Opis produktu:
To nie jest muzyka mająca przynieść ukojenie złamanym sercom, lecz wezwanie do przebudzenia się, by stawić czoło wyzwaniom naszych czasów - napisał ktoś po występie Antony'ego. Dokładnie to samo można powiedzieć o nowym jego albumie "The Crying Light", który jest zarówno ostrzeżeniem przed nadciągającą zagładą, jak i głosem nadziei.
W wywiadzie dla "The New York Times", opublikowanym na pięć minut przed ukazaniem się "The Crying Light", Antony Hegarty wyjawił źródło inspiracji swego nowego albumu: "Elizabeth Fraser jest cichą matką tego projektu. Ostatnią płytą Cocteau Twins była EP-ka 'Twinlights' z 1996 roku, a kończyła się ona słowami: 'Wciąż przejmuję się losem tej planety, wciąż czuję związek z naturą i swoimi marzeniami, mam przyjaciół, mam rodzinę, mam siebie. Wciąż mam siebie'. Gdy to usłyszałem, rozpłakałem się. Coś się we mnie zmieniło. Pomyślałem sobie, że najbardziej rewolucyjną rzeczą, jaką może zrobić człowiek - to mieć nadzieję. Tak działa kultura. To było ziarno, które dziesięć lat później wydało plon". Wydany zeszłej jesieni na EP-ce "Another World" tytułowy utwór przynosił posępną wizję nadciągającej katastrofy ekologicznej i zapowiadał zwrot Antony'ego w stronę muzycznych rozważań na temat jego osobistego związku z naturą. Album "The Crying Light" - którego osią stał się ten właśnie doskonały, przesycony smutkiem i troską utwór - to właśnie bardzo osobiste i godne pióra najwybitniejszych romantyków medytacje nad - jak mówi sam Antony - "tym pięknym, animistycznym krajobrazem, gdzie liście spoglądają na mnie, gdzie szepcze do mnie woda i gdzie czuję, że jestem częścią tego świata". "The Crying Light" to także łagodny zwrot Antony'ego w stronę minimalistycznej kameralistyki popowej, która zaznaczyła się już w cyklu jego ostatnich koncertów w USA zeszłej jesieni, ale zwłaszcza w londyńskim Barbican, gdzie wystąpił on z towarzyszeniem London Symphony Orchestra. W studiu nagraniowym tego wybitnego wokalistę, obdarzonego niezwykłą wrażliwością poetycką wsparły natomiast talenty takich kompozytorów, jak Nico Muhly, Doug Weiselman i Maxim Moston. Zapewnili oni melodiom, tekstom i klimatom nowych utworów Antony'ego najdoskonalszą możliwą oprawę dźwiękową. Za ich sprawą na "The Crying Light" pełnym blaskiem rozbłysł niezwykły dar wokalisty w zakresie łączenia elementów folkowej ballady, piosenki poetyckiej jakby lekko trącącej lewym brzegiem Sekwany, duchowości pieśni gospels i urokliwie staroświeckiej emocjonalności dawnego popu. Pojawiły się tu jednak i całkiem nowe elementy: jakby patos operowych arii w "Daylight And The Sun", rockowa gitara w "Aeon" czy arkadyjska sielankowość finalnego songu "Everglades" - wieńczącego cały album nutą nadziei.Muzyka i tematyka piosenek Antony'ego, obdarzonego ciepłym, kojącym jak balsam głosem, mogły się nieco zmienić od czasu sukcesu, "I Am A Bird Now", który jej autorowi przyniósł prestiżową nagrodę Mercury Music Price w 2005 roku, ale co najważniejsze - rozszedł się w imponującym nakładzie pół miliona egzemplarzy. Nie zmienia to jednak faktu, iż Antony And The Johnsons to coś więcej niż jeszcze jeden z kilku najciekawszych debiutów początku XXI wieku. To zjawisko jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne - niemożliwe do podrobienia czy imitacji, tak jak Bob Dylan, Leonard Cohen czy Tom Waits. Nie ma też wątpliwość, że "The Crying Light" to pierwsza ważna płyta nowego roku, która z pewnością nie zostanie zapomniana, gdy za 11 miesięcy zespoły recenzentów i krytyków przystąpią do rozliczania osiągnięć i wpadek 2009 roku.