Tak bardzo czekałam na ten albumem. Od ostatniej płyty zespołu, wydanej w 2017 roku, minęło już w końcu całe sześć lat. To bardzo duży odstęp czasu jak na karierę muzyczną. Z drugiej jednak strony wiek członków zespołu sprawia, że coraz dłuższe przerwy między albumami są zrozumiałe i niosą również za sobą pytanie o to, jak długo jeszcze będziemy mogli cieszyć się nową twórczością Depeche Mode. Czy to ostatni album w karierze zespołu? Tytuł "Memento Mori" - "pamiętaj o śmierci", ma wszakże dość ostateczny wymiar.
Absolutnie nie chciałabym by ziścił się ten scenariusz, ale jeśli jest to koniec, ostateczne zamknięcie kariery muzycznej, to trzeba przyznać że w naprawdę wielkim stylu!
"Memento Mori" zdaje się być o wiele bardziej osobistym albumem niż jakiekolwiek wcześniejsze wydawnictwo Depeche Mode. Być może powodem jest to, że to ich pierwszy album od czasu pandemii i śmierci współzałożyciela grupy i klawiszowca Andyego Fletchera.
Nie jest to jednak tak mroczny i przytłaczający album, jak można by się spodziewać. Wręcz przeciwnie po przesłuchaniu całości można odnieść wrażenie, że Depeche Mode postarało się zawrzeć na albumie całe spektrum różnych emocji i to niekoniecznie jedynie tych znajdujących się po bardziej przygnębiającej stronie uczuciowej skali. "Memento Mori" jawi się słuchaczowi jako zarówno oda do życia, przypomnienie o jego wartości, jak i swego rodzaju medytacja nad znaczeniem śmierci w życiu człowieka. Jest na tym albumie zarówno strata jak i zbawienie i odrodzenie.
Album oferuje ogromną różnorodność emocji, nastrojów, gatunków muzycznych i odcieni. Część z tych piosenek jest bardzo osobista i auto-refleksyjna, część zaś pogodna i w pewnym sensie oczyszczająca dla słuchacza.
Martinowi Goreowi i Daveowi Gahanowi udało się stworzyć album różnorodny i skoncentrowany na sprawach duchowych, zawierający wszystkie charakterystyczne cechy twórczości Depeche Mode.
Album otwiera przepiękny utwór "My cosmos is mine", który został napisany przez Martina Gore w nawiązaniu do inwazji Rosji na Ukrainę. To mroczna, elektroniczna piosenka, mocno eksperymentalna.
Warto zwrócić uwagę na utwór "Ghosts again", według mnie jeden z najlepszych kawałków jakie Depeche Mode kiedykolwiek stworzyło, pełen różnorodnych instrumentów, gdzie fortepian, klawisze i gitary tworzą piękną ścianę dźwięku w kontraście do delikatnego brzmienia głosu Gahana.
"Soul with me" to ballada w wykonaniu Martina Gore?a, w której słychać nawiązania do muzyki gospel, przepięknie eteryczny utwór z emocjonalnym, zapadającym w pamięć wokalem Martina.
Moją uwagę przyciągnął również synthwaveowy utwór "People are good", zdecydowanie jeden z moich ulubionych momentów tego albumu. Wydaje się, że stanowi nawiązanie do jednej z wczesnych piosenek Depeche Mode "People are people" z 1984 roku, ponieważ brzmi jak ironiczna, refleksyjna odpowiedź na ten kawałek. "Before we drown", to przepiękna syntezatorowa ballada, która porusza ideę pójścia naprzód pomimo trudności, ponieważ alternatywą jest metaforyczne utonięcie. "Never let me go", jest sporym zaskoczeniem, brzmi jak post-punkowy kawałek, mocno basowy, industrialny i syntezatorowy. Melancholijny utwór "Speak to me" stanowi epilog "Memento Mori", to piękny, pełen kunsztu utwór z popisowym wokalem Gahana, który znakomicie spina album w jedną całość.
Głównym tematem albumu jest śmiertelność i strata, ale jak na płytę poruszającą tak ciężkie zagadnienia "Memento Mori" nie jawi się wcale jako album ciężki lub ponury. Teksty utworów są często poetyckie i bardzo realistyczne, ale nigdy przesadnie dramatyczne, zaś paleta dźwiękowa zawarta na albumie bardzo szeroka i różnorodna. Podobnie nastrój piosenek jest zróżnicowany, niektóre wydają się bardziej optymistyczne i pogodne, inne uduchowione i wzniosłe. "Memento Mori" jest zarówno podróżą w przeszłość do starszej twórczości Depeche Mode, jak i albumem, który brzmi jak podsumowanie całego dorobku muzycznego zespołu. Ta płyta stanowi również dowód na to, że Depeche Mode wciąż potrafi tworzyć piękne piosenki, dobre melodie, Martin Gore wciąż tworzy znakomite, przemawiające do słuchacza teksty, a Dave Gahan nadal czaruje swoim wokalem. "Memento Mori" to wspaniała muzyczna opowieść z prologiem, dobrym środkiem i wzruszającym epilogiem, którą naprawdę warto poznać.
Opinia bierze udział w konkursie