- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.bią, a drzwi do przedpokoju - rozpaczliwie. - Matko, po co ja cię ratowałam?! - jęknęła Iwa. Odsunęła się i nie zdejmując dłoni z ramion Winklera, przyjrzała się mu. - Najgorzej nie wyglądasz. Winkler odruchowo sięgnął do brwi, przeciętej pionowym strupem. Odnotował, że Iwa migiem zdarła ortezę, żeby jej nie zobaczył. Poparzył na lewą dłoń gospodyni. Poharatane wszystkie kostki na złączeniu śródręcza i paliczków. Chwycił tę dłoń i pokazał Iwie, pytając: - A to? Uwolniła dłoń i skinąwszy, poprowadziła do kuchni. Tu wskazała szafkę, która pełniła w jej domu rolę barku, z innej wyjęła dwie koniakówki, co ułatwiło Winklerowi wybór trunku. Nalał z butelki Stock 84 poważne porcje. Iwa uniosła swoją i spełniwszy najpopularniejszy bezgłośny toast, łyknęła. - To - powiedziała i oblizała wargi - jak goniłam cię po tej pierdzielonej dziurawej ulicy, wdepnęłam w jedną dziurę, rzuciło mnie w bok, tam była inna dziura, krawężnik i co tylko jeszcze chcesz, dużo przeszkód. Wyglebiłam się tak, że cudem tylko nie zrobiłam sobie z szutru implantów. - Uśmiechnęła się i nagle, jakby dopełniając uśmiech, z oczu bryznęły łzy. - A a świrnięty, gnałeś z szaleństwem w i nie słyszałeś moich wrzaskó Winkler czuł, że przytulanie Iwy w tej chwili może nie być odebrane przyjaźnie. Pośpiesznie łyknął ze swojego kieliszka. - Może słyszałem, ale to tylko pogłębiało moje przerażenie - przyznał. - Wypieprzałem stamtąd, za przeproszeniem, - Spojrzenie padło na tłukącą ogonem o nogę stołu Zgagę. - Jak borderka z podkulonym ogonem. Iwa parsknęła, szybko otarła łzy. - Szlag! Napijmy się! - Tak. Za to, że możemy się napić. - Ty durny jesteś, wiesz? - Wypiła resztę koniaku. Odstawiła kieliszek i objęła się rękoma, potarła ramiona i odetchnęła. - Mam bardzo gorący, z pierwszego tylko dnia, bigos. Spróbujesz? Może nie taki jak twój, ale się staram. - Jeśli pierwszego dnia będzie dobry, to za miesiąc będzie niewiarygodnie dobry. Ja się zabiorę za swój w przyszłym tygodniu. Iwa ruszyła do kuchenki, po drodze wyjmując ze stojaka ogromny płaski kwadratowy talerz, niemal tackę. - Może mi się uda wyekspediować gdzieś Romę - powiedział Winkler, siadając i popukując paznokciem w swój kieliszek. - Akurat! - prychnęła Iwa. - Ona by zostawiła wnuka na święta! - Na święta już będzie z powrotem. - Wzruszył ramionami. - A No właśnie, miałem się ciebie poradzić... Iwa nałożyła dwie kopiaste chochle parującego bigosu, odwróciła się i przez chwilę badawczo patrzyła na Winklera. Zaczął ostrożnie: - Wiesz, na kogo wpadłem w szpitalu tuż przed wypisem? Irena Wawrzyńska-Matek. Mówi ci to coś? Iwa potrząsnęła głową. - Jedna z tych, co przeciwko mnie zeznawali. Jedyna kobieta w tym gnieździe węży, dlatego zapamiętałem nazwisko. - No ale co? To chyba przypadek? Ona lekarka, tak? No to gdzie ma być, jak nie w szpitalu? - Przypadek, przypadek - potwierdził. - Ale i tak mnie dupnęło. I tak sobie pomyślał - - No co? Pomyślałem sobie, że mógłbym spróbować pogrzebać w tej w tej zmowie lekarzy, którzy się na mnie uwzięli. Bo wtedy, jak wyleciałem z roboty, to nie miałem ochoty ani motywacji, ani nic. - A teraz masz? - Mam. Przecież znalazł się człowiek, który głośno powiedział to, co ja powtarzałem w myślach przez cały czas. Że mnie wrobili. No i teraz mam kasę, nie muszę się bać, że mnie wytłumią ekonomicznie. I jeszcze ta Wawrzyńska-Matek w szpitalu. Znak? Wiem, plotę bez - - Iwa podeszła i postawiła przed nim talerz. Potem sięgnęła po butelkę i nalała koniaku do obu kieliszków. - Może do bigosu wolisz co innego? Zimna wódka? Pokręcił głową. - Nie-e! Jadę koniakiem. - Trącił kieliszkiem jej kieliszek. - Ale co, widzę, że pomysł cię nie zachwycił? Napiła się. Chwilę siedziała z zaciśniętymi ustami, jakby pilnując trunku, żeby pozostał w ustach. Potem przełknęła. Wciąż nie odzywając się, wstała i nałożyła sobie małą porcję na też kwadratowy, ale nieporównywalnie mniejszy talerz. - Nie zachwyca mnie żaden pomysł, w wyniku którego możesz dostać w mózg pałą. - A wiesz, że ja też tego nie lubię? - Winkler zagrabił na widelec dużą porcję bigosu i chwilę go studził, dmuchając. Potem włożył do ust i smakował. W końcu pokiwał głową. - Tak. Ten będzie wspaniały - orzekł. - To dobry rok na bigos. Kapusta miała sporo wody w początkowej fazie wzrostu i dużo słońca w fazie najszybszego dorastania, a pod koniec słońce zapadło, co pozwoliło roślinie skumulować dużo soku i nie pozwoliło, z kolei, na łykowacenie, czyli przesadne porastanie żył któ - Tomasz, nie pierdziel. Daj se siana z tą filozofią, to nie beaujolais nouveau! - Beaujolais mnie nie rusza, a kapustne - tak. Winkler zaczął pałaszować.
audiobook mp3 do pobrania
Czyta Wojciech Żołądkowicz |
Wydawnictwo Agora |
Data wydania 2021 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, kryminał |
Wydawnictwo: | Agora |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Wojciech Żołądkowicz |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.