- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.rz chłopaka rozpromieniła się. - Dla pięknej damy zawsze. Zwinnym ruchem uchwycił srebrzysty od lodu kieliszek, palce o zielonych paznokciach ześlizgnęły się po mokrym szkle i kilka kropel trunku kapnęło na odsłonięty dekolt Anai. Skrzydlata wydała stłumiony okrzyk. - Przepraszam, najmocniej przepraszam - bąkał spłoszony chłopak. - Na Jasność, tak okropnie mi przykro! Nachylił się niezdarnie, próbując wycierać jej skórę serwetką. Wyglądał, jakby chciał się rozpłakać. - Daj spokój! - fuknęła. - Sama sobie poradzę. Nic się nie stało. I wtedy poczuła ukłucie. Jakby użądlił ją komar. Ale nad Mare Nectaris nie ma przecież insektów. Anai szeroko rozwarła oczy. Chciała krzyknąć, zaczerpnąć tchu, ale nie mogła. Całe jej ciało momentalnie ogarnął chłód. Zimna, arktyczna groza. Światło przygasło, niebo nabierało szarego, nienaturalnego odcienia. Młody dżinn nadal się nad nią pochylał. Szmaragdy jego oczu były chłodne i przenikliwe. Dopiero teraz spostrzegła, że uniform kelnera nie dopina się na jego szerokim, pięknie umięśnionym torsie. A spod kołnierzyka wychyla się maleńki, sinawy tatuaż. Wąż przebity mieczem. Znak triumfu Michała nad Lucyferem. Symbol elitarnej gwardii pretoriańskiej Archistratega Nieba. Głupia, głupia, głupia! - wymyślała sobie, zapadając w lodową ciemność. Idiotka! Jak mogłaś nie zauważyć, co się święci. Na Jasność! Przecież nie umiera się na wakacjach! Królowa do tego nie dopuści! Ale tym razem Anai się myliła. Pocałunek Królowej Śniegu, niewykrywalna, działająca natychmiast trucizna, wyprodukowana w laboratorium Razjela przez mistrza i znawcę zabójczych substancji, geniusza Sislau, jak zwykle zadziałała niezawodnie. Agentka zapadła w objęcia wiecznej zimy. Nie zdążyła nawet z goryczą pomyśleć, że uśmierca ją środek, którym z lubością i znawstwem wyprawiła w zaświaty przynajmniej kilkunastu swoich byłych informatorów. Przystojny złoty dżinn sprawdził, czy dziewczyna na pewno przestała oddychać, i odszedł, zabierając pusty kieliszek, oblepiony resztkami złudnie różowego ,,Uśmiechu losu". Rozciągnięta na leżaku Anai wyglądała, jakby drzemała w słońcu. Itot się denerwował. Co chwila zerkał na starszego, bardziej opanowanego towarzysza. Twarz Jaeo wydawała się niewzruszona, ale w nieco ściągniętych, ostrych rysach dawało się dostrzec tłumione napięcie. Siedzieli przy stoliku, pijąc kawę. Młodszy anioł z trudem przełykał gorący płyn i co chwila łapał się na tym, że ma ochotę bębnić nerwowo palcami po blacie. Błąd. Odruch zwracający uwagę i zdradzający podenerwowanie. Żeby uspokoić ręce, zacisnął palce na filiżance. To była ludzka kawiarnia. Przeszklona i pusta niby akwarium, w którym wyzdychały wszystkie ryby. Całkiem jak my, pomyślał Itot. Wyzdychamy, nie wiedząc nawet, kto nas załatwił. Tak jak inni przed nami. Większość działających w rejonie agentów. Powystrzelani niczym cholerne kaczki w sezonie łowieckim. Odstawił naczynie z kawą na spodek. Szczęknęło nieprzyjemnie, bo dłonie skrzydlatego trzęsły się wyraźnie. Jaeo posłał mu piorunujące spojrzenie. Młody agent spuścił oczy. Od razu widać, że się boję, stwierdził z niechęcią. Wstyd. Ale, do diabła, nic dziwnego, w tych okolicznościach. Przecież przyszli tu na zaproszenie wroga. Safatozaela, demona, agenta głębiańskiego wywiadu, którego rozpracowywali od lat. Co za szalona sytuacja. W ogóle nie powinno do niej dojść. Piekielny sukinsyn po prostu ich rozwali. Siedzą tu, widoczni jak arka na szczycie Araratu. Przełykają ślinę, udając, że piją gorącą lurę zaserwowaną przez gnoma o twarzy małpy, a za chwilę usłyszą brzęk tłuczonych szyb i ekspresowo przeniosą się na Błękitne Łany, do krainy martwych i naiwnych. Gdy zaskrzypiały drzwi, Itot podskoczył na krześle. To on. Jasne, że on. Safatozael. W ostrym blasku jarzeniówek demon wydawał się niepozorny i zmęczony. Jego skórzaste skrzydła oklapły, płaszcz był wymięty, cera nieświeża, szarawa. Ale w ciemnych oczach kryło się napięcie. Odwieczny wróg obu anielskich agentów bez słowa odsunął krzesło i usiadł ciężko. - Więc przyszliście - odezwał się ostrym jak zgrzyt zamka głosem. Gdzieś w fałdach tego piaskowego trencza ma broń, myślał gorączkowo Itot. Nic nie widać. Dobrze skrojone ubranie. Tak jak nasze. Za pazuchą czuł ciężar i chłód własnej, opatrzonej grawerowanymi błogosławieństwami i formułami zaklęć broni. Nigdy jeszcze nie znalazł się tak blisko śmierci. Dosłownie parowała wokół jak przesłodzona, cienka kawa w filiżankach. - Przyszliśmy - potwierdził spokojnie Jaeo. Oczy demona wydawały się głębokie i ciemne niczym lufy dwururki. Równie obojętne i zabójcze. Przyprawiały o dreszcze. Itot odetchnął z ulgą, że ciężar konwersacji ma
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Rok publikacji: | 2010 |
Liczba stron: | 416 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.