Steven Soderbergh to jeden z tych reżyserów o którego filmach zapomnieć jest niezwykle trudno. Wielowątkowa fabuła, subtelne poczucie humoru i wyśmienita gra aktorska, które stanowią trzon większości produkcji Stevena stanowią o oryginalności jego produkcji. Jednym z jego najlepszych filmów jest "Ocean Eleven: Ryzykowna gra" z cała plejadą hollywoodzkich gwiazd na czele z Georgem Clooneyem Bradem Pittem i Julią Roberts. W "Ocean Eleven..." nie ma w zasadzie jednego bohatera, jest bohater zbiorowy, którego tworzy paczka przyjaciół. Jednak są to przyjaciele specyficzni gdyż zajmują się w dużej mierze oszustwami w mniejszej i większej skali. Dzięki Dannyemu Ocean (G. Clooney) paczka przyjaciół spotyka się wspólnie w celu opracowania planu złupienia największego kasyna w Las Vegas Belaggio, którego właścicielem jest znany biznesmen Terry Benedict (A. Garcia). Jak można się spodziewać plan do realizacji wcale taki łatwy nie jest. Potrzeba wielu ludzi, którzy doskonale znają swoje zadanie i potrafią zrobić to z dużą precyzją. Mamy zatem między innymi chińskiego cyrkowca, specjalistę od elektroniki, krupiera, karcianego kanciarza i tym podobnych osobników. Wszystkich ich łączą dwie rzeczy: luźne podejście do życia i przyjaźń z Dannym, któremu jak wiadomo się nie odmawia. Cały plan działania, który po wielu próbach został dopracowany w najmniejszym kilku sekundowym elemencie dochodzi do realizacji i akcja kończy się powodzeniem a nasi bohaterowie wzbogacają się o ponad 160 milionów dolarów. "Ocean Eleven: Ryzykowna gra" to film, który łączy w sobie zarówno elementy kina sensacyjnego, dobrej historii o poszukiwaczach silnych wrażeń oraz komedii. Soderbergh jak nikt inny potrafi łączyć w spójną całość elementy, które na pozór są ze sobą sprzeczne a przynajmniej powinien zachodzić między nimi pewien zgrzyt. Jednakże pod ręką Stevena wyrastają naprawdę solidne produkcje, które zdobywają serca widzów na wiele lat i wciąż są wznawiane ich emisje na kanałach telewizyjnych stacji.
Opinia bierze udział w konkursie