Choć minęło tyle lat od wejścia Władcy Pierścieni na ekrany światowych kin, pamiętam to niemal jakby to było zaledwie wczoraj ta ekscytacja szerokich mas fanów Tolkiena, to podniecenie, wręcz ekstaza. Film, oczywiście, okazał się ogromnym sukcesem kasowym, co nie dziwi ze względu na rozmach realizacji tego jakże wymagającego pod względem efektów specjalnych obrazu. Dla mnie najlepszą częścią pozostaje Drużyna Pierścienia, być może dlatego, że zderzenie z taką produkcją wywołało na mnie ogromne wrażenie. Ale wpływ na to miały i inne czynniki. Bitwy w kolejnych częściach były zbyt długie, zbyt przeciągnięte, aż do znużenia graniczącego z wyczerpaniem. Tymczasem w Drużynie Pierścienia była akcja, była fabuła, była chwila do zadumy, a kiedy trzeba było to tempo wydarzeń znacznie przyspieszało. Coś się działo! Szkoda, że kolejne części miały być jedynie bitewnymi pokazami efektów specjalnych...
Opinia bierze udział w konkursie