Wcale nie tak dawno temu LEGO kojarzyło nam się tylko z klockami, które przysparzają mnóstwo zabawy zarówno dzieciom jak i dorosłym. Z czasem marka zainwestowała w gry komputerowe i konsolowe, a nawet w seriale i filmy animowane! Na tym ostatnim polu można wyróżnić przede wszystkim produkcje powstające we współpracy z DC, wśród których największą popularnością cieszy się "LEGO BATMAN: FILM". Do grona klockowych superbohaterów możecie doliczyć też Flasha i to właśnie o jego przygodzie chciałbym wam dziś opowiedzieć.
Na wypadek gdybyście nie wiedzieli, Flash to superbohater obdarzony nadludzką szybkością. Jest członkiem grupy zwanej Ligą Sprawiedliwości, która stara się utrzymać porządek i bezpieczeństwo na świecie. Gdy Metropolis zostaje zaatakowane przez szalonego złoczyńcę Jokera, Liga rusza na ratunek. Tylko gdzie jest Flash? Heros ma problem ze spóźnianiem się i w związku z tym będzie musiał odebrać jedną z najważniejszych lekcji w swoim życiu.
Na drodze bohatera staje Reverse Flash, czyli jego przeciwieństwo. Jest od niego silniejszy, sprytniejszy, a przede wszystkim szybszy. Jest również zazdrosny i chce zastąpić tytułowego herosa. Flash będzie musiał wykonać wiele trudnych zadań, zrozumieć swoje pomyłki i dojrzeć, by doprowadzić film do happy endu. Jest morał dla najmłodszych, jest niezobowiązująca rozrywka dla dorosłych.
"LEGO DC Super Heroes: Flash" to pozycja pełna humoru. a uśmieją się nie tylko dzieci z rodzicami, ale także zagorzali fani uniwersum DC, którzy wychwycą mnóstwo odniesień do komiksów i popkultury. Jestem jednak w stanie zrozumieć, że część widzów po prostu nie zrozumie połowy żartów. Nie pomaga w tym fakt, że od początku zostajemy wrzuceni w wir nieustającej akcji, bez bliższego poznania bohaterów. Jedynie historia Flasah zostaje pokrótce zaprezentowana, w końcu to główny bohater, więc jeśli nie macie choćby najmniejszego pojęcia kim jest Batman czy Superman, ten seans może być dla was nie tyle trudny, co nudny.
Oglądając film, rzucił mi się w oczy fakt, że naprawdę sporo miejsca poświęca on Lidze Sprawiedliwości, można nawet odnieść wrażenie, że równie dużo co Flashowi, a przecież on tu jest głównym bohaterem. Może to być dla niektórych osób nieco rozpraszające, tym bardziej, że wspomniany heros pojawia się dopiero po jakichś sześciu minutach od rozpoczęcia historii!
Byłem naprawdę zdziwiony, że dostępna polska wersja językowa nie zawierała dubbingu, a lektora, co praktycznie nie zdarza się w przypadku tego typu produkcji. Przez to może być wam trudniej wychwycić głosy poszczególnych postaci. Ciężko zatem ocenić na ile wywiązują się ze swojej roli, no może poza wyjątkiem świetnego Dr. Fatea (w tej roli Kevin Michael Richardson) brzmiącego niczym Barry White.
Film trwa raptem 75 minut i mija bardzo szybko. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Warner Bros. po prostu nie miało wiary w ten projekt, nie zainwestowało w niego odpowiedniej ilości czasu i pieniędzy, przez co przypomina ona bardziej coś, co obejrzelibyśmy w telewizji, ale nie wybralibyśmy się na to do kina. Moim zdaniem Flash zdążył udowodnić, że ma potencjał na produkcję najwyższych lotów i nawet po obejrzeniu tej wersji jego przygód, dałbym mu szansę na coś większego i lepszego.
"LEGO DC Super Heroes: Flash", to tytuł który nie rozkłada na łopatki, ale dostarcza mnóstwa radości. Wręcz prosi widzów o to, by obejrzeli go w gronie całej rodziny, gdzie rodzice będą tłumaczyć pewne zawiłości scenariusza swoim pociechom, a dzieciaki wytłumaczą im wszystkie nadprzyrodzone zdolności bohaterów. Dużo akcji, składających i rozkładających się klocków LEGO, lekcja dla wszystkich którzy cały czas gdzieś się spieszą, a nawet muzyka. Coś dla rodziny, nie koniecznie dla fanatyków komiksów.
Opinia bierze udział w konkursie