- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ni? Zabije mnie, starego? ,,Tak!" - ozwał się w głowie Samuela jego ojciec, banita Zborowski. ,,Zabij go, synu! Tnij szablą! Dobij nadziakiem!" - Nie! - Młody Zborowski patrzył na spracowanego chłopa, na dygocące z wysiłku ramiona i ręka uniesiona do szabli opadała bezwładnie. ,,Słabyś" - szeptał ojciec banita. ,,Słabyś i tchó Precz!" Byk z łoskotem uderzył w drewniane bale, zakołysał się. Na przystani czekali sabaci w czerwono-białych barwach. Pięciu konno, jakby gotowych do pościgu; reszta pieszo. Pocieszające, że półhaków i arkebuzów nie kierowali jeszcze w pierś Samuela. Szedł ku nim wolno, prowadząc swego konia - Pioruna. Za nim podążał Hunia, wiodąc złego i srokatego Bohinia. Na końcu Bohusz z baryłkowatym wołoszynem. Chwila dłużyła się niczym wyrok w starościńskiej wieży. - Mości panie Zborowski! Samuel porwał za szablę. Sabaci podnieśli półhaki i rusznice! Zza worków i beczek wyszedł stary, zgarbiony szlachcic o marsowym spojrzeniu. W ręku gniótł kołpak, przerzedzone włosy podgolone miał równo, na donicę. Objął Zborowskiego wpół, poklepał dygocącą starczą dłonią po plecach. Z siwym wąsem skrzącym się pod wielkim nochalem, rumianą gębą i oszronionym łbem wyglądał jak portret trumienny idealnego Sarmaty. - Samo niebo nam ciebie zsyła, mości panie Zborowski. A czekaliśmy, czekaliśmy długo. Każdy, kto szuka, znajduje. Kto kołacze, tego wpuszczą, choćby i na królewskie komnaty, panie bratku. - Skąd mnie acan znasz? - Jakżebym nie znał syna sławnego Samuela. Co w dalekim Krakowie pod basztą Lubranką dał gardło pod miecz węgierskiego Do rzeczy jednak, do rzeczy, panie bratku. - Kim waść jesteś? - Jędrzej Porycki, sługa uniżony waszej mości. Klucznik i powiernik jaśnie oświeconego Michała Jazłowieckiego, starosty chmielnickiego, pana na Jazłowcu, Husiatynie, Kossowie, Rożniowie, Załuż - A cóż pan jaśnie oświecony starosta Jazłowiecki z Chmielnika i Jazłowca chce od pana Zborowskiego bez ziemi?! - Zaprosić w gościnę, panie bratku, na zamek. Do samego Jazłowca! - Czy aby zaprosić na biesiadę, trzeba dwudziestu sabatów? A może owi żołnierze mają zawlec mnie do starosty na powrozie, jak Tatarzy jasyr?! - Uchowaj, Panie Boże! - Jędrzej ułapił szlachcica za rękaw. - Drogi niebezpieczne, panie bratku, a koło Lwowa na traktach trwogi! - Mości Jędrzeju, lepiej powiedzcie wprost, jaką sprawę ma do mnie jegomość Jazłowiecki. O co idzie? O politykę? Zajazd? Uprzedzam, że nie jestem najmitą jak Jacek Dydyński. Zbyt cenię wolność, aby zmienić się w dworaka. - To tylko dobra wola jegomości! - Jędrzej strzelał jak wojskowe organki. - Gościnność szlachecka, panie bratku, bo gdzie gość w domu, tam i Pan Jezus przyjdzie. - Może i będę potrzebował Jego łaski - mruknął Zborowski. - Mam nadzieję, że nie jakieś gardłowe sprawy, bo właśnie przypadkiem przykroiłem jednego szlachcica do trumny. Znałeś waszmość Ruszczyca? Nie wiem, z których on tam Ruszczyców, z poczętych w krzakach, w bramie czy na wozie, ale rzecz pewna, że jego gałąź rodowa uschła. - Jeśli masz, bratku, sprawę z kryminałem - tym razem Jędrzej ułapił Zborowskiego za guz u delii - pan z Jazłowca chętnie pomoże. Tak, niejednego on już wyciągnął z wieży. Byli i tacy, których podniósł na nogi z katowskiego kobierca. I to razem z głową! Zborowski spojrzał przekrwionym wzrokiem. Nie spali całą noc, zmęczone konie spuszczały łby. Bohusz podrzemywał na stojąco. - Pojadę do Jazłowca - zdecydował Samuel. - Tylko puśćże wreszcie mojego guza. Kniahini 1. Trudno przestać pić po trzech dniach biboszu w karczmie Pod Rogalą w podsieniach ratusza w Dubiecku. A jeszcze trudniej zachować rozsądek, kiedy przestaje się z czeredą wydmikufli zaprawionych w bojach, w których kielichy lecą jak łby ścięte mieczem, a beczka małmazji staje się latarnią rozjaśniającą mroki. Kiedy ma się wokół siebie ludzi usłużnych, układnych, zginających się jak topole na wichrze nie tyle przed fantazją, co pękatą sakiewką jaśnie oświeconego kniazia. Dlatego młody, bezwąsy panek czuł się w takim towarzystwie niczym dworski lew - jakby nagle dodano mu ze trzy ćwierci fantazji i z dziesięć lat doświadczenia. Stawiał i sam pił do dna. Wyrwany spod matczynej opieki spoglądał z wysokości swoich siedemnastu wiosen na tłoczący się wokół niego tłum niczym królewicz na rozbiegane dworskie kundle. Po dwóch dniach poznał ich ze szczętem, a oni traktowali go jak swego. Obłapywali wpół, zwąc najdroższym przyjacielem, pili za zdrowie i szczęście, deklarując dozgonną przyjaźń, pomoc i wierność. Pomoc w rzeczy samej była młodzieńcowi potrzebna. Grobicki z Hucisk i Stanisław Czarnocki z Zasławic - dwa kpy i franty, którzy samemu diabłu wywinęliby się spod pręgierza - prowadzili doń młodą przech
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy, miecz i magia |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Wydawnictwo - adres: | joanna.orlowska@fabrykaslow.com.pl , http://www.fabrykaslow.com.pl , 20-834 , ul. Irysowa 25a , Lublin , PL |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 30.05.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.