"Nibylandia. Tu żyją potwory" to niejako retelling Piotrusia Pana w niestandardowej formie. Mamy okazję wcielić się tu w jedną z czterech postaci- Piotrusia Pana, czyli chłopca o mechanicznym sercu, Wendy- wyrwaną z XX-wiecznej Anglii dziewczynę, która straciła rodziców w katastrofie Titanica, Tygrysią Lilę- wojowniczkę o nieustraszonym sercu lub Kapitana Haka- pirata z ambicjami. W zależności od wybranej postaci mamy potem okazję udać się w głąb Nibylandii, której jednak daleko do beztroskiej krainy z oryginalnej historii. Czyhają na nas tutaj różne niebezpieczeństwa, potyczki z potworami i działania, mające na celu ocalenie świata przed zagładą. A to wszystko okraszone surowymi ilustracjami i aktywnościami, które podejmujemy. To my decydujemy, jak potoczy się historia. Tego typu gry są naprawdę świetną zabawą. Kiedy już zrozumie się opisane na początku zasady, można przejść do rozgrywki, które może trwać zarówno mgnienie oka, jak i 2 godziny, w zależności od podejmowanych decyzji. Ja przetestowałam kilka różnych scenariuszy i raz szło mi lepiej, raz gorzej, ale każda z historii była w jakiś sposób angażująca i przynosiła kolejne niespodzianki. Trochę w tym wszystkim pozostaje też pola na szczęście, bo często zwycięstwo w rozgrywce zależy od rzutu kostką i ilości wylosowanych oczek. Można jednak pominąć ten element i cieszyć się zawsze zwycięskimi pojedynkami, ale nawet to nie jest gwarantem szczęśliwego zakończenia. Muszę jednak zdradzić, że kilka razy zdarzyło mi się zgubić w rozgrywce i nie wiem, czy była to wina moja i pomieszania numerków, czy autora. Chodzi mi tu o sytuacje, kiedy nagle przechodziłam z paragrafu Piotrusia Pana, do paragrafu Wendy, a że nie zapisywałam sobie ich numerów, musiałam zaczynać rozgrywkę od nowa, bo się gubiłam. Dodatkowo widać, że niektóre paragrafy były tworzone z myślą o różnych ścieżkach i nie zawsze odzwierciedlały dokładnie moje aktualne położenie. Zdaję sobie jednak sprawę, że są to trudności, wynikające ze stworzenia tak rozbudowanej rozgrywki i niewielkie pomyłki i niedopowiedzenia są tego naturalnym skutkiem. Mimo wszystko przy "Nibylandii" spędziłam naprawdę przyjemny czas. Stanowiła fajną odskocznię od poważnych historii i pozwoliła mi przetestować swoje umiejętności i zdolność podejmowania szybkich i skutecznych decyzji. Jeszcze wiele ścieżek pozostało nieodkrytych, więc wiem, że będę do niej wielokrotnie wracać.
Opinia bierze udział w konkursie