- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.i historycznej. Dzięki temu miał otwartą drogę na studia. Historia bardzo go ciekawiła, ale nie dawała konkretnego fachu. Konkretnym fachem była natomiast medycyna. Tyle, że leczenie ludzi wcale a wcale Grzegorza nie pociągało. Wiedział jednak, że jego zainteresowania nie mają żadnego znaczenia. Ani dla niego, ani dla nikogo. Zdecydował się więc na konkretny fach, czyli medycynę. Dyrektorka domu dziecka, cały jego personel, eksmatka adopcyjna i siostry Dominikanki byli zachwyceni. I zgodnie się dziwili, że Grzegorz jest zachwycony o wiele mniej od nich. Rozdział 1 Tak było codziennie. I tak było od kilku lat. Od rozpoczęcia przez Grzegorza nauki w liceum. Był jedynym wychowankiem domu dziecka, który chodził do takiej obciachowej szkoły. Kiedyś, ale nie za jego pamięci, do liceum medycznego uczęszczała pewna dziewczyna, też domodzieckowa. Ale ona wybrała liceum pielęgniarskie i na czas nauki zamieszkała w bursie. Dzięki temu nie była postrzegana przez współwychowanków jako ,,inna", ,,obca" i ,,obciachowa". On był. Dokuczano mu w mało wymyślny i stale ten sam sposób. Kiedy wracał ze szkoły i zamykał się w swoim pokoju, na korytarzu natychmiast rozlegało się szur-szur-szur. I chichoty. A potem łup-łup-łup w drzwi. I pospieszny odwrót. Już bez szur-szur-szur, ale z chichotami. Grzegorz mógł się przyczaić, otworzyć drzwi swojego pokoju, złapać któregoś z natrętnych gówniarzy i spuścić mu manto. Takie do popamiętania. Teoretycznie mógł to zrobić, bo był od gówniarzy i dużo starszy, i dużo silniejszy. Ale praktycznie nie mógł tego zrobić. Bo miałby wtedy kłopoty. Na które w żadnym przypadku, a na pewno teraz, nie mógł sobie pozwolić. Ukończył osiemnaście lat, był pełnoletni i po zdaniu matury mógł, a nawet powinien opuścić dom dziecka i zostać usamodzielniony. Gmina, zgodnie z ustawowymi wytycznymi o usamodzielnianiu wychowanków domu dziecka, przydzieliła dorosłym wychowankom mieszkanie. Nie za piękne, ale i nie całkiem do niczego. Trzypokojowe, z kuchnią, łazienką, standardowym, ale niezłym wyposażeniem. Na pewno większość nie-domodzieckowych osiemnastolatków mogła o takim locum jedynie sobie pomarzyć. Ale mieszkanie było samodzielne jedynie z nazwy. Jego mieszkańcy nadal pozostawali pod kontrolą wychowawcy. I ta kontrola nie była ani symboliczna, ani dyskretna. Grzegorz za nic nie chciał zostać w ten sposób usamodzielniony. Nie tylko dlatego, że przeszkadzałaby mu kontrola. Ale jeszcze bardziej nie dogadzałoby mu towarzystwo dwóch innych usamodzielnianych. Jeden z nich był -- najłagodniej jego zaburzenie określając -- niezrównoważony psychicznie i emocjonalnie. A mówiąc bez ogródek był to wyjątkowy świr, nieprzewidywalny w swoich, z reguły agresywnych, zachowaniach. Drugi chłopak był wieloletnim ćpunem, tyle że nigdy jeszcze na ćpaniu nie przyłapanym. Być może dlatego, że żadnemu z wychowawców ani specjalnie, ani niespecjalnie nie zależało, aby go na ćpaniu przyłapać. Bo wtedy trzeba by było ,,coś z tym zrobić" i ,,coś z nim zrobić". Ale co można było z nim i z tym zrobić nikt nie wiedział. Grzegorz wyraził więc mało wprawdzie entuzjastyczną, ale jednak chęć pozostania w domu dziecka. Na trochę. Czyli do momentu otrzymania miejsca w akademiku. Na które bardzo liczył i na które miał znacznie większe szanse od innych studentów. Jako domodzieckowy. Trochę się zdziwiono, kiedy nie chciał się wprawdzie tylko trochę i tylko na niby, ale jednak usamodzielnić. Nie robiono mu jednak z tego powodu żadnych wstrętów ani nie wywierano na niego nacisków. Bo miejsca w jego podwarszawskim domu dziecka było dosyć, a Grzegorz nie sprawiał nikomu ani dużych, ani żadnych kłopotów. Przeciwnie nawet -- był domodzieckową chlubą i można go było pokazywać jako przykład i sukces domodzieckowych metod wychowawczych. O osiemnastej, kiedy jego prześladowcy pomknęli na kolację, Grzegorz poszedł do pokoju wychowawców. Tego dnia dyżur pełniła ,,ciocia Misia". Była najstarszą pracownicą domu dziecka. Uważała się za całkowicie wypalonego pedagoga, ale musiała pracować jeszcze dwa lata, aby dobrnąć do emerytury. ,,Ciocia Misia" była łagodna, ale nie z natury, tylko z tego swojego zawodowego wypalenia. Nie krzyczała, bo jej się nie chciało krzyczeć. Nie zwracała na nic uwagi, bo też jej się nie chciało. Czas swoich dyżurów spędzała najchętniej w pokoju wychowawców, gdzie zamiast podopiecznych mogła oglądać telewizję. Teraz kątem oka dostrzegła wchodzącego Grzegorza. Bez słowa i nie odrywając wzroku od ekranu sięgnęła do kieszeni i podała mu klucz. Wziął klucz i poszedł otworzyć drzwi gabinetu dyrektorki domu. Tak było co wieczór. Dzieciaki wracały z kolacji i jeszcze przez przynajmniej godzinę waliły w drzwi jego pokoju. Nie wiedząc, że go w nim nie ma. Żadnemu z gnojków nie przycho
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, inne |
Wydawnictwo: | Ridero |
Wydawnictwo - adres: | isbn.ext@ridero.eu , http://ridero.eu/pl , PL |
Rok publikacji: | 2017 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.