?Cruella? to całkowicie nowa opowieść i świeże spojrzenie na tytułową Cruellę De Mon - niesławnego złoczyńcę z klasycznego kanonu Disneya. Główną bohaterką jest Estella, obdarzona niezwykłym talentem i dużymi aspiracjami młoda projektantka mody. Jeszcze jako dziecko została osierocona w tragicznych okolicznościach i w efekcie trafiła na londyńskie ulice, gdzie szybko zaprzyjaźniła się z dwoma drobnymi złodziejaszkami ? Jasperem i Horacym. Razem stworzyli nierozłączne od tamtej pory trio. Ślepy traf sprawia, że nietuzinkowe zdolności Estelli zwracają uwagę słynnej i równie ekscentrycznej projektantki Baronowej von Hellman, która oferuje dziewczynie upragnioną pracę w swoim domu mody. Jak się szybko okaże, obie panie łączy nie tylko wspólna praca, ale także wiele sekretów z przeszłości.
?Cruella? oferuje typowy miszmasz różnych gatunków ? znajdziemy tu elementy czarnej komedii, kryminału, dramatu czy kina zemsty. W samym sercu leży tu jednak opowieść o skazanych na wegetację outsiderach, którzy marzą o przebiciu szklanego sufitu i społecznym awansie. Wszystko to zostało podlane ostrym punk rockowym sosem. Niewątpliwą zaletę tego filmu stanowi obsada aktorska. Główną osią fabuły jest przecież pojedynek dwóch wyrazistych osobowości - Estelli/Cruelli i Baronowej. To dwie kobiety znajdujące się na innym etapie swojego życia, ale wbrew pozorom trochę do siebie podobne.
Estella to w gruncie rzeczy sympatyczna dziewczyna. Duża w tym zasługa Emmy Stone, która znana jest z doskonałego wcielania się w tzw. dziewczyny z sąsiedztwa. Takie, z którymi można wyskoczyć na piwo i pogadać jak z kumplem, a wszyscy faceci się w nich skrycie kochają. Jej niezaprzeczalny talent komediowy sprawia, że świetnie wypada w scenach humorystycznych i doskonale czuje swoją rolę. Tak samo jest w przypadku Cruelli - mrocznego alter ego naszej bohaterki, które z czasem przejmuje nad nią kontrolę. Cruella w interpretacji Stone emanuje pewnością siebie, z ust nie schodzi jej zawadiacki uśmiech, a dookoła posyła zalotne spojrzenie. Gdy zemsta zaczyna przysłaniać jej oczy, swoim zachowaniem potrafi porządnie zirytować, ale choć pozuje na geniusza zbrodni, nigdy tak naprawdę nie przeistacza się w złowieszczą postać, którą znamy z animacji czy starego filmu z Glenn Close.
Na osobny akapit zasługuje kapitalna Emma Thompson jako wspomniana już bezwzględna dyktatorka mody Baronowa von Hellman. Określenie to pasuje w tym przypadku jak ulał do tej postaci. Pokazy jej wyrafinowanej bezczelności, arogancji i czasem zwykłego okrucieństwa budzą zażenowanie, ale też delikatny uśmiech na ustach. Trzeba przyznać, że robi to z klasą i nienagannym stylem. Thompson wychodzi poza swoją strefę komfortu. Aktorka ta znana jest przecież głównie z desek angielskich teatrów czy ról w filmach kostiumowych. Do tej pory kojarzyła się z odtwarzaniem pozytywnych postaci.
Film jest naprawdę przepyszny wizualnie i spokojnie może ubiegać się o tytuł jednej z najbardziej stylowych produkcji ostatnich lat. Akcja rozgrywa się w kolorowym Londynie lat siedemdziesiątych XX wieku. W dodatku eksploruje środowisko związane ze światem mody. Takie połączenie zapewniło ogromne pole do popisu dla twórców. Na ekranie oglądamy prawdziwe szaleństwa kostiumografów i charakteryzatorów. Stroje Cruelli czy Baronowej są po prostu olśniewające i zasługują na miano osobnego bohatera filmu. Umiejętnie dobrane piosenki z tamtej epoki podkreślają buntowniczy klimat. W tle przygrywają nam różne szlagiery z tamtego okresu takich sław jak The Doors, Queen, The Rolling Stones czy The Clash. Świetne wrażenie sprawia także oryginalna muzyka, skomponowana specjalnie na potrzeby filmu. Dużo w niej wpadających w ucho melodii, a piosenkę przewodnią - ?Call Me Cruella" - będziemy nucić pod nosem jeszcze długo po seansie.
?Cruella? to dość odważna próba stworzenia antybohaterki, ale w ramach disneyowskiego, przyjaznego całym rodzinom, stylu. Wydaje się, że twórcy robili wszystko, żeby wykorzystać narzucone im ramy do maksimum. Klimat bywa tu czasem zaskakująco mroczny, a niektóre sceny balansują na granicy kategorii wiekowej. Raczej nie polecałbym seansu z małymi dziećmi bo niektóre momenty mogą pociechy zaniepokoić, a określone motywy być dla nich kompletnie niezrozumiałe. Na pewno film ten wyróżnia się na tle innych produkcji spod znaku Myszki Miki swoją drapieżnością, energią i buntowniczym charakterem. Podczas oglądania parę razy drapałem się po głowie dziwiąc się, że ten projekt dostał zielone światło od włodarzy wytwórni. Dzięki temu otrzymaliśmy jednak odświeżająco nieszablonowe kino rozrywkowe, które nieco urozmaiciło bogate portfolio Disneya.
Opinia bierze udział w konkursie