- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.jście. Naprawdę. -- Jest tu jakiś sklep, gdzie mogę kupić sobie piwo? -- O tej godzinie to raczej trudno, bo większość ciapatych nie jest oflajsens. -- Co nie jest? -- Po dwudziestej trzeciej nie sprzedają. Chyba że cię znają. -- Jaro uśmiechnął się, jakby znali go wszyscy okoliczni sklepowi bossowie. ,,No to puder", pomyślałem. Na Żoliborzu miałem przynajmniej nocne delikatesy. -- Ja też się napiję -- pocieszył mnie Jaro. -- Jak chcesz, to chodź ze mną. Następnego dnia szedłem New Oxford Street, gdzie wszystko było tak, jak być powinno. Przechodzili panowie z parasolami, dżdżyło, w bocznych uliczkach stały kawiarniane stoliki. Do tego masa tłoczących się ludzi, którzy przeciskali się, przepraszali, gonili. Oni wszyscy tu funkcjonowali, mieli domy, pracę, jakiekolwiek prawa. Prawo do telefonu na kontrakt, konta w bankach, opiekę lekarską. Kupowali sandwicze za dwa funty, podczas gdy ja za tyle mogłem jeść przez cały dzień. Nie chciałem oszczędzać, miałem środki, ale myśl, że żyję ponad stan i nie zarabiam, hamowała mnie silniej, niżbym chciał. -- Jak tu dostać pracę? Jaro żuł gumę i przewracał oczami tak, że nie byłem pewien, czy myśli, jak mi nie odpowiedzieć, czy rozpoznaje smak. -- Musisz sobie kupić wtorkowego ,,Loota", żółtego. Albo środowego -- stwierdził i dalej rozmyślał, błądząc oczami gdzieś po ścianach i suficie. -- Albo przejrzeć ogłoszenia w sklepie u ciapatego. ,,Ciapaty" kojarzyło mi się z ciabattą, ale to nie miało nic do rzeczy. Chłopaki nie wiedzieli, dlaczego tak na nich wołają. Hindus to ciapaty, Pakistańczyk to ciapaty, nawet Albańczyk. Wszystko jedno. -- A ty jak znalazłeś pracę? Najprawdopodobniej nie było to pytanie, na które Jaro chciał odpowiedzieć. Długo myślał. -- Przez agencję pracy. Job Centre to największa instytucja rekrutacyjna na Wyspach. Czytałem o nich, jeszcze więcej słyszałem. Żeby zarejestrować się tam i nie zostać olanym, potrzebowałem znajomości języka i pewności siebie. Jaro chodził po mniejszych, specjalistycznych agencjach, które rekrutowały pomywaczy, kelnerów, budowlańców, sprzątaczy, pomoc hotelową, a w najlepszym razie kucharzy. To był dla mnie kosmos. Czułem się jak przybysz z innej planety. -- Czym różni się od Polaka na Wyspach? -- Jaro nie tracił poczucia humoru. Skinąłem głową, żeby dokończył. -- zna angielski i chce wracać do domu. Nazajutrz pojechałem na Denmark Street i usadowiłem się w biurze wśród ludzi wszystkich możliwych ras. Nawet nie umiałem sobie wyobrazić, do jakiej klasy społecznej teraz należę, gdzie jest moje miejsce, kim jestem dla tutejszych. Nawet mnie nie zauważono. Jeździłem tam przez kilka dni z rzędu, aż wreszcie naczelna Sue wezwała mnie, wręczyła adres i powiedziała, gdzie mam być za godzinę. W tej jednej chwili poczułem bogactwo. Stać mnie było i na kawę w Starbucksie, i na kolorowy magazyn, na książkę nawet. Chciałem wchodzić do każdego napotkanego sklepu, szukać miejsc, gdzie mogę opróżnić swój portfel. Gdy już dotarłem do Alexandra Palace, molochu wystawowo-medialnego, to okazało się, że tylko po to, by dowiedzieć się, o której mam się stawić następnego dnia. To właśnie tam odbywają się największe targi, to tam kręcą Top of the Pops i to tam mieściła się pierwsza siedziba BBC. No i to tam była też wielka kuchnia z wielkimi zlewami i furą tłustych blach i naczyń. -- Jaro, masz u mnie piwo, jakie chcesz i ile chcesz. -- Na jak długo dostałeś pracę? -- Na stałe. Jaro uśmiechnął się zębicznie i raz jeszcze zmienił się w mentora: -- Pracę dają ci na trzy dni, czasem tydzień albo dwa tygodnie, jeśli masz szczęście. Nie uwierzyłem. -- Jak będziesz tam jutro, pogadaj z głównym kucharzem, żeby wystąpił do agencji o przedłużenie twojej umowy. Jeśli się zgodzi, to będą ci ją przedłużać co tydzień. I zapytaj o nadgodziny. Nie miałem wrażenia, że cofnąłem się w rozwoju. Byłem przekonany, że upadłem. Moimi przełożonymi stali się ludzie bez wykształcenia, bez pieniędzy, afrykańscy imigranci kaleczący mowę Szekspira, za to z dłuższym stażem ode mnie. Dno i mrok. Tylko jakoś nie mogłem sobie poukładać w głowie, że po trzech tygodniach takiej pracy mogę opłacić czteromiesięczny pobyt w akademiku, włącznie z wyżywieniem. Nadal szybowałem w kosmosie i nie wiedziałem, czego mam się chwycić. Ewa i jej sublokatorka Ela były jedynymi dziewczynami w akademiku. Ewa wczesnym rankiem biegła do pracy pakować kanapki, żeby były gotowe, zanim lud pracujący wysiądzie z metra, a popołudniami kelnerowała na pół etatu. Napiwki rekompensowały jej wszystko. Ela miała dyżury nocne w hotelowej recepcji, więc wychodziła około osiemnastej. Wtedy do pokoju zwykle wchodziłem ja i rozmawialiśmy z Ewą o bzdetach. Ela wyszła z łazienki przebrana i
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | historia, inne |
Wydawnictwo: | ha!art |
Wydawnictwo - adres: | piotr.marecki@ha.art.pl , http://www.ha.art.pl , 31-011 , pl. Szczepański 3a , Kraków , PL |
Rok publikacji: | 2016 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.