Arnold Schwarzenegger przez kilka ostatnich dekad obecności na dużym ekranie przyzwyczaił nas wszystkich do ról twardzieli, którzy bez mrugnięcia okiem potrafią podjąć się nawet najtrudniejszej misji. W "Prawdziwych kłamstwach" hollywoodzki gwiazdor nieco odcina się od swojego emploi i wizerunku ikony lat 80. wcielając się w postać Harryego Taskera przeciętnego sprzedawcy komputerów, męża i ojca. Jednak robi to na własnych warunkach, bowiem sprzedawca to jedynie przykrywka, a prawdziwe życie Harryego orbituje wokół agencji zajmującej się bezpieczeństwem państwa. Podróże do obcych krajów, posługiwanie się różnymi tożsamościami, strzelaniny, pościgi, życie na krawędzi to jego codzienność. Jednak prawdziwe kłopoty pojawiają się dopiero wtedy, gdy znudzona szarą codziennością żona Harryego Helen w tej roli znakomita Jamie Lee Curtis zaczyna potajemnie spotykać się z dilerem samochodów podającym się za szpiega. Zazdrosny i motywowany chęcią zemsty Harry obmyśla plan mający na celu ponowne rozkochanie w sobie Helen i danie nauczki "szpiegowi". Gdy na dodatek do prywatnego życia małżeństwa Taskerów wdziera się to zawodowe spod znaku walki z terroryzmem zaczyna robić się naprawdę niebezpiecznie.
"Prawdziwe kłamstwa" to film, którego nie sposób jednoznacznie zaklasyfikować. Jest to zarazem kino sensacyjne jak i komedia zręcznie przeplatana wątkami dramatycznymi. Kolejne sceny nawet te najbardziej "serio" są niemal zawsze komentowane w żartobliwy sposób. Przykładem może być jeden z wątków mających swój finał na dachu wieżowca i reprymenda, jakiej udzielił główny bohater policyjnemu koniu na grzbiecie, którego udał się w pościg za terrorystą. Tego typu scen jest znacznie więcej i co ważne za każdym razem są one idealnie wplecione w główną oś fabuły. Jest to zasługa nie tylko reżysera i scenarzysty, ale przede wszystkim aktorów, którzy wzorcowo utożsamiają się z granymi postaciami. Niektórzy zarzucają recenzowanej produkcji źle dobrane proporcje między kinem rodzinnym, komediowym, a sensacyjnym. Moim zdaniem w filmie aspirującym do czegoś więcej niż zwykłe kino rozrywkowe przez to balansującym na granicy różnych gatunków niezwykle trudno jest połączyć subtelne nici łączące kolejne elementy mające tworzyć spójny obraz. Niemniej efekt końcowy oceniam bardzo wysoko. Niestety odnoszę nieodparte wrażenie, że "Prawdziwe kłamstwa" zostały w pewnym stopniu przyćmione przez inne hitowe produkcje, które wyszły spod kamery Jamesa Camerona. O jakości "Prawdziwych kłamstw" niech zaświadczy fakt, że nawet dziś po blisko 30 latach od pojawienia się ich na srebrnym ekranie na próżno szukać produkcji tak samoświadomej i z dystansem podejmującej, takie tematy jak: relacje rodzinne, przyjaźń zawodowa, a nawet terroryzm.
Opinia bierze udział w konkursie