- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
śliwsze lata dzieciństwa, gdy jeszcze żyła jej matka, a ona i bracia, Ksawery oraz Maurycy, uganiali się po polach i ogrodach posiadłości. - Córciu moja! - Ojciec otworzył ramiona, ale Anna zbliżyła się do niego z rezerwą i ledwie cmoknęła go w policzki. Choć nie widzieli się tylko kilka tygodni, miała wrażenie, że się postarzał, zmalał, skulił w sobie. I tak nie grzeszył wzrostem, i z wiekiem się zaokrąglił, ale wyglądał na jeszcze niższego niż wcześniej. - Co ty robisz, duszko, we Lwowie? I gdzie twój mąż? - Chciałam z tobą porozmawiać sama - odpowiedziała poważnie. Ojciec nie skomentował tego. Zaprowadził ją do salonu, gdzie zazwyczaj przyjmował ważnych gości. Panował tu przyjemny chłód, a palące majowe słońce niemal nie docierało do wnętrza, ponieważ potężne, wychodzące na ogród okna szczelnie zasłaniały grube firany. Anna usiadła na brzegu sofki. Nie czuła się już tu dobrze. Czekała ją trudna rozmowa. Nie polepszyło jej nastroju nawet to, że podano im herbatę i ciasteczka. - Oczywiście zostaniesz na obiedzie, córeczko. - Ojciec uznał to za oczywiste, co wytrąciło Annę z równowagi jeszcze bardziej. Nie miała zamiaru być tu dłużej, niż było to konieczne. Żeby uspokoić nieco nerwy, podeszła do okna. - Nie wiem, papo. Nic już nie wiem. - Ależ zostaniesz. Kucharka zrobiła twoją ulubioną pieczeń, a ja zaraz każę przynieść z - Papo, dlaczego mnie okłamałeś? - wyrzuciła z siebie bez zastanowienia i wbiła w ojca płonące spojrzenie. Najlepiej było mieć to już za sobą. Ojciec patrzył na nią chwilę, po czym z tym samym uśmiechem kontynuował: - O czym ty mówisz, duszko? Dlaczego miałbym cię okłamywać? Wiesz, że mnie możesz wierzyć, że ja - Papo, ja wiem o tym, że przegrałeś cały majątek, to wszystko. - Zrobiła okrągły gest ręką. - Przegrałeś nawet mój posag. Wiem, że Michał spłacił nasze długi w tajemnicy przede mną. Wiem, że to zrobił za twoim przyzwoleniem i właśnie dlatego tak ochoczo zgodziłeś się mnie wydać za człowieka, którego nawet nie zdążyłam poznać. - Teraz mówiła bez zastanowienia. Zapomniała o starannie przygotowanej mowie, którą układała sobie w głowie, jadąc tu. - Kiedy ci złożył tę propozycję? Po tym, jak przegrałeś resztę naszych pieniędzy, czy może to ty sam poprosiłeś go o pożyczkę? Może sam mu podsunąłeś pomysł z kupieniem mnie?! - Jej głos wznosił się coraz wyżej, a ostatnie pytanie wykrzyczała, dysząc ciężko i zaciskając dłonie. - Jak było, papo?! Ojciec jakby zapadł się w sobie, a z twarzy zniknął mu beztroski uśmiech. Wyglądał teraz jak zagubiony stary człowiek, którym przecież był. Choć do niedawna dla Anny stanowił opokę. Prawda była jednak taka, że obecnie nie miał żadnej władzy, żadnej mocy. Był żałosnym starcem, który ją unieszczęśliwił. Mało brakowało, a unieszczęśliwiłby też Maurycego, a kto wie, jakie konsekwencje niosłoby to dla Ksawerego. Na szczęście Michał uratował całą rodzinę. - Anno, on miał ci nic nie mówić. Taka była umowa. Zgodziłem się na ten ślub, żebyś nie musiała cierpieć biedy. Zrobiłem to dla ciebie. - Papo, przestań! On mi o niczym nie powiedział. Znalazłam dokumenty. Wściekł się, kiedy go o to zapytałam, ale przynajmniej nie zaprzeczył. Omal nie zniszczyłeś mi życia. Nam wszystkim! Gdyby nie Michał, Marynia i Maurycy nie byliby razem. Gdyby nie on, dziś bylibyśmy nędzarzami. Jak mogłeś, papo? Jak mogłeś nas tak potraktować?! - Stała teraz ze łzami w oczach nad mrugającym nerwowo ojcem. - Wiesz, jak bardzo musiałam się za ciebie wstydzić? Przegrałeś jeden z największych majątków we Lwowie! Jak to zrobiłeś? Jak?! - Anno, nie grałem dużo. Na początku. A potem sam nie wiem. Myślałem, że się odegram, że passa się odwró - Ale się, do diabła, nie odwróciła! - wrzasnęła. - Więc wpadłeś na genialny pomysł, żeby mnie sprzedać temu, kto da najwięcej. - Córcia, gdyby to był zły człowiek, nie oddałbym cię za żadne pieniądze. Michał Dukajski to honorowy i prawy mężczyzna - bronił się Lipiński, ocierając wilgotne czoło chustką wyjętą z kieszeni. - Wiedziałeś, że go nie kocham. - Głos się jej załamał. - Że będę nieszczęśliwa. Mimo to wziąłeś jego pieniądze. - Łzy płynęły po twarzy Anny. - Córciu, przepraszam. - Hrabia Lipiński też płakał. - Nie miałem wyjścia. Nie mogłem pozwolić na zlicytowanie nas. A Dukajski sam zaproponował - Dlaczego kłamałeś, że to Michał zmusił cię do przyjęcia jego warunków? - Nie dała mu skończyć. Zbyt wiele rzeczy ją dręczyło. Za dużo emocji się w niej nagromadziło. - Czy wiesz, co tym samym zrobiłeś? Zniszczyłeś to małżeństwo, zanim się zaczęło. Nie obchodziło cię, że znienawidziłam człowieka, którego obwiniałam o nasze bankructwo. Znienawidziłam niewinnego człowieka, który wydźwignął nas z nędzy i uchronił od poniżenia. Zamiast mu podziękować, plułam mu w twarz. - Otarła mokre policzki. - Jak mogłeś, papo, zrobić mi coś takiego? Jak mogłeś?! - Straciłem pieniądze, nie chciałem stracić twarzy. Tylko tyle, có - Lipiński szeptał i raz za razem ocierał wilgotne czoło. - Wybacz, córeczko. - Nie mnie powinieneś prosić o wybaczenie, ale Michała, mojego męża - rzuciła z dumnie uniesioną głową. - To niczego nie - I owszem. Nie będę się czuła jak córka kłamcy i człowieka bez zasad. - - Lipiński zerwał się z fotela i ujął dłoń córki. - Jak możesz? - Wybacz, papo, ale tak się poczułam, gdy poznałam prawdę. Dlatego liczę, że niebawem nas odwiedzisz. Że choć w części naprawimy, i ty, i ja, to, co zrobiliśmy źle. Że wynagrodzimy krzywdy Michałowi. Lipiński wyglądał na pokonanego. - Oczywiście. Możesz być pewna. Tak zrobię, moja droga. Masz rację. Po rozmowie, choć nie miała na to najmniejszej ochoty, została na obiedzie. Dopilnowała też, by następnego dnia ojciec przyjechał do nich i przeprosił w jej obecności Michała, który nie krył zdziwienia, ale i uznania dla żony. Choć do końca jej nie wybaczył, że myszkowała w jego gabinecie. Teraz nie miało to najmniejszego znaczenia. Anna chciała być sama. I dlatego uciekała od męża, od ojca, od Lwowa, od ludzi do Niesłuchowa. Z jednej strony czuła radość, że oto nikt nie wie, gdzie się udała, że jest wolna, że może wszystko, ale z drugiej tęskniła za Michałem. Kiedy poznała prawdę, nie miała powodów do nienawiści. Nadal oczywiście ją irytował, nadal wściekała się na myśl, że nie panuje nad sobą, kiedy on znajduje się w pobliżu, że mu ulega i jest gotowa zrobić to, czego on tylko zapragnie. Jednocześnie nie było już niczego, co powstrzymywałoby ją od przyznania się do własnych uczuć, które odkryła tamtej nocy po solidnej dawce brandy. Kochała swojego męża, człowieka o dobrym sercu i stalowym charakterze, który ukrywał się i maskował ze swoją prawdziwą naturą. Był tylko jeden problem. On nie kochał jej. Owszem, pożądał, czemu dawał dowody nie raz, ale nie kochał tak, jak mężczyzna powinien kochać kobietę. Była jego zdobyczą, dekoracją, uzupełnieniem idealnego obrazka. Ale nie była jego miłością. Bała się, że zostając z nim teraz, odsłoni się i pokaże swoje uczucia, czym narazi się na śmieszność. Nie umiała i nie chciała dłużej udawać. Pragnęła go kochać otwarcie i okazywać mu to na każdym kroku. Niestety nie było to możliwe, jeśli jej uczucia nie miały szans na wzajemność. Zapewne kochał tę swoją aktoreczkę, więc Anna zostawiła list, w którym dała mu wolną rękę. Chciała, żeby był szczęśliwy, nawet za cenę jej własnego szczęścia. Musiała się jedynie z tym pogodzić, musiała pobyć w samotności. - Jak to nie ma hrabiny? A gdzie ona, do licha, może być o tej porze? - Michał ledwie nad sobą panował. Czekał przy śniadaniu, aż Anna zejdzie, ale kiedy Mania oznajmiła, że pani zniknęła, zabierając torbę z podręcznymi drobiazgami, wpadł w szał. Kazał całej służbie zjawić się w holu i spacerując wzdłuż szeregu wystraszonych ludzi, próbował zrozumieć, co tu się w ogóle stało. Krążył wokół nich potężny, wściekły, ze zmierzwionym włosem i stalowym błyskiem w oku. I bez tego budził zazwyczaj strach. Rzadko się uśmiechał i przewyższał wzrostem większość mężczyzn. Do tego jego donośny, głęboki głos sprawiał, że kiedy zaczynał krzyczeć, wszyscy mieli ochotę chować się po kątach. - Jak to możliwe, że wyszła z domu i nikt nic nie słyszał? - pytał kolejny raz. - Nie wiem, panie hrabio - odpowiedział lokaj z pokornie opuszczonym na buty wzrokiem. - A powóz? - Wszystkie konie i powozy są na miejscu - dodał sługa, nie podnosząc oczu, by nie irytować hrabiego. - Może postanowiła kogoś odwiedzić? - Nie wiem, panie hrabio. Nie uprzedzała mnie o tym - rzuciła Mania odważnie. - Nie musiała cię uprzedzać, do diabła, ale żeby nie powiedzieć mnie?! Wynosić się, ale już! Natychmiast! Wszystkich was powinienem wywalić na bruk. Od razu! - ryczał i miotał się po holu, kiedy służba w popłochu rozpierzchała się po kątach. Jego głos jeszcze długo roznosił się po pokojach, wzbudzając szybsze bicie serca u służby. Wreszcie Dukajski wypadł z domu, wskoczył na pierwszego lepszego konia i pognał do pałacyku Lipińskich. Jeśli Anna uciekała przed nim, to miejscem, gdzie się najprawdopodobniej skryła, był jej dom. Michał przysiągł sobie, że jeśli ją znajdzie, złoi jej tyłek, żeby wybić z głowy na przyszłość pomysły samodzielnych wycieczek. Owszem, dał jej czas po ich wspólnej nocy, żeby uspokoiła nerwy. Schodził jej z drogi, dał swobodę i nie naciskał. Tymczasem ona spakowała się i zniknęła bez słowa. Cała Anna! Nigdy nie można było być pewnym tego, co akurat przyjdzie jej do głowy. Hrabia Lipiński przywitał zięcia z szerokim uśmiechem, ale kiedy zobaczył błysk szaleństwa w jego źrenicach, zbladł. - Gdzie ona jest, do cholery?! - wypalił bez wstępów Dukajski i wpadł jak burza do holu, o mało nie przewracając teścia. - Gdzie ją ukryliście?! - Jak to? Co się stało? - Lipiński cofnął się, gdy zobaczył, że Dukajski napiera na niego z zaciśniętymi pięściami. - Gdzie jest Anna? Pytam ostatni raz. Stary hrabia pobladł. - Była tu kilka dni temu, a potem ja was odwiedziłem. Od tamtej pory jej nie widziałem. Uspokój się... - Jak mam być spokojny, skoro moja żona znika z domu i nikt nie raczy mi powiedzieć, gdzie się podziewa? - Michał cedził słowa przez zaciśnięte zęby i siłą woli powstrzymywał się, żeby nie rozwalić tego miejsca i nie zmieść z powierzchni ziemi tego nędznego człowieczyny, który roztrwonił majątek w najbardziej wstydliwy sposób. - Przysięgam ci, że dziś jej tu nie było - zapierał się Lipiński. Widać było, że się boi, więc raczej nie kłamał. - Co mówiła ostatnio? Może wspomniała o wyjeździe? - naciskał Michał. - Nie. Odniosłem wrażenie, że pogodziła się z sytuacją, że wręcz z ulgą wraca do domu, do ciebie. Mówiła o tobie jak najlepiej. Za to o mnie niekoniecznie. Trudno nam się rozmawiało - stwierdził ze smutkiem Lipiński. Michał ukrył twarz w dłoniach. Nic tu do siebie nie pasowało. Żona go nienawidziła, a Lipiński twierdził, że wyszła stąd z zamiarem powrotu do niego, i że dobrze o nim mówiła. Wreszcie podniósł twarz i zbliżywszy ją do twarzy teścia, powiedział wolno, patrząc prosto w jego oczy: - Jeśli cokolwiek jej się stanie, jeśli ktoś ją skrzywdzi, zapłacicie mi za to. Zniszczę całą waszą rodzinę. Lipiński czuł oddech zięcia na twarzy. Wiedział, że ponosi winę za to, że Anna uciekła. I choć ona w niczym nie zawiniła, wzięła na siebie ciężar odpowiedzialności. Domyślał się, gdzie mogła się udać, ale postanowił nie zdradzić córki. Już i tak przez niego miała spędzić resztę życia z Dukajskim. A być może bała się go tak jak i on sam. Bo młody hrabia wyglądał na człowieka nieobliczalnego, takiego, który mógłby skrzywdzić żonę. Niech więc jej sobie szuka. Przynajmniej teraz była bezpieczna. Z dala od tego furiata. [...]
audiobook cd
Lektor |
Wydawnictwo Heraclon International Sp. z o.o. |
Oprawa pudełko |
ISBN 9788382712094 |
Szczegóły | |
Dział: | Audiobooki na CD |
Kategoria: | literatura piękna, dla kobiet, powieść społeczno-obyczajowa, romanse |
Wydawnictwo: | Heraclon International Sp. z o.o. |
Oprawa: | pudełko |
Wymiary: | 125x140 |
ISBN: | 9788382712094 |
Lektor: | Donata Cieślik |
Wprowadzono: | 28.02.2022 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.