"O najważniejszych sprawach najtrudniej opowiedzieć. Są to sprawy, których się wstydzisz, ponieważ słowa pomniejszają je (...). Najważniejsze sprawy leżą zbyt blisko najskrytniejszego miejsca twej duszy".
Blask wspomnień z czasem może blaknąć.
Ale niekiedy wręcz przeciwnie, gdy wydobywamy je na światło dzienne z jakiegoś powodu ciągle i ciągle od nowa, i dbamy o ich istnienie, jak o pieczołowicie skrywany skarb.
CASTLE ROCK NIE PO RAZ PIERWSZY
Kto trochę zna twórczość Stephena Kinga wie, że część swojej twórczości lokuje on właśnie w tym miejscu.
Jakby coś go tam ciągnęło lub może bardziej - nie przestawało puszczać.
Podobno to opowiadanie powstało na bazie prawdziwego doświadczenia tego autora - mistrza horroru i prozy spod znaku klaunów i nadprzyrodzonych mocy.
Uwielbiam go.
Jest suche i upalne lato 1960 roku, ich jest czterech, mają po kilkanaście lat, a trup jest jeden.
Chłopiec w ich wieku wychodzi z domu na zbieranie jagód i nie wraca.
Przez przypadek dowiadują się, że chłopiec nie żyje i gdzie leży ciało.
Całą czwórka idzie na jego spotkanie, goniona ciekawością, chęcią zwrócenia na siebie uwagi i... przeżycia czegoś niezwykłego w tym ich nastoletnim życiu.
I niewątpliwie tak będzie.
Bo nie można zobaczyć martwego kolegi i nie zapamiętać tego widoku i przeżycia, jakie powoduje w tak młodym człowieku.
Ale chłopcy nie wiedzą, że przy okazji tej kilkunastogodzinnej wędrówki zajdą o wiele dalej, niż sądzili.
Przekroczą pewną granicę, której nie zauważą od samego początku, jednak po latach, przywołując wspomnienia, (przynajmniej niektórzy z nich), dostrzegą zmianę, jaka wtedy w nich zaszła.
Jakie decyzje zostały podjęte, jakie nowe ścieżki odkryte.
Kto jest naszym prawdziwym przyjacielem i jaki może on mieć wpływ na nasze życie - o tym też jest to opowiadanie.
">>Jest naprawdę świetnie<< - powiedział po prostu Vern (...). Wiedzieliśmy dokładnie, kim jesteśmy i dokąd idziemy. To było wspaniałe".
CO ODKRYLI PO DRODZE
Wymiar doświadczeń tych chłopców czasem wykracza poza ich wiek. Mają trudne życie w domu - z rodzicami alkoholikami, z rodzicami nieobecnymi z powodu straty innego dziecka czy w końcu ojcami, których duchy wojny zabierają im szansę na normalne funkcjonowanie. To jeszcze dzieci a momentami niczym ci dorośli muszą stawiać czoła przeróżnym sytuacjom i radzić sobie z nimi najlepiej, jak potrafią, jak na swój młody jeszcze wiek.
Ale to, że są młodzi, nie oznacza, że głupi.
Dużo widzą i dużo wiedzą. Bywają bardzo mądrzy w ocenie rzeczywistości, która ich otacza oraz w której codziennie tkwią.
Razem wyruszają w drogę, która miała być jeszcze dziecięcą, ekscytującą wyprawą a staje się pierwszym etapem podróży do dorosłości.
Kilka zdarzeń po drodze, kilka rozmów na osobności i w cztery oczy między przyjaciółmi zmieniają część z tych chłopców. To miał być tylko koniec wakacji, przełom pór roku i przejście do kolejnej klasy a staje się dla nich transformującym czasem.
"Ludzie ciągną cię w dół. (...) Przyjaciele ciągną cię w dół. (...) Twoi przyjaciele. Są jak tonący, którzy łapią cię za nogi. Nie możesz ich ocalić. Możesz tylko utonąć razem z nimi".
CHWILA PRAWDY
Nagroda dla takiego kumpla, który zauważył w innym dziecku jego ogromną wartość, której sami rodzice nie widzą, i będzie go wzmacniać w prawdziwym osądzie o nim samym. Nagroda dla tego, który pomoże w zmaganiach o lepsze oceny i lepszą przyszłość, aby wybić się ze słabo rokującego miejsca.
Kiedyś trzeba pożegnać się z dziecięcym patrzeniem na świat a spojrzeć w oczy już nowym wyzwaniom.
Jak to się dzieje, że z dnia na dzień stajemy się coraz bardziej dorośli i pozbywamy się złudzeń?
Kiedy to się odbywa?
Kim są nasi przyjaciele?
Jakie mają dla nas znaczenie, tak naprawdę?
Bycie w grupie, w kręgu przyjaciół - to siła czy jednak czasem słabość, która może ciągnąć nas w dół? Na ile możemy się im poświęcić i gdzie jest granica, gdzie jest koniec tego czasu, gdy trzeba zawalczyć, podjąć decyzję i żyć już tylko w zgodzie ze sobą. Odważyć się odejść.
Dwa dni, które stały się bardzo ważne dla niektórych z nich.
"(...) wiesz co? Może pomyślisz, że to pieprzone wariactwo, ale... myślę, że oni prawie zapomną, że to się w ogóle wydarzyło".
Z CZYM MNIE ZOSTAWIŁA?
To tylko opowiadanie, nie żadna gruba proza, ale opowiadanie bardzo zapadające w pamięć, przynajmniej mi.
Jest w niej kilka prawd i elementów, które nasączają nas smutkiem, chwilową refleksją i pewnym rozrzewnieniem.
Dla mnie to idealna lektura na koniec wakacji, na przedsionek jesieni, kiedy oczami wyobraźni wracam do moich szkolnych wspomnień.
To takie czytanie, kiedy odkładasz na chwilę książkę na kolana i zamyślasz się, patrząc przed siebie. I w głąb siebie.
Ty wiesz najlepiej, gdzie wtedy jesteś ze swoimi myślami...
Ta końcówka lata to przełom między cudownie letnimi dniami a tym wszystkim, co kryje się tuż zza pierwszymi wrześniowymi zdarzeniami. Taki "Summertime Sadness,", jak śpiewa Lana Del Rey.
Ta proza może przywołać wspomnienia dobre i ciepłe, lata beztroski i ekspansji wszystkiego tego, co... za płotem u sąsiada. Ale może też wzbudzić emocje mniej przyjemne, przywołać w nas te wszystkie odczucia, kiedy bycie dzieckiem niechybnie się kończyło a świat - i ludzie - zaczynali pokazywać swoje różne oblicza.
Czyżby pokazywać?
Czy bardziej - to my je odkrywać...?
Opowiadanie do spokojnej lektury, na schyłek lata, o schyłku dzieciństwa.
Ale do odczytywania dla dorosłego człowieka zdecydowanie.
Bo na pewne kwestie można jasno spojrzeć jedynie z dużo dalszej perspektywy.
Opinia bierze udział w konkursie