Czy gdy Juliusz Cezar zaprezentował światu swoje "Kości zostały rzucone!" miał na myśli drewniane kości? Czy tych kości też było sześć i czy występowały w różnych modnych kolorach? I najważniejsze - czy rzucałby nimi tak lekkomyślnie wiedząc, że brakuje mu 20 punktów do zwycięstwa?
"Rzuć Na Tacę" to nic innego jak współczesna interpretacja znanego nam z domów rodzinnych kościanego pokera. Tu zamiast układów pokerowych mamy do zrealizowania inne zadania oparte o pojedyńcze kości, a nie o całe ich zestawy. Do dyspozycji mamy arkusz gracza, na którym zakreślamy wyniki rzutów w polach odpowiadająch kolorom kości. Pola żółte układają się w rzędy, kolumny i przekątne, pole niebieskie to zawsze suma kości niebieskiej i białej, zaś pozostałe uzupełniamy od lewej do prawej, spełniając odpowiednie warunki z arkusza. Wiele z nich gwarantuje nam bonusy, pozwalające na przerzucenie kości, skreślenie kolejnych pól, a także wykorzystanie kości innych graczy.
A kości są w tej grze towarem pierwszej potrzeby. Turę zaczynamy kulając wszystkimi sześcioma kośćmi, lecz w swojej turze wykorzystamy najwyżej trzy z nich. Niewykorzystane kości wędrują na tytułową tacę, gdzie mogą ich użyć nasi przeciwnicy. I tu kryje się dyskretny urok tej gry - gramy i czerpiemy korzyści w każdej kolejce, nie tylko własnej. Nie ma więc mowy o nudzie, wyczekiwaniu czy poczuciu wykluczenia - rzuty przeciwników mają na nas bezpośredni wpływ, umożliwiając nam dodatkowy ruch.
I choć samo zakreślanie pól nie brzmi szczególnie atrakcyjnie, Rzuć Na Tacę wynosi je do rangi sztuki. W miarę przebiegu gry coraz częściej skreślenia powodują reakcję łańcuchową - kość zapisana w jednym polu daje nam bonus, który pozwala na wpisanie dodatkowej wartości do arkusza, co z kolei daje nam inny bonus, akcję czy ruch. I właśnie w budowaniu tych kombinacji tkwi cały diabeł tej gry - systematycznie doprowadzamy nasz arkusz do momentu, w którym każdy ruch pociąga za sobą kolejne, tworząc piekielnie satysfakcjonujące combosy i wprawiając przeciwników w osłupienie lub przynajmniej milczący podziw.
Co szczególnie fascynujące, to że nawet kości o niskich wartościach są tu na wagę złota - niemal zawsze można coś z nimi zrobić. Biała kość funkcjonuje jako joker - można ją wpisać lub skreślić w każdym polu arkusza, pozostałe kości można przerzucić dzięki dodatkowym akcjom, a na koniec tury każdego z graczy możemy wykorzystać tyle kości, na ile pozwolą nam zgromadzone akcje "+1". Choć pozornie arkusz jest dość pstrokaty i przepełniony ikonami, to gra nie posiada wielu zasad - da się jej nauczyć w kilka minut, dzięki czemu jest idealną grą rodzinną. Mnogość możliwych kombinacji i nieco szachowy sposób rozpatrywania kolejnych ruchów dają z kolei satysfakcję również bardziej wprawionym graczom.
Rzuć Na Tacę jest w kręgu moich znajomych i w mojej rodzinie niekwestionowanym hitem. Ta gra po prostu wsysa - nie zdarzyło mi się jeszcze rozegrać jednej partii i nie zaproponować od razu drugiej. Rozgrywki są dynamiczne i relatywnie szybkie, a możliwe rozkłady kości w zasadzie nieskończone. Zupełnie normalnym zjawiskiem jest więc rozegranie czterech lub pięciu partii zanim przechodzimy do większych czy dłuższych tytułów. Rzuć Na Tacę jest arcyciekawą łamigłówką, która w każdej rozgrywce stawia przed graczami inne wyzwania mimo, że nie zmienia się arkusz punktacji. Na tyle ciekawą, że doceniłby ją nawet Juliusz Cezar - gdyby nie był zajęty podbijaniem Italii, rzecz jasna.
Opinia bierze udział w konkursie