- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ć patrzenia sobie nawzajem w oczy. - Myślałem, że się Wreszcie lord Rust wyraził wspólną opinię. W jego lodowatych, błękitnych oczach nie było miejsca na litość, która nie stanowiła cechy ułatwiającej przetrwanie. Czasem jednak mógł zaryzykować odrobinę łagodności. - Edwardzie - powiedział. - Ostatni król Ankh-Morpork zginął setki lat temu. - Ścięty p-rzez zdrajców! - Nawet gdyby udało się znaleźć potomka, królewska krew nieco by się przez ten czas rozcieńczyła, nie sądzisz? - Królewskiej krwi nie da się r-ozcieńczyć! No tak, pomyślał lord Rust. Więc to taki Młody Edward wierzy pewnie, że dotknięcie króla może uleczyć skrofuły, jakby królewska krew była odpowiednikiem maści siarkowej. Młody Edward uważa, że nie istnieje jezioro krwi zbyt głębokie, by nie warto było przez nie przebrnąć w celu osadzenia na tronie prawowitego króla, że nie ma czynu zbyt haniebnego w obronie korony. Właściwie to romantyk. Lord Rust nie był romantykiem. Rustowie dobrze się przystosowali do postmonarchicznych stuleci w Ankh-Morpork, kupując, sprzedając, wynajmując, szukając kontaktów i robiąc to, czym zawsze zajmowali się arystokraci: refowaniem żagli i trwaniem. - Cóż, możliwe - zgodził się łagodnym tonem człowieka, który próbuje namówić samobójcę do zejścia z parapetu. - Musimy jednak zadać sobie pytanie, czy Ankh-Morpork w obecnym momencie potrzebuje króla. Edward popatrzył na niego jak na wariata. - Potrzebuje? Czy potrzebuje? Przecież nasze wsp-aniałe miasto usycha pod butem tyrana! - Masz na myśli Vetinariego. - Czy nie widzicie, co zrobił z Ankh-Morpork? - To rzeczywiście bardzo nieprzyjemny człowiek, nuworysz - przyznała lady Selachii. - Ale trudno mu zarzucić, żeby realnie kogokolwiek terroryzował. W każdym razie nie bardzo. Nie w ścisłym sensie. - Musisz mu to przyznać - dodał wicehrabia Skater. - Miasto funkcjonuje, tak? Mniej więcej. Pospólstwo i kto tam jeszcze pracuje. - Ulice są bezpieczniejsze niż za czasów Snapcasea Psychoneurotycznego - zauważyła lady Selachii. - Bezp-ieczniejsze? Vetinari powołał Gildię Złodziei! - krzyknął Edward. - Tak, tak, naturalnie, bardzo naganna decyzja, nie ma wątpliwości. Z drugiej strony, skromna roczna opłata pozwala spacerować - Zawsze powtarza - wtrącił lord Rust - że jeśli musi już występować przestępczość, niech to przynajmniej będzie przestępczość zorganizowana. - Mam wrażenie - odezwał się wicehrabia Skater - że ludzie z gildii tolerują go, bo ktokolwiek inny byłby gorszy, tak? Mieliśmy przecież kilka naprawdę... trudnych przypadków. Ktoś jeszcze pamięta Windera Morderczego? - Harmoniego Szalonego? - Scapulę Wesołego? Człowieka o bardzo ostrym dowcipie? - Za to to coś niezupeł - zaczął lord Rust. - Wiem, co chcesz powiedzieć - wtrącił wicehrabia Skater. - Nie podoba mi się, że on zawsze wie, co myślisz, zanim jeszcze zdążysz o tym pomyśleć. - Wszyscy wiedzą, że skrytobójcy wyznaczyli za niego honorarium w wysokości miliona dolarów - przypomniała lady Selachii. - Tyle by kosztowało jego zabicie. - Prześladuje mnie myśl - dodał lord Rust - że o wiele więcej kosztowałoby dopilnowanie, by pozostał zabity. - Na bogów! Co się stało z dumą? Co się stało z honorem? Wszyscy wyraźnie drgnęli, gdy ostatni lord dEath poderwał się na równe nogi. - Spróbujcie sami siebie posłuchać! Spójrzcie na siebie! Czy jest tu choć jeden człowiek, który nie patrzył na poniżenie swego rodu od czasu królów? Nie pamiętacie już czynów swych przodków? Edward zaczął krążyć wokół stołu. Musieli odwracać głowy, by go obserwować. Wyciągnął rękę. - Pan, lordzie Rust! Pański p-rzodek został mianowany baronem, kiedy samotnie, uzbrojony jedynie w szp-ilkę, wybił oddział trzydziestu siedmiu Klatchian. Czy tak? - Tak, - lordzie Monflathers! Pierwszy diuk poprowadził sześciuset ludzi do chwalebnej i bohaterskiej klęski w bitwie pod Quirmem! Czy to już nic nie zn-aczy? Pan, lordzie Venturi, i pan, sir Siedzicie w Ankh, w swoich starych rezydencjach, pod starymi nazwiskami, na starych pieniądzach, podczas gdy Gildie! Bandy mętów i Gildie, powiadam, zabierają głos w sp-rawach miasta! W dwóch krokach znalazł się obok półki i rzucił na stół potężny, oprawny w skórę tom, potrącając nim kieliszek lorda Rusta. - Herbarz Niemózgiego! - krzyknął. - Wszyscy mamy w nim swoje stronice! Należy do nas! Ale ten człowiek chyba was zahipnotyzował! Zap-ewniam was, że zbudowany jest z krwi i kości, że jest śmiertelny! Nikt nie śmie go usunąć, bo obawia się, że sytuacja ułoży się wtedy trochę gorzej! Na bogów! Goście słuchali ponuro. Miał rację, oczywiś jeśli tak to ująć. I ocena wcale nie brzmiała lepiej, wygłaszana przez tego wzburzonego, patetycznego młodzieńca. - Tak, tak. Dobre, stare czasy. Iglice rosnąc
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, humorystyczna |
Wydawnictwo: | Prószyński i S-ka |
Wydawnictwo - adres: | proszynskimedia.pl@proszynskimedia.pl , http://www.proszynski.pl , 02-697 , ul. Rzymowskiego 28 , Warszawa , PL |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 05.08.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.