- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.la stać teraz Hienia Podlodowskiego. Część majątku stracił na prezenty dla mnie. Drugą część przegrał w kasynie przez głupi zakład, ale i przeze mnie. Pojawił się tu wieczorem, chyba z tydzień temu. Taki zrezygnowany, bezbarwny. Zupełnie straciłam do niego zamiłowanie. Żebranina napełnia mnie ohydą! Że też kiedyś mnie bawił! Za to Lodzia powinna częściej zaglądać tu ze sprzątaniem - skończyła gwiazda z pretensją. Inspicjent spojrzał na nią ze strachem. Oluśka właśnie mu przypomniała, kto tak naprawdę rządzi teatrem i kto kogo trzyma w szachu. Nie bez powodu nazywają ją w Warszawie Diamentową Aleksandrą. Diamenty to piękne, ale zimne kamienie. Jak jej serce. I czyste. Właśnie - czyste. Tego jednak chyba nie mógł o niej powiedzieć. Mężczyznę z zakłopotania wybawiło pojawienie się wyczekiwanego medyka. Niestety nie na długo. - Złamanie - stwierdził lakonicznie doktor po dość szybkim, ale wnikliwym badaniu chorej. -Dość niefortunne, bo w stawie. Możliwe, że któraś z drobnych kości kolana się przemieściła. Tego niestety przy opuchliźnie stwierdzić się nie da. Później, no cóż... Albo wróci na swoje miejsce z płynem stawowym, - Zamyślił się i nic więcej nie musiał dodawać. Pacjentka i jej opiekun zdawali sobie sprawę z zagrożenia. - Na teraz zalecam łupki i zimne okłady. Po kilku dniach, jak opuchlizna zelżeje, założymy opatrunek gipsowy. Już trzydzieści lat mija, jak Pirogow wprowadził go do medycyny, a za rzadko go stosujemy. Później pół roku rekonwalescencji Co najmniej! - krzyknął doktor, bo Diamentowa Aleksandra już rozchylała karminowe usta, chcąc zaprotestować. - Noga potrzebuje czasu, aby wrócić do pełnej sprawności. Konieczny jest czas na powolne ćwiczenia, na masaże i wodolecznictwo. Kuracja u wód może być potrzebna. I dopiero jak kość się zrośnie poprawnie, bo Powtórne łamanie, kolejny opatrunek, dłuższy - Aleksandra przerwała na chwilę wywód doktora gestem, ale ten, niezrażony, kontynuował: - Radziłbym na wypoczynek jakieś spokojniejsze miejsce niż stolica. Wyjazd na prowincję. - O, nie! - krzyknęła gwałtownie aktorka. - Konkurencja i pismaki dopiero by mieli używanie! Gdzie uciekła przed finałem wiosennego sezonu? A gdy się zwiedzą o wypadku? O, nie! Nie dopuszczę, aby ,,Kuryery" się o mnie rozpisywały! Utyka czy nie utyka? Zatańczy czy nie zatańczy? Lepiej się czuje czy może gorzej? Te sępy gotowe wysłać za mną Prusa albo innego dziennikarzynę. Dosyć się napiszą o zniknięciu przed finałem sezonu! Już widzę te nagłówki! - denerwowała się Aleksandra, do żywego dotknięta niekorzystną diagnozą. - Nigdzie nie pojadę! I nikt nie może się dowiedzieć, że jestem chora! - zagroziła. - Moja dalsza kariera już wisi na włosku przez nierozgarniętą Manię, ale gdyby się teraz Byłabym skończona! - Tajemnica lekarska to rzecz święta - oburzył się doktor, od lat wynajmowany przez Teatr Rewiowy do dyskretnego leczenia bolączek jego pracowników. - Zrobisz pani, jak zechcesz. - Podniósł się z fotela i skierował ku wyjściu. - Ja zalecam jak najwięcej spokoju i zmianę klimatu na prowincjonalny. - Ukłonił się urażony i wyszedł, przeciskając się przez zebrany pod drzwiami garderoby teatralny tłum. - Oluśka, nie nerwuj się bezpotrzebnie. Zaraz coś wymyślimy. Twoje zdrowie jest najważniejsze - pocieszał inspicjent nie tyle swoją gwiazdę, ile samego siebie. - Wszystko się ułoży i będzie dobrze. Musisz odpocząć. Zawołam dorożkę pod boczne - Zwariowałeś? Jak ty coś wymyś - parsknęła kpiąco Aleksandra. - Dyskrecja. Tego nam teraz potrzeba. Dyskrecji. Za godzinę będzie tu Zygmunt i jakby nigdy nic wrócę do domu jego powozem. Gdybym miała przy sobie Paulinę, już bym wiedziała, co robić. - Aktorka zagryzła usta. - Po pierwsze, nie doszłoby do tego wypadku. - Inspicjent przysiadł na brzegu łóżka i otarł czerwoną twarz kraciastą chustką. - Gdyby nie uciekła, nie byłyby potrzebne roszady w zespole. - Od razu uciekła! - żachnęła się aktorka. - Skorzystała z okazji. Szkoła baletowa przy orkiestrze wiedeńskiej nie przyjmuje obcokrajowców codziennie, a gdy ma się dodatkowo poparcie Sama ją przekonałam i wysłałam. Tylko że nikt nie rozumie mnie tak jak ona. - Ola posmutniała. - A ja się nie liczę? - Do garderoby zajrzał elegancki blondyn z ogromnym bukietem uwielbianego przez aktorkę jaśminu. - Co się dzieje, kochaneczko? - Ujął wyciągnięte dłonie Aleksandry, a usłyszawszy historię, rozsiadł się wygodnie na sofce i ziewnął znudzony. - Co ci zależy? Leczenia nie przyspieszysz, więc chyba lepiej spędzić ten czas na prowincji. Jedź ze mną na Podlasie. Muszę dopilnować sianokosów, żniw i takich tam. - Skrzywił się z niechęcią. - W tamtych okolicach nikt cię nie zna i zupełnie nie interesuje się warszawskimi teatrami. Wynajmę ci jakiś miły domek. Pobędziemy w końcu sam na sam - szepnął prosto do ucha aktorki namiętnym, głębokim głosem. Hrabia Zygmunt już długo adorował tę piękną kobietę i zabiegał o jej względy. Kto wie, może w końcu dzięki temu nieszczęściu uda mu się zyskać więcej niż przez cały wiosenny sezon? - Tylko jak wytłumaczyć publice moje zniknięcie? I to długie? Pismaki będą drążyć. - Aleksandra spuściła nieco z tonu. Pochlebiały jej atencja młodego mężczyzny, dworne obycie, wysokiej klasy maniery i zmysł zabawy. W jego towarzystwie nigdy się nie nudziła. Wprost przeciwnie, każdy dzień przynosił nowe niespodzianki. - Skoro Paulina wyjechała na nauki do Wiednia, to kto zabroni douczać się Diamentowej Aleksandrze? W naszym imperium nie brakuje szkół baletowych. Stare primadonny udzielają też indywidualnych lekcji. Bez konkretów żaden dziennikarz nic nie napisze - wymyślił inspicjent. - Finał sezonu wypada w tę sobotę. Na afiszach zapowiedziano twój występ jako niespodziankę. Nikt spoza teatru nie wie, że miał to być kankan. Dziewczyny oczywiście go zatańczą, ale ty, Olusiu, zaśpiewasz wpierw jakąś modną rosyjską dumkę. To dla ciebie żadna fatyga. Już to widzę. - Szpakowaty inspicjent się rozmarzył. - Na scenie huśtawka, girlandy kwiatów. Męski balet huśta cię ostrożnie, a ty występujesz jako królowa kwiatów w najlepszej sukni od Hersego i w jaśminach. Będzie bis, a w bisie Czerwona róża, biały kwiat, twoja pierwsza - Widzę to! - Zygmunt się uśmiechnął. - To jak? Teraz odwiozę cię do domu i zaczynam szukać uroczej przystani na prowincji. Nie próbuj wstawać. Wezmę cię na ręce. Tak będzie bezpieczniej, no i romantyczniej. Nikt z wielbicieli oczekujących na ciebie za kulisami nie zwiedzie się, żeś kontuzjowana. - Z lekkością wziął piszczącą ze śmiechu Aleksandrę w objęcia, a jego błękitne oczy zalśniły dziwnym blaskiem. Płomyk lampy naftowej skwierczał cichutko, zagłuszany miarowym skrzypieniem stalówki. W wygodnym pokoju młoda kobieta energicznie kreśliła list. Kosmyki włosów w kolorze świeżo czesanego lnu co chwila opadały jej na czoło. Odgarniała je mimowolnie, chwytając alabastrową dłonią. Eteryczna bladość - te dwa słowa starczały, aby ją opisać. Stanowiła zupełne zaprzeczenie, ale zarazem kwintesencję urody. Płowe aż do białości włosy winny być rzadkie i sztywne, a tymczasem okalały bladą, szczupłą twarz burzą loków i fal. Ukryte pod gęstą zasłoną rzęs oczy spoglądały zmiennymi odcieniami szarości. Droga Paulino, nawet się nie domyślasz, jak mi Cię brakuje! Ból już prawie ustąpił, a może przyzwyczaiłam się do niego. Laudanum przepisanego przez doktora nawet nie skosztowałam. Opuchlizna zeszła i założono gipsowy opatrunek. Doktor jest dobrej myśli i tylko zabrania mi się nadwyrężać. W finale sezonu dałam dwa bisy. Cała publika, a przynajmniej jej polska połowa, zawodziła za mną: Ja pójdę górą, a ty doliną, ja zakwitnę różą, a ty kaliną. Ta stara pieśń przyszła mi na myśl pierwsza. Jutro wyjeżdżam. Nie spadnij z krzesła! Do Białej na Podlasiu. Zabieram ze sobą Agnisię. Zygmunt znalazł dom do wynajęcia od razu. Wiesz, kiedy patrzę na ostatnie wypadki w moim jakże stabilnym życiu, mam nieodparte wrażenie, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Jakby rozpoczęte dawno sprawy kierowały się ku zakończeniu, a to, co nieuporządkowane, domagało się wyjaśnienia. Wracam do punktu wyjścia. Śnił mi się niegdysiejszy wyjazd. Nastał ten moment, kiedy nie znajduję już innego miejsca do ucieczki. Może gdybyś tu była, podpowiedziałabyś jakieś inne rozwiązanie, Ale sama powtarzasz, że przyczyna rządząca światem daje nam tylko czas na wypełnienie tego, co zapisano w naszym losie. Głupia złamana noga, głupia półroczna rekonwalescencja, głupie majątki Zygmunta i moje głupie przeczucia. Czy to, przed czym uciekam, w końcu mnie dopadnie? A może właśnie dopadło? Czy tego chcę, czy
audiobook cd
Lektor |
Wydawnictwo Heraclon International Sp. z o.o. |
Oprawa pudełko |
ISBN 9788382339284 |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Audiobooki na CD |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Heraclon International Sp. z o.o. |
Oprawa: | pudełko |
Wymiary: | 125x140 |
ISBN: | 9788382339284 |
Lektor: | Donata Cieślik |
Wprowadzono: | 22.09.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.