Gdy jeszcze dość słabo orientowałam się w planszówkach, Patchwork poleciła mi koleżanka, która wraz ze swoim mężem sporo gra. Postanowiłam, że jak tylko nadarzy się okazja, to postaram się ja zdobyć.
Okazja się nadarzyła :D Moja recenzja gry Takenoko w sklepie Gandalf.com.pl została "recenzją tygodnia" i jako nagrodę wybrałam sobie własnie Patchwork :)
No więc do rzeczy, tzn do szycia!!!
Opakowanie 5/6
Pudełko jest idealne wielkością do ilości komponentów w środku, a jest ich naprawdę sporo, a pudełko wcale nie jest duże. W końcu odpowiednia złota proporcja :D
Pudełko jest dość ciężkie, ale bardzo poręczne dzięki swojemu niezbyt dużemu rozmiarowi.
Grafika przedstawiająca patchworkową narzutkę jest jakaś taka mdła, nie przykuwa oka. Może przymyka się na to oko, bo patchwork kojarzy się bardzo miło, z babcią, z kominkiem, z ciepłym ciastem..., więc zrzucam tę szaro-burość na karb stylistyki retro.
Tak, jak wspomniałam wcześniej, w środku jest mnóstwo różnych śliczności! Otwieramy pudełko, a tam..... stada żetonów do wyciskania!!! Raj po prostu!!!
Ale po kolei: mamy 33 kawałeczki różnorodnych szmatek (oczywiście kartonowych) z różnymi wzorami, w różnych kolorach, 50 żetonów z guziczkami, 5 specjalnych kawałków materiału (dlaczego ciemnobrązowe???), 1 guzikowy żeton specjalny, 1 drewniany "pion neutralny" - my nazwaliśmy go Lucek, 2 znaczniki czasu (też drewniane), 2 plansze kołder (jedna buro-żółta, druga buro-zielona), no i plansza czasu, czyli ta, po której ganiać będą znaczniki czasu. Jest dwustronna, więc możemy wybrać, na której kołderce chcemy dziś grać :)
Wszystko świetnie wykonane, z twardego, porządnego kartonu, miłe w dotyku i na pewno długo posłuży.
Grafika 5/6
Ja grą byłam od początku po prostu zachwycona, więc dopiero mój mąż zwrócił mi uwagę na mały szczegół - grafiki powinny być trochę bardziej kolorowe, kolory bardziej nasycone, jaśniejsze - to byłoby idealnie. Nie jest źle, bo całość kojarzy się z takim ciepłym klimatem retro, ale mogłoby być jeszcze lepiej ;)
No i guziczki.... Śliczne, błyszczące, no i ....niebieskie!!!! Zbieramy je, by mieć na koniec punkty, ale i po to, by kupować za nie odpowiadające nam kawałki materiałów.
Grywalność 6/6
Nie będę owijać w przysłowiową bawełnę - jestem Patchworkiem zachwycona. Za każdym razem mamy inne kawałki materiału, a co za tym idzie, musimy wciąż inaczej obmyślać, jak te kawałki układać, by w naszej kołderce było jak najmniej dziur. Wiem, może się to komuś znudzić po kilku partiach, ale nie mi :D
Mechanika bardzo przypadła do gustu. Ciekawe jest to, że zawsze ruch ma ten pionek, który jest z tyłu.
Na początku nie szło nam dobrze układanie kołderki, bo przy końcowym liczeniu punktów okazywało się, że nasza punktacja jest ujemna :D Dlatego nie liczyliśmy pustych miejsc x2, tylko po prostu jako jedno.
Za każdym następnym razem było coraz lepiej i teraz nasze kołderki są coraz mniej dziurawe, cieplejsze, przyjemniejsze... Tak, to zdecydowanie gra dla dwojga ;)
Opinia bierze udział w konkursie