Starcie Tytanów DVD

Film pt. "Starcie Tytanów" to jak najbardziej współczesna (bo przecież zaledwie sprzed dwóch lat) re-ekranizacja starego, ale i całkiem dobrego filmu, który nosił tytuł "Zmierzch Tytanów". Pierwotna wersja filmu była na prawdę dobra, choć jednocześnie nie ma co wątpić w to, że nie może się on co równać pod najmniejszym pozorem ze "Starciem Tytanów" jeśli chodzi o efekty specjalne. Na tym jednak kończy się cała ta "pozorna" przewaga nowej wersji filmu. Oprócz pięknych komputerowych efektów specjalnych remake nie oferuje nic więcej, nic ciekawszego, nic bardziej wartościowego, niż jego poprzednik, który przecież tak bardzo namieszał w światowej kinematografii i zapisał się w jej historii jako jedno z ważniejszych i epokowych dzieł. Twórcy tego filmu, w moim odczuciu, ewidentnie skupili swoją twórczą uwagę tylko na tym jednym jedynym aspekcie, a mianowicie na kwestiach wizualnych, na kwestiach estetycznych, obrazowych, co w ostateczności doprowadziło do tego, że zapomniano o innych bardzo ważnych (jeśli nie ważniejszych) kwestiach, jak chociażby o artystycznym podkreśleniu istotnych scen pierwotnie bardzo bogatej fabuły. Zapomniano też o odpowiednim poziomie gry aktorskiej, a może po prostu wynajęto tak nieudolnych, tak wielce nieutalentowanych aktorów? Zupełnie zapomniano o pięknych scenach zapierających dech w piersiach, nie tyle pięknych efektownością cyfrowych dodatków do obrazu, co ich majestatem i precyzją. Zapomniano o tym wszystkim zupełnie, skupiając się na komputerowych ozdobnikach, jakby "Starcie Tytanów" miało być jedynie reklamą firmy zajmującej się tą dziedziną nowoczesnej kinematografii. Nie ma co się więc dziwić, że film ten nie spodobał się nie tylko mi, nie tylko ja go nikomu nie polecę, ale i całokształt opinii publicznej, która zupełnie zapomniała, że taki obraz był w kinach, świadczy o jego miałkości i słabości. Jeśli masz wydać pieniądze na "Starcie Tytanów" to radzę Ci je wydać... na starszy, lecz znacznie lepszy artystycznie "Zmierzch Tytanów".