- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.iekawostkę. Teraz wiem, że to mogło mieć związek z moją nerwowością w tych dniach, czyli z zespołem napięcia około miesiączkowego. Moja teoria jest taka, że stres udzielał się dziecku, które łapało wtedy każdą infekcje. Teraz takie ciężkie odmiany Zespołu Napięcia Okołomiesiączkowego nazywane PMDD (Przedmiesiączkowe Zaburzenia Dysforyczne) się leczy; wtedy nikt nie zwracał na to uwagi. Odchorowałam to potem poważniej. Praca w szkole Szkoła. Ile to lat swojego życia jej poświęciłam? To fakt, że ta praca była mi wtedy na rękę, bo wychowywałam trójkę dzieci. Należała ona do tych samodzielnych i mnie, indywidualistce, bardzo przypadła do gustu. Bardzo ważne, że szkoła była w pobliżu domu. Cieszyłam się z tego, ale aby nie było tak pięknie, musiałam poradzić sobie ze współpracownicą, która niewiele robiąc, powtarzała: nadgorliwość jest gorsza niż faszyzm. To powiedzenie było pod moim adresem. Pracę podzieliłabym na dwa etapy -- przed rokiem 2000 i po 2005 roku, gdy wróciłam z Włoch. Ciekawe moim zdaniem jest porównanie, jak się to ma do postępu i do transformacji ustrojowej w naszym Kraju, bowiem przed i po systemowych przemianach pracowałam w tej samej osiedlowej szkole. Było w niej w szczytowym okresie 2200 uczniów, a z filiami podobno ponad trzy tysiące. Na Ustroniu i Prędocinku mieszkało dużo inteligencji. Ich dzieci, ale nie tylko, zdobywały laury w licznych konkursach i olimpiadach. Szkoła miała bardzo dobrą markę. Jakie miejsce w rankingu? Wydaje mi się, że wtedy takowych nie było. Wiem tyle, że dzieci, które zdobyły u nas podstawy wykształcenia zasilają całą Unię Europejską a nawet Amerykę w fachowców i w ogóle w wartościowych ludzi. W tamtych czasach spotykałam wiele biednych, brudnych i zaniedbanych dzieci. Higiena była na bardzo niskim poziomie. Uczyłam wraz z nauczycielami jej podstaw. Mycia rąk, kąpieli, zmiany bielizny. Zapamiętałam sprawę ręczników w domach uczniów. W blokowych mieszkaniach w dużym mieście, na szczęście już w łazienkach. Przyznam, że to była moja żyłka. Uparłam się, aby wyplenić zwyczaj dwu ręczników: jeden, czyściejszy i ładniejszy do twarzy, drugi do nóg i dolnych części ciała, które to ,,szmaty" były używane przez wszystkich domowników. Uczyłam dzieci, że każdy powinien mieć swój ręcznik i tego, że po dokładnym umyciu nie ma części ciała gorszych i lepszych. Poglądy, że tyłek jest gorszy niż twarz, były pozostałością po pruderyjnym podejściu, które starałam się tępić. Słynna była moja zagadka: -- W domu jest mama, tata i troje dzieci. Ile ręczników wisi w łazience? Teraz, gdy wymieniania się ręczniki po każdej kąpieli, jest to nie do pomyślenia. Wtedy sukcesem było, aby każdy domownik miał swój, wymieniany raz w tygodniu ręcznik. Najgorsze, że w szkole zdarzało się nawet kilkaset przypadków wszawicy. Dobrze pamiętam dzień, kiedy nauczycielka ze świetlicy przyprowadziła mi dziecko, które rozsiewało wokół siebie wszy. Mimo, że nie było to moim obowiązkiem, szybko się nim zajęłam. Był w apteczce zalecany wtedy Delacet i zrobiłam prędko ,,czepiec". Dziewczynka miała włosy, które pasowały do opisu ,,plica polonica", czyli kołtun polski. Ręcznik, który służył do zabiegu był czarny od insektów. Muszę się pochwalić, że zanim w roku 2000 na pewien czas odeszłam ze szkoły, zdobyłam środki (były one już skuteczniejsze -- z Zachodu) i rozniosłam je po środowiskach. W ten sposób przyczyniłam się do zlikwidowania ostatnich, jak mi się wydawało, stu przypadków wszawicy. Już w drugim etapie, kiedy pracowałam w Gimnazjum, a potem w Liceum w ramach indywidualnego kontraktu z NFZ, tylko kilka razy rozpoznałam tę chorobę pasożytniczą. Na marginesie, to już są nowe czasy i pielęgniarka szkolna nie może, tak sobie, sprawdzać dziecku głowy, trzeba uzyskać zgodę rodziców. To tyle na ten mało literacki temat. Co do przeglądów, to popieram obecne przepisy o nietykalności cielesnej dzieci i jestem za niezaglądaniem im bez powodu pod koszulkę. Według mnie uczy to większej pewności siebie i wpływa na obraz własnego ja. Nie wyobrażam sobie sytuacji sprzed lat, że bez ostrzeżenia wchodzę do klasy, oglądam głowy, paznokcie, bieliznę... itp. Według mnie taka procedura to pozostałość po przedmiotowym traktowaniu ludzi, a najokrutniejszym tego przejawem była wojenna i powojenna przemoc. Jej reminiscencję w późniejszych latach przeżyłam w wielu aspektach życia. Tak w ogóle to lubiłam dzieci z III RP. Były czyste, miłe, ładnie ubrane w przewiewne higieniczne T-shirty i bawełniane dresy, a nie jak kiedyś w sztuczne, naelektryzowane, uszyte ze stylonu fartuszki. Nie miały zasmarkanych nosków, nosiły chusteczki, a jak które nie miało, to znajdowało je u mnie pod dostatkiem. Znakiem czasów było i jest do teraz, że szk
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, opowiadania |
Wydawnictwo: | Ridero |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.