Dość długo zabierałam się za tę grę, bo pomimo, że lubię karcianki, nawet bardzo, to niezbyt mnie ciągnie w stronę tych, w których trzeba robić coś szybko, na czas. Ta presja, te emocje...myślałam, że to nie dla mnie.
Wczoraj niespodziewanie odwiedziła nas grupa znajomych. No i jak to u nas - zagraliśmy w większość gier, które mamy w domu. Gdy po zmierzchu na spokojnie, chcąc się wyluzować po całodniowych rozgrywkach, z półki zawołała nas gra "Na końcu języka"...
Napis głoszący na pudełku, że to "jedna z najlepszych gier imprezowych na świecie" nie kłamie! Nazwa jest idealnie dopasowana do tego, co się dzieje podczas rozgrywek :)
Faktycznie, końca języka trzymają się słowa, które często nie chcą z tego języka schodzić, a usta zdołają wyrzucić z siebie tylko: "błebłebłe" ;)
Instrukcja jest napisana świetnie, z nutką żartu, bardzo przystępnie. "Na końcu języka" to taka wojna na słowa. Każdy z graczy po kolei wykłada przed siebie kartę ze stosu. Gdy na kartach przeciwników pojawią się takie same symbole lub symbole wyznaczone przez karty specjalne, trzeba szybko zakrzyknąć skojarzenie z hasłem z karty rywala (nie swojej!). Podczas naszej rozgrywki dochodziło do tak wielu zabawnych sytuacji, że mięśnie brzucha bolą mnie do dziś - tak się śmiałam! Np. ktoś nie skojarzył, że to z nim toczy się pojedynek i był tak zdziwiony, że jego mina mówiła "Ale o co chodzi?"; ktoś inny zamiast krzyknąć odpowiedź, wypluwał tylko wspomniane wcześniej "błebłebłe"; ktoś inny tak się śmiał, że nie był w stanie nic powiedzieć.
Pierwsze słowo, które mi przychodzi na koniec języka ;), jeśli mowa o wyglądzie, to - schludna. Gra jest wykonana bardzo starannie, estetycznie, z twardego kartonu. Czerwone pudełko z wielkim megafonem od razu rzuca się w oczy i zachęca do zabawy.
Grafiki są bardzo proste, nawet można powiedzieć schematyczne; symboliczne, jednokolorowe, co jest pomocne podczas rozgrywek, bo można się skupić na informacji, jaką niesie hasło, a nie na ilustracjach. A i tak nie jest to takie proste, jak się może z boku wydawać ;)
W pudełku jest wytłoczka, która pomaga w utrzymaniu dwóch talii kart w porządku - czerwonej i niebieskiej.
W środku znajduje się instrukcja, wspomniane dwie talie rozdzielone w wytłoczce i ... Uwaga!!! Coś, czym Nasza Księgarnia mnie ujęła! Do każdej gry dodawane są urocze drobiazgi. W przypadku "Na końcu języka" jest to karta mocy oraz naklejka, którą naklejamy na pudełko i podpisujemy, że to nasz skarb :)
Gra jest rewelacyjna, zabawna, śmieszna. Ale po kilku rozgrywkach powtarzaliśmy wciąż te same hasła, które czepiały się języków i nie chciały dać miejsca innym słowom. Musieliśmy utrudnić sobie grę i wprowadzić zasadę - nie powtarzamy haseł! Więc dobrze w nią pograć chwilę i wracać na różnych imprezach z różnymi ludźmi, żeby podtrzymywać te emocje. A jak już wiemy - zasady są tak proste, że bardzo łatwo będzie je można wytłumaczyć nowym graczom.
Polecam te grę szczególnie własnie na imprezy, do rozruszania każdego towarzystwa :)
Opinia bierze udział w konkursie