- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.u mojego pierwszego artykułu, który trafił na pierwszą stronę ,,Bulletinu" i został przedrukowany przez ponad pięćdziesiąt gazet na całym świecie, Wallace śledził moją karierę. Kiedy usłyszał, że zostałem przyjęty na prestiżowe studia dziennikarskie na Uniwersytecie Cornella, bez wahania jechał trzy i pół godziny w jedną stronę, aby zabrać mnie na lunch. Na ostatnim roku, nim jeszcze zacząłem rozglądać się za pracą, Wallace zaproponował mi, bym dołączył do zespołu ,,Gazette" jako etatowy dziennikarz. - Potrzebujemy w news roomie świeżej krwi - powiedział wówczas Wallace. - Taki młody ambitny chłopak jak ty pokaże starym wyjadaczom, że nowe pokolenie ma głowę na karku. Pewnie, że są w mieście inne gazety, ale jeśli chcesz pisać reportaże o prawdziwym życiu, a nie szmatławe donosy o tym, co gwiazdy robią na wakacjach, to jest najlepszy wybór. Zdobądź sławę, Henry. Wyrób sobie markę. Zrób to razem z nami. A do tego pensja u nas w pierwszym roku będzie o pięć tysięcy wyższa niż gdzie indziej. Tej nocy wypiłem ze trzy butelki szampana i film urwał mi się pod prysznicem. Teraz Wallace oparł rękę na mojej marynarce. Miałem nadzieję, że nie będzie macał materiału. Nie chciałem, by spostrzegł, że moje ciuchy zapewne kosztowały mniej niż jego fryzjer. Wallace był moim dobroczyńcą. Czułem, że poza matką, która mnie urodziła, wobec nikogo nie mam większego długu wdzięczności niż wobec człowieka, który mnie zatrudnił. Jednak dziennikarskim idolem pozostawał niezmiennie ktoś inny. Ten człowiek siedział teraz kilka kroków ode mnie. Przemykaliśmy między tarasującymi przejście krzesłami i kubkami zimnej kawy, pośród ludzi, którzy byli zbyt zaabsorbowani pracą, by przysunąć się bliżej biurek. Czułem się w swoim żywiole. Wiedziałem, że nie należy przeszkadzać dziennikarzowi, który ma nieprzekraczalny termin oddania tekstu. Zostałem zatrudniony jako źródło świeżej krwi dla tej sali redakcyjnej, a nie żeby zakłócać jej obieg. Rozpoznałem niektórych autorów. Czytałem ich artykuły w gazecie, szukałem na pierwszej stronie zapowiedzi ich nowych tekstów. Poraziła mnie myśl, że teraz są po prostu moimi redakcyjnymi kolegami. Nie mówiąc już o konstatacji, że niektórzy najwyraźniej dawno nie widzieli prysznica czy maszynki do golenia. Zależało mi na ich szacunku, koniecznym do życia jak tlen, ale na razie byłem niewiadomą. Takim żółtodziobem na cenzurowanym. Wszyscy będą oceniać, jak sobie radzę. W tym właśnie momencie go spostrzegłem - Jacka ODonnella. Wallace pociągnął mnie do przodu i oprzytomniałem. Przechodząc obok, lekko musnąłem dłonią rękaw jego niebieskiej koszuli. Otarłem się o wielką sławę. Trudno o bardziej fizyczne oznaki uwielbienia. Mogłem jeszcze wyciągnąć jego ostatnią książkę i poprosić o autograf, by mniej subtelnie zderzyć go z moją adoracją. Porozmawiaj z nim później, mówiłem sobie. Idź za nim do łazienki. Zaproponuj, że będziesz mu czyścić buty, niańczyć dzieci, i tak dalej. Do licha. Prawdziwy Jack ODonnell. Gdyby pięć lat temu ktoś mi powiedział, że będę pracował biurko w biurko z Jackiem ODonnellem, skopałbym mu tyłek za robienie sobie ze mnie kpin. Kilka lat temu ukazał się w ,,New Yorkerze" duży tekst o tym facecie. Mam w domu odbitkę tego artykułu. Jedną stronę przykleiłem nad biurkiem i podkreśliłem jeden cytat. Cytat, który stał się mottem każdego tekstu, który w życiu napisałem. ,,Media to DNA naszego społeczeństwa. To one decydują o tym, jakimi kategoriami myślimy, w jaki sposób się zachowujemy, co czujemy. Wszyscy jesteśmy beneficjentami - i produktami pochodnymi - obiegu informacji". Wiele osób, ja też, uważało, że jako pierwszy nowoczesnemu społeczeństwu wszczepił ten łańcuch DNA William Randolph Hearst. W 1887 roku Hearst przejął ,,San Francisco Examiner" jako dwudziestotrzyletni młodzieniec. Żaden człowiek poza nim nie przyprawiał mnie o kompleksy. Był pierwszym wydawcą, który postawił w prasie na sensację. Jego gazety miały wielkie krzykliwe tytuły i obficie szafowały ilustracjami. Zwolennicy spiskowej teorii świata oskarżali Hearsta o wywołanie wojny amerykańsko-hiszpańskiej, bo ciągle atakował w swej gazecie rząd hiszpański za skandaliczne naruszanie praw człowieka. Hearst podobno powiedział do swojego rysownika Frederica Remingtona: ,,Ty dasz obrazki, ja dostarczę wojnę". Od tego czasu dziennikarstwo zrobiło krok wstecz. Dowodem tego jest skandal z fabrykowaniem informacji w ,,New York Timesie". Niektórzy ludzie bagatelizowali go jako pojedynczy incydent. Inni, którzy zdawali sobie sprawę, że nie wszystkie ich teksty wytrzymałyby konfrontację z faktami, po cichu poprawili swoje zawodowe résumé. Śledziłem tę całą historię, nie posiadając się z oburzenia, gotów wstrząsnąć całym systeme
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, kryminał |
Wydawnictwo: | Harlequin Enterprises |
Wydawnictwo - adres: | info@harpercollins.pl , http://www.harpercollins.pl , 02-672 , ul. Domaniewska 34A , Warszawa , PL |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 27.12.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.