- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.nkietki, ani wozu bojowego, po prostu ich zabrakło na wyposażeniu armii. Dodatkowo wyprosił jedynie moździerz i dwie rusznice przeciwpancerne. Szwadron kawalerii dywizyjnej, w którego skład wchodził pluton Pileckiego, został rozlokowany na drodze prowadzącej do Tomaszowa Mazowieckiego, zaś zwiadowców rozlokowano w trójkącie między Pabianicami, Radomskiem i Opocznem. Witold wykorzystał znajdujący się obok nieczynny rów melioracyjny jako naturalny okop. Długo się przyglądał okolicy, zanim polecił zająć pozycje bojowe. W porośniętym wysoką trawą rowie kazał zainstalować erkaemy i rozmieścić stanowiska ogniowe. Wiedział dobrze, że od tego, w jaki sposób się ustawią, zależeć będzie przebieg walki. Gdy nadzorował montowanie karabinu maszynowego, wysoko nad głową usłyszał narastające z każdą chwilą basowe buczenie ciężkich samolotów. Leciały na wysokim pułapie, jednak Pilecki przez lornetkę widział je doskonale. Ogromna liczba bombowców Heinkel, zwanych pogardliwie ,,sowami", i sporo groźniejszych dornierów otoczonych ciasnym wianuszkiem myśliwskich messerschmittów leciała wprost na Warszawę. Pilecki dobrze wiedział, że armia polska, dysponująca zaledwie osiemdziesięcioma bombowcami, stu pięćdziesięcioma myśliwcami i taką samą liczbą samolotów zwiadowczo-rozpoznawczych -- do tego przestarzałych i słabo uzbrojonych -- może co najwyżej chwilowo przeszkodzić w inwazji z powietrza, lecz jej nie zatrzyma. Noc z czwartego na piątego września była spokojna. Po wielu dniach opadów na bezchmurnym niebie ukazał się jasny księżyc. W jego świetle lśniła mokra jeszcze po deszczach droga na Tomaszów Mazowiecki. Było zupełnie cicho, niekiedy tylko słychać było parskanie koni i pobrzękiwanie ułańskich ostróg. Pilecki siedział oparty o drzewo i patrzył w księżyc, zastanawiając się, czy cisza na częstotliwościach rozgłośni radiowych w Katowicach, Poznaniu i Krakowie jest znakiem kapitulacji tych miast przed najeźdźcą. Obok dwóch szeregowców sprzeczało się cicho o przebieg wojny. Widząc siedzącego nieopodal podporucznika, zwrócili się wprost do niego. -- Panie poruczniku! -- odezwał się do Witolda niski ułan z blizną pod okiem. -- Jak pan sądzi, ile to wszystko potrwa? Pilecki spojrzał na młodych żołnierzy opartych plecami o słupki przydrożne. -- Co ile potrwa? Mobilizacja? -- Nie, wojna -- odparli jednocześnie. -- Wiecie, że Wehrmacht powołał pod broń nawet rocznik tysiąc dziewięćset trzynasty, siedemdziesiąt dwie dywizje idą na nas, zachód Polski już bombarduje Luftwaffe. Samoloty, które nad nami przeleciały, zostały prawdopodobnie rzucone na Warszawę. Niemcy kierują na nas dwa miliony wojska. Co poradzimy naszą kawalerią, nawet przy najlepszych chęciach? Ot, jedynie spowolnić możemy ten ich marsz na wschód. Jakby nawet całe nasze wojsko z rezerwą postawić pod broń, to nie uzbiera się tego więcej jak czterdzieści dywizji piechoty i tuzin dywizji kawalerii. -- To co, uciekać mamy? -- spytał wyraźnie zaniepokojony młodszy z ułanów. -- A broń Boże! -- prawie krzyknął Pilecki, aż zadrobiły spłoszone konie. -- Z wszystkich sił musimy bronić tego, co nam najdroższe. Pamiętajcie, macie mieć w pogardzie śmierć i walczyć z determinacją godną polskiego ułana! Od tego zależy, czy wasze kobiety i dzieci będą bezpieczne. I czy was się potem wstydzić nie będą. Nagle zerwali się wszyscy na równe nogi, gdyż drogą od strony Opoczna w stronę umocnień plutonu galopował koń. Żołnierze powychodzili z przydrożnych rowów, patrząc w mrok, skąd dochodziło miarowe stukanie kopyt o drogę. Tylko Pilecki przeładował karabin i postawił go przy nodze. Gdy jeździec wjechał w krąg światła księżyca, rozpoznali zwiadowcę pozostawionego w sąsiedniej wsi przy drodze. Na jego twarzy malowało się przerażenie. -- Gdzie dowódca?! -- zapytał, rozglądając się wśród żołnierzy, którzy się wokół niego zgromadzili. -- Podporucznik Pilecki, ja tu dowodzę! -- powiedział Witold, wychodząc zza pleców żołnierzy. -- Wszyscy na stanowiska, co zbiegowisko robicie! A ty mów! Posłaniec przełknął ślinę i wskazał palcem za siebie. -- Widzicie łunę, o tam? Wszyscy spojrzeli w stronę, którą pokazywał zwiadowca. Ciemne niebo na horyzoncie wyglądało jak podkolorowane czerwoną kredką. -- Panie poruczniku, to nie zachód słońca, tylko łuny pożaru. Pięć kilometrów stąd w stronę Opoczna jest już niemiecki korpus pancerny. Prą do przodu, że słychać tylko ryk silników. I mrowie wojska, ciężko zliczyć ilu ich jest! Pilecki wyprostował się, wyszedł na środek drogi i wydał rozkazy: -- Ustawiamy się po dwóch stronach drogi, erkaemy w szpicy, granatniki w środku flanki, na końcu cekaem i działko przeciwpancerne! Wpuszczamy ich głęboko w umocnienia i dopiero na moją komendę atakujemy! Nie wyrywać
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, biografie, historia, II wojna światowa, powszechna XX wiek |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 464 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.