- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.w polu, jabłka w sadzie. Zioła rosły wokół i Galina potrafiła nimi rozpędzać wszelkie choroby. Gotowała czasem korzenie niektórych roślin i podawała z cebulową okrasą. Niekiedy wyprawiała się gdzieś dalej - zbierała zioła rzadziej spotykane, jak na przykład owoce jałowca, który rósł parę kilometrów od domu, albo bagienko, po które trzeba było iść aż na mokradła. Suszarnię i magazyn ziół zorganizowali w jednej z izb, z której sami nie korzystali. Woleli siedzieć w kuchni i niewielkiej sypialni obok. Pomieszczenia połączone były jednym piecem i grzało się w nich za jednym razem; izbę ziołową zostawiali czasem niedogrzaną, aby nie marnować drewna. Dom oświetlali lampami naftowymi - nafta w beczkach stała w komórce. Grams miał także swoje ule i własny wosk, więc czasem robili świece. Mieli też kury i koguta, więc jajka były na co dzień, a mięso od czasu do czasu, gdy kury przestawały się nieść. Poza tym proste narzędzia rolnicze i koń do pracy - tyle wystarczało, by żyli w całkowitym odcięciu od świata. Ich codzienność była wypełniona pracą, ale i zadowoleniem z jej owoców. Trochę czasu musiało upłynąć, nim Galina przywykła. Na początku nie było jej łatwo. Mimo wszystko życie klasztorne obarczone było mniejszą liczbą codziennych trosk. Do niej należało zajmowanie się ziołami i nie zastanawiała się zbyt często, skąd pochodzi mąka na chleby czy podpłomyki. Tymczasem tutaj musiała nauczyć się starannie wyliczać, ile mąki może zużyć na tydzień, na miesiąc i na zimę, by wystarczyło ziarna na siew i do kolejnych żniw. Przez kilka lat przednówek dawał im w kość, nim nauczyła się gospodarować. W komorze zostawało tylko ziarno do wysiania, a mąka rozchodziła się jakoś zaraz po nowym roku. Niezadowolony Marcin musiał zaprzęgać konia i jechać do Krutinen na targ, by dokupić ziarna. Gospodarze patrzyli na niego niechętnie, bo co to za chłop, który gospodarzyć nie potrafi? Sprzedawali mu, ale drogo, naśmiewając się jeszcze z niego. Z czasem Galina wdrożyła się do gospodarstwa. Odkryła też, że placki można robić także z jajek i mielonego siemienia lnianego i że wcale nie trzeba do tego mąki. Można też rozgnieść gotowanego ziemniaka, zmieszać z jajkiem i upiec na płycie. Kisiła warzywa i grzyby, które stały później w słojach w chłodnej sieni. Zapach nad garncami unosił się ciężki i skwaśniały, ale komu by to przeszkadzało, jeśli dzięki temu było dużo pożywnego jedzenia i widmo głodu się odsuwało. Myli się mydlnicą suszoną nad piecem i mielonymi kasztanami, które Galina zbierała pracowicie jesienią i przechowywała w workach. Kasztany potem trafiały na żarna i taka mąka, wsypana do woreczków, wystarczała im do mycia. Czasem Galina nastawiała ług - popiół drzewny zalewała w cynkowym wiadrze wodą i zostawiała, aż odstoi. Potem uzupełniała dziesięcioma częściami wody i powstawał rzadki bezwonny płyn, który usuwał codzienny brud oraz służył do mycia naczyń i szorowania podłogi i stołu. Naczynia najlepiej czyściło się piaskiem i nie wymagało to większego zachodu. Tylko soli nie można było mieć własnej i tę sprowadzał Grams z sobie tylko znanych źródeł. Przechowywał ją w szczelnie owiniętych garnkach, chroniąc przed wilgocią. Naczynia stały w niewielkiej kryjówce, w której schowane też były pieniądze na czarną godzinę - ze sprzedaży sera, jajek, jabłek i wełny. Pieniędzy bowiem na co dzień nie potrzebowali. Wszystko mieli własne. Raz Grams przywiózł połowę świniaka, którego zaraz Galina przerobiła na słoninę i kiełbasy, a resztę mięsa zapeklowała. To był dopiero raj dla podniebienia, bo zazwyczaj, a i to nieczęsto, jedli mięso kurze. Starczyły im te zapasy długi czas, na chleb rozciągali cienko krojoną słoninę. Galina nigdy nie wyjeżdżała z domu. Wciąż miała wrażenie, że ciągnie się za nią historia z porzuceniem klasztoru. Poza tym wielki świat ją przerażał i znajdowała spokój w obcowaniu z drzewami i ogrodem. Nie chciała nawet leczyć ludzi, bo to wiązałoby się z ciągłymi wyjazdami do chorych. Zresztą poczuła się zmęczona poprzednim życiem. Grams cieszył się nawet z tego stanu rzeczy: miał żonę wyłącznie dla siebie. Pewnej zimy jednak bardzo zachorował, męczyła go dotkliwa influenza, a zabrakło nafty i soli. Galina leczyła go macierzanką, czosnkiem i pieprzem z domowej zielarni. Zupy jedli całkiem niesłone, wieczorami siedzieli z konieczności tylko przy świecach, gdyż wosk woleli oszczędzać. I wtedy Grams stwierdził, że Galina musi poznać drogę do wsi, w lesie, zwłaszcza zimą, trudną do przebycia. Zatem gdy wydobrzał, zabrał żonę na długi spacer i pokazywał, na które drzewa i wystające wysoko ponad ziemię wąskie głazy ma zwrócić uwagę. Galina rysowała w notesie coś w rodzaju mapy, zaznaczała
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | MG |
Rok publikacji: | 2020 |
Liczba stron: | 272 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.