- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ycie na niego czeka. Może jest to życie dziadka, ale kto powiedział, że dziadkowie już tylko patrzą na księżą oborę? Zadowolony z przypomnienia sobie tego trudnego i kompletnie bezsensownego idiomu, Noel przeciągnął się w fotelu. Ahoj, przygodo! Kiedy mieszkał w Polsce, słyszał coś takiego w radiu. Ahoj, przygodo! Jakaś audycja w Trójce. Ciekawe, czy jest jeszcze Trój o Nika Mokrzycka siedziała w swoim pokoju i nie miała najmniejszego zamiaru chodzić na żadne inauguracje. Oczywiście wiedziała, że w końcu będzie musiała pójść do szkoły, ale przecież nie dzisiaj. Jutro, pojutrze. Popojutrze. Dziś nie. - Czy ty, Nicole, kompletnie zwariowałaś? Co ty sobie właściwie wyobrażasz? Matka jest beznadziejna. Nawet nie stać jej na oryginalne wyrażenie pretensji. ,,Co ty sobie wyobrażasz?". Każda matka w ataku furii zadaje to kretyńskie pytanie. - Nic sobie nie wyobrażam. Nie muszę. Ja wiem, jak wyglądają inauguracje roku szkolnego i ja ich nienawidzę. Mogę chodzić do szkoły po to, żeby się uczyć, ale nie mam zamiaru robić z siebie małpy. - Małpę robisz z siebie tu i teraz! Ubieraj się na galowo i wychodź! Słyszysz? Matka była purpurowa. - Nigdzie nie idę. A ty się tak nie gorączkuj, bo afrykańskiej dzidzi zaszkodzisz. Matka złapała się za brzuch. Oczywiście nic po niej jeszcze nie było widać, dzidzia została poczęta jakieś dwa i pół miesiąca temu, w czasie afrykańskiej wycieczki matki i jej nowego męża na śniegi Kilimandżaro. Niemniej matka cackała się sama z sobą jak ze śmierdzącym jajkiem i palpitowała przy każdej okazji. Aż dziw, że dzisiaj o tym zapomniała i zajęła się Niką. To znaczy wypychaniem jej na szkolne uroczystości. Teraz jednak przypomniała sobie, co jest najważniejsze, złapała głęboki oddech, wydała nieartykułowany i już niegroźny okrzyk, po czym poleciała na taras, aby natychmiast zażyć świeżego powietrza i uspokoić niechybnie zdenerwowaną dzidzię. Nika zaśmiała się sama do siebie i padła z powrotem na łóżko. Było to śliczne białe łóżeczko w typie dziewczyńskim, metalowe, z aniołkami przy oparciu i czterema ozdobnymi gałeczkami na obu szczytach. Cały pokój urządzony był rozkosznie i po dziewczyńsku. Nika nie miała jednak wątpliwości, że kiedy matka zabierała się do tych wszystkich przeróbek i nowego wyposażania jej pokoju (Nika leżała wtedy w szpitalu w Szczecinie), miała na celu nie tyle sprawienie córce przyjemności, ile własną zabawę w dom. Tylko patrzeć, jak zacznie wyposażać równie rozkoszny pokoik dziecięcy - jest w domu taki nieduży, akurat między sypialnią rodziców i salonem. No, no. Nie rodziców. Państwa Kaczmarków, za przeproszeniem. Fajny ten dom, obiektywnie biorąc - jednopoziomowy, za to rozległy, z trzema wyjściami - jednym od frontu i dwoma od strony ogrodu. A jedno z tych dwóch jest osobistym wyjściem Niki, z jej pokoju na słodki ganeczek. Salon z kolei otwiera się na zabójczy taras, wielki jak małe lotnisko. Można tam wydawać przyjęcia na czterdzieści osób. Kiedy jest więcej gości, rozstawia się stoły na trawniku. No i co z tego wszystkiego, skoro nikomu w tym fajnym domu na niej nie zależy - kompletnie nie zależy. Nika usiadła po turecku na swoim cacanym łóżeczku i popadła w zamyślenie. Niestety, była całkowicie pewna, że ma rację i że naprawdę ani jej własna matka, ani tym bardziej pan Kaczmarek nie przejmują się zbytnio tym, co się z nią dzieje, co ona myśli i czuje. Wiele razy analizowała zachowanie ich obojga i swoje własne odczucia, i zawsze wychodziło jej to samo. Nie można powiedzieć, że stanowiła w domu jakieś specjalne obciążenie czy przeszkodę, co to, to nie. Pana Kaczmarka stać było na utrzymanie jeszcze z pięciu lub sześciu przybranych córeczek i prawdopo
audiobook mp3 do pobrania
Czyta AnnaKerth |
Wydawnictwo Sol |
Data wydania 2020 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, dla kobiet, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Sol |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | AnnaKerth |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.