Przez wiele lat o ?Diunie? Franka Herberta krążyła powszechna opinia, że jest ona nie do przełożenia na język filmu. W przeszłości mieliśmy już - nieudane lub wręcz katastrofalnie złe - próby adaptacji zarówno na wielki, jak i na mały ekran, które pogląd ten tylko wzmocniły. Z tym niemożliwym, jak się wydaje, zadaniem postanowił wziąć się za bary Denis Villenueve - jeden z najwspanialszych filmowców naszych czasów. Od razu zaznaczę, że należę do tych osób, które nigdy nie czytały żadnej książki z tej serii (mam zamiar to nadrobić!), więc nie jestem w stanie ocenić czy adaptacja ta zadowoli wiernych fanów tego słynnego cyklu. Jako kinoman mogę jednak już na wstępie stwierdzić, że otrzymaliśmy film absolutnie wyjątkowy.
O fabule nie ma co się szerzej rozpisywać, żeby nie psuć innym wrażeń. Dość powiedzieć, że ?Diuna? to epicka saga o przygodach Paula Atrydy. Jego ród otrzymał we władanie - i to od samego Imperatora - pustynną planetę Arrakis, znaną z występowania na niej najbardziej pożądanej substancji we wszechświecie, zwanej melanżem. To wielkie, jak się początkowo wydaje, wyróżnienie uruchamia polityczną rozgrywkę innych wielkich rodów o dominację i bogactwo. Młody Paul jeszcze nie wie, że jego los pozostanie na zawsze związany z Arrakis.
?Diuna? łączy w sobie elementy wielu gatunków - kina wielkiej przygody, wojennego fresku, science fiction, thrillera psychologicznego czy filmu o dojrzewaniu. Na pierwszy plan od razu wysuwa się dziwny, mroczny i tajemniczy klimat. W świecie, w którym rozgrywa się opowieść niezwykle zaawansowana technologia nieustannie przenika się ze sferą duchową, dziwacznymi wierzeniami i mistycyzmem. Wielkiego znaczenia nabierają rozmaite przepowiednie i przede wszystkim wiara w przeznaczenie. Razem z głównym bohaterem przybywamy do tego obcego dla siebie świata i wspólnie z nim powoli poznajemy zupełnie inną kulturę.
Poczucie obcości i egzotyki potęguje wyśmienita oprawa muzyczna Hansa Zimmera. Ten niemiecki geniusz po raz kolejny przełamuje schematy i przedstawia własną interpretację tego, czym w jego wizji powinna być ścieżka dźwiękowa filmu. W swoim stylu łączy klasykę z akustycznymi eksperymentami. Mamy wrażenie, że tradycyjne instrumenty brzmią w zupełnie inny, nieortodoksyjny sposób. Niektóre są wręcz trudne do zidentyfikowania. Do tego mnóstwo tu dziwnych i mocno zniekształconych dźwięków. Od czasu do czasu usłyszymy nałożony na siebie damski wokal, szepty i krzyki w nieznanym języku, które wywołują ciarki na plecach. Innym razem w tle przygrywają piękne, bardzo liryczne melodie, które płyną niczym delikatny wiatr mknący pomiędzy wydmami. Muzyka to absolutnie jeden z filarów budujących nastrój ?Diuny?.
?Diuna? jest też wspaniale sfilmowana i posiada swój unikatowy styl artystyczny. Twórcy od początku w sposób priorytetowy potraktowali wykorzystanie - wszędzie gdzie się da - naturalnego światła i planów zbudowanych w prawdziwych lokacjach. Postawiono także mocno na organiczne połączenie efektów specjalnych ze scenami kręconymi na żywo. Dzięki temu film jest koherentny w warstwie wizualnej i bardzo atrakcyjny dla oka. Nie odczuwamy żadnej nuty fałszu z powodu niezgrabnego wspomagania się grafiką komputerową. Fascynujące pustynne krajobrazy prezentują się niczym obraz, a bijące z ekranu gorące powietrze odczuwamy prawie na własnej skórze. Panujący w pomieszczeniach półmrok kontrastuje ze wszechobecnym ostrym światłem na zewnątrz. ?Diuna? to prawdziwy wizualny i dźwiękowy majstersztyk.
Niestety fakty są obecnie takie, że prawdziwe kinowe doświadczenie odchodzi powoli do lamusa. W dobie coraz agresywniej rozpychającego się łokciami streamingu i masowego tworzenia treści na jedną modłę, nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jakie mamy szczęście obcować jeszcze z twórcami pokroju Denisa Villenueve?a czy Christophera Nolana. ?Diuna? to filmowe dzieło sztuki i wyjątkowe przeżycie, które trafia się nam tylko raz na jakiś czas, zbyt rzadko jak na mój gust. Z pewnością warto ją mieć w swoim domowym zbiorze, zwłaszcza, że era fizycznych wydań również powoli dobiega końca.
Opinia bierze udział w konkursie