Wooooo, to jest to, wcielenie metalu w 2000 roku. Wszystko, czego sobie życzysz, spełniło się w tym roku. To jest album, który powinieneś rozpoznać. Za dobre żeby było prawdziwe. W rzeczywistości Resurrection bije na głowę wszystko, co było wcześniej, dotyczące współpracy Halforda z Judas Priest i/lub innych metalowych albumów roku 2000. Najlepszym dziełem Halforda przed tym albumem mógł być ?Painkiller?, jego ostatni z Judas Priest. Zmartwychwstanie to metalowy powrót do korzeni w kształcie nowego milenium, lepszy niż wszystko, co wyprodukował Judas Priest, tak dobry, jak to tylko możliwe. Warto to podkreślić, że album nie ma wyróżnienia, ponieważ nie potrzebuje go. Wszystkie utwory są bliskie ideału, przypływ kreatywności, który czekał od dawna, a przynajmniej ja czekałem. Tyle mam do powiedzenia na temat Halforda: wtedy nie miałem pojęcia kim on jest/był i co robił wcześniej, aż do 6 listopada 2000, około godziny 20:00, kiedy rozpoczął się koncert w Essen, który powinien trafić do annałów jako Brave New Germany podwójny koncert Iron Maiden i Halford. Niezapomniana noc, stąd wynika, że ??niedługo później kupiłem ten album. Byłem tak szalony, że półtora roku później powinienem kupić kopię japońskiej wersji przez eBay, nie wspominając o tym, że był to dość drogi zakup! Ale to jest warte każdego centa. Jeśli masz szczęście, że posiadasz japoński album z dwoma bonusowymi utworami, oczywiście będziesz wiedział, co mam na myśli. Przynajmniej wiesz, kiedy słuchasz ?Live Insurrection?, który zawiera również dwa zabójcze utwory ?Sad Wings Of Destiny? i ?Hells Last Survivor?, które są zawarte na japońskim albumie jako bonusowe utwory studyjne. Jeśli chodzi o wszystkie albumy, które kupiłem w 2000 roku, a były tylko trzy: Iron Maiden - Brave New World, Edguy - Mandrake i Resurrection, ten jest najlepszy. Nie trzeba dodawać, że konkurenci sami są arcydziełami. Jakiś czas później powinienem uznać, że cały rok był definitywnym rokiem arcydzieł, na których dowodzą ?Helloweens The Dark Ride?, ?Concerto Moons Rain Forest? i ?Rhapsodys Dawn Of Victory?, wciąż rządzonymi przez samego Kapłana: Rob Halford! Czysta doskonałość, zwłaszcza w przypadku genialnego duetu Roba Halforda i Brucea Dickinsona! na ?Tym, którego kochasz nienawidzić?. Mogę go polecić wszystkim zainteresowanym Heavy Metalem, tym, którym spodobał się ?Painkiller? oraz tym, którzy chcą machać głową przy dźwiękach żywej legendy. Nic dodać nic ująć. Niestety następca ?Crucible? nie dotrzymał standardów stworzonych na tym albumie.
Opinia bierze udział w konkursie