem i, nie dziw, że w życiu znalazła gorycz i rozczarowanie. Jedno jest tylko największe, mojem zdaniem, nieszczęście -- nie być niczem, zostać po długich latach pracy i uczciwego życia istotą na nic nikomu nieprzydatną i niepotrzebną. To, zaiste, jest nieszczęściem prawdziwem. Urodziłem się na wsi, w dzień Trzech Króli, temu lat pięćdziesiąt z okładem. Ojciec mój był o?cyalistq folwarcznym; nazywali go panem rządca, zapewne dlatego, że sprawował rządy nad kilkoma fornalami, tylomaż parobkami i pastuchem. Pierwszy dar, jaki otrzymałem od ojca po przyjściu na świat, było imię, a ponieważ urodziłem się w dzień Trzech Króli, więc wypadało mnie ochrzcić na Kacpra, Baltazara lub Ojciec dal mi to ostatnie, dlatego, że imię Kacpra nosił nasz pastuch, więc jakoś nie wypadało nadawać je synowi pana rządcy; Baltazar, kowal wiejski, był to pijak sławny na całą okolicę, więc także nie -- zostałem tedy Melchiorem. Prócz tego imienia i uczciwego nazwiska Kurkiewicz, nic mi radzicie] mój więcej nie dał, nie dlatego, ze nie chciał, lecz z powodu. ze nie mógł, a nawet szczerze mówiąc, i chcieć biedak nie mógł, gdyż umarł w trzy lata po mojem urodzeniu. W rok później za ojcem poszła i matka i zostałem na świecie sam jeden. Nie mogę powiedzieć, żebym był bez opieki. Owszem, krewni mnie brali do siebie, trochę byłem u stryja, trochę u wuja, to znów u babki jakiejś, u ciotki, aż wreszcie, mając lat dziesięć życia, zająłem stanowisko ucznia przy organiście w Patykach. Nie utrzymuję, że było mi tam źle; owszem. ile razy popędliwa z natury organiścina wytargała mnie za uszy, tyle razy organista, łagodny człowieczysko, gładzi! mię po głowie i tak to jakoś szło jedno w długie i jedno za drugie. Nauczyłem się czytać, pisać i rachować. trochę po łacinie i liznąłem cokolwiek wykształcenia muzycznego, które zacząłem był systematycznie, od abecadła, to jest od poruszania miechem i obcierania organów z kurzu -- potem, stopniowo, poznałem tajemnice kluczów, klawiszów i pedałów, tak, że podczas nieobecności organisty, mogłem go, bez wielkiej krzywdy dla uszów parafian, zastąpić, co zresztą, jak mniemam, potrafiłbym i dziś jeszcze uczynić -- i com też uczynił na ślubie panny Wandy, o czem na właściwem miejscu podana będzie szczegółowa relacya. Kiedym doszedł do czternastu lat życia, w losie moim zaszła duża zmiana. Proboszczem parafii w Patykach, w której, wedle sił i uzdolnienia mego, Bogu, organiście i ludziom służyłem, był ksiądz Eustachy Maciejowski, kanonik, człowiek napozór surowy, ale w gruncie rzeczy, jak to teraz zwłaszcza ocenić mogę, mąż nieprzebranej dobroci. To mu tylko do pewnego stopnia mam za złe, że aczkolwiek wiedział, iż moje imię jest Melchior, nazywał mnie zawsze smykiem, skurczypałką, strachem na wróble, żbikiem, a kiedy był w wyjątkowo złym humorze -- obwiesiem. Było mi to nieco przykro, ale zczasem przyzwyczaiłem się tak dalece, że jak tylko zawołał ,,smyku!", przybiegałem natychmiast z pytaniem: co rozkaże? Otóz jednego dnia zawołał mnie ksiądz kanonik do siebie i rzekł surowo. -- Dość już zbijasz bąki, skurczypałko! Trzeba się uczyć. ,,Disce puer, ego te faciam mości panie." Wiesz, kto to powiedział? -- Wiem. -- A zkąd? -- Uczyłem się. -- No, no! To dobrze. Otóż szkoda cię, żbiku, żebyś przy tutejszym dławidudzie zmarniał. Nie nauczy on cię więcj nad to, co sam umie, a sam mnie tyle, co i ty. Trzeba iść do szkoły, pójdziesz? -- Pójdę. -- A cóż tam będziesz jadł, basałyku? -- Nie wiem. -- A, chęć do nauki masz? -- Mam, księże kanonika. -- Otóż widzisz, obwiesiu, masz tu trzy rzeczy: primo, list do księdza prefekta, secundo, list do nauczyciela łaciny, tertio, dwa złote na drogę. Rozumiesz? -- Rozumiem. -- Byłeś kiedy w X? -- Nie byłem, ale trafię. -- Jest dziewięć mil z ogonem. -- To nic. -- Patrzcie go! Otóż dziś spakujesz swoje manatki, organiścina zrobi ci tlomoczek. Jutro po mszy, o siódmej rano, pójdziesz do X. Uważaj dobrze, co ci powiem. Naprzód dróżką po za ogrodem, przez łąki do figury, potem skręcisz na gościniec na prawo i będziesz się trzyma! gościńca, nie zbaczając, ten gościniec już cię do samego X. doprowadzi. A nie leć, jak postrzeleniec, bo się zmęczysz; tylko idź równo, ciągle jednakowo. Koło południa znajdziesz się w lesie, tam będzie karczemka, przy niej studnia. Rozumiesz? --
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Armoryka |
Wydawnictwo - adres: | wydawnictwo.armoryka@interia.pl , http://www.armoryka.strefa.pl/ , PL |
Rok publikacji: | 2014 |
Liczba stron: | 129 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.