Od wielu lat kalkulatory wbudowane są w praktycznie każdy dostępny na rynku telefon. A dzisiejsze smartfony, zwłaszcza po pobraniu odpowiedniej aplikacji, mogą się stać megakombajnami do megaobliczeń. Zwykły, prosty kalkulator, jako osobne urządzenie, też się jednak może przydać i tak właśnie sobie z córką pomyśleliśmy, że taki kalkulatorek (a choćby w ramach "walki" z wszechobecnym uzależnieniem od smartfonów) warto byłoby kupić.
Wybór padł na kalkulator kieszonkowy TR-252-W TOOR w kolorze białym.
W tym niewielkim, mierzącym w najdłuższym miejscu zaledwie 10 cm urządzonku nie znajdziecie nie wiadomo jakich zdolności matematycznych; mieszczą się tu jedynie podstawy, takie jak dodawanie, odejmowanie, mnożenie, dzielenie, obliczanie procentów i wyciąganie pierwiastka. Są też (dla nas mało istotne) funkcje pamięci. I to by było na tyle. Dla nas wystarczająco.
Kalkulator jest mały, elegancko wykonany, poręczny, lekki jak piórko i idealnie wkomponowuje się w dłoń mojej dziesięcioletniej piątoklasistki. Czy sprawdzi się podczas wieloletniego użytkowania? Czas pokaże. Ale jeżeli producent, po rejestracji na swojej stronie , deklaruje przedłużenie standardowej 5-letniej gwarancji dożywotnio, to raczej jest pewny jakości tego kalkulatorka. Najprędzej pewnie padnie bateria, ale tym się nie martwimy, bo kalkulator ma wbudowane alternatywne zasilanie w postaci słonecznego panelka.
Obsługa kalkulatora jest banalnie prosta. Ale gdyby ktoś miał z tym problemy, w pudełku znajdzie szczegółową instrukcję wraz z przykładami (przydatna rzecz, zwłaszcza przy złożonych działaniach matematycznych). Fizycznie obsługa też nie sprawia problemów - drobne, ale optymalnie wypukłe i dobrze rozmieszczone przyciski współpracują idealnie nawet z osobami o grubszych paluchach. Wyświetlacz jest czytelny, pozwalający na obliczanie maksymalnie 8-cyfrowych liczb, tak więc czegóż chcieć więcej? My chcieliśmy dobry, mały i poręczny kalkulatorek z podstawowymi funkcjami. No i mamy :)
Opinia bierze udział w konkursie