- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023., było już nie do zniesienia dla ludzi przyzwyczajonych do tajnych działań i zaskakiwania swoich ofiar w mrocznych zaułkach; odrzucili sztylety i każdy z nich opuścił się na kolano na znak poddania. Ich sylwetki rysowały się wyraźnie na tle płonącego ubrania wijącego się na ziemi przywódcy. - Wy tchórzliwe szczury - rzucił pogardliwie młodszy mężczyzna - co tak się za nami skradacie, kto was wysłał? - Proszę, panie, nie zamierzaliśmy wyrządzić wam żadnej krzywdy - odezwał się błagalnie jeden z nich. - Żadnej krzywdy - krzyknął gniewnie młodzieniec - w takim razie to też nie jest żadna krzywda. - Prostym wojskowym sztychem wbił mu gladius głęboko w gardło, przebijając kręgosłup. Szpieg padł martwy na ziemię, nie wydawszy nawet dźwięku. Jego kolega patrzył przerażony na kolejnego trupa i wzrokiem błagał o litość. Stracił kontrolę nad pęcherzem i zaczął szlochać. - Masz jeszcze szansę wyjść z tego cało - oświadczył z naciskiem młodszy mężczyzna. - Powiedz nam, kto was posłał. - Liwilla. Młody mężczyzna skinął głową; najwyraźniej jego podejrzenia znalazły potwierdzenie. - Dzięki - powiedział jego brodaty towarzysz, wychodząc zza pleców klęczącego szpiega. - Chyba rozumiesz, że nie możemy cię puścić. - Chwycił mężczyznę za włosy, pociągnął głowę do tyłu i jednym ruchem poderżnął mu gardło, po czym pchnął na ziemię drgające ciało. - A teraz wykończ tego, panie - powiedział, wskazując ręką wydającego słabe jęki, wciąż jeszcze tlącego się przywódcę - i ruszajmy. Ćwierć mili dalej stanęli przed nabijanymi żelaznymi ćwiekami drzwiami domu przy ulicy lampiarzy, nieopodal bramy Wiminalskiej. Brodacz zapukał trzykrotnie, zrobił przerwę i ponownie zastukał trzy razy. Po kilku chwilach uchylono okienko w drzwiach. - W jakiej sprawie? - zapytał ktoś z mroku za drzwiami. Mężczyźni zsunęli kaptury i oświetlili pochodniami swoje twarze. - Jestem Tytus Flawiusz Sabinus, a to jest Pallas, zarządca domu pani Antonii - odparł młodszy. - Przyszliśmy tutaj na umówione spotkanie z trybunem Kwintusem Newiuszem Kordusem Sutoriuszem Makronem z gwardii pretoriańskiej, w sprawie, która dotyczy wyłącznie tej damy i trybuna. Okienko zatrzaśnięto i drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem. Zostawiwszy pochodnie w uchwytach na zewnętrznej ścianie domu, Sabinus i Pallas weszli do niewielkiego, słabo oświetlonego pokoju, który w porównaniu z przytłaczającą ciemnością ulic wydał się ciepły i przytulny. Na drewnianej podłodze stało kilka składanych taboretów wokół paru stolików, na których migotały oliwne lampki. W głębi, blisko zasłoniętego kotarą wejścia, stało proste drewniane biurko; dwie lampki na obu jego krańcach stanowiły dodatkowe źródło światła. - Trybun wkrótce was przyjmie - oświadczył stojący przy drzwiach mężczyzna. Ubrany był w strój pretorianina, obowiązujący podczas służby na terenie miasta: biało oblamowana czarna tunika, ściągnięta pasem, i biała toga, pod którą tkwił gladius, zawieszony na noszonej skośnie szarfie. - Wasza broń, proszę. Niechętnie oddali miecze i sztylety wartownikowi, który położył je z dala od nich, na biurku. Ponieważ nie poproszono ich, by usiedli, Sabinus i Pallas stali w milczeniu; pretorianin podszedł do zasłoniętego wejścia i tam się ustawił, z dłonią na rękojeści gladiusa, wpatrując się w nich spod zrośniętych brwi nieruchomymi bladoniebieskimi oczami. Zza zasłony dochodziły jednoznaczne dźwięki wydawane przez doznającą zmysłowej rozkoszy kobietę. Wartownik nie okazywał żadnych emocji, kiedy łagodne jęki stopniowo przybierały na sile, stawały się coraz ostrzejsze, aż przeszły w donośny, ekstatyczny krzyk, który został raptownie przerwany całą serią mocnych uderzeń. Kobieta zaczęła szlochać, ale brutalny cios najwyraźniej pozbawił ją przytomności. W ciszy, jaka nagle zapanowała, Sabinus zerknął nerwowo na Pallasa, ale ten miał minę równie kamienną jak gwardzista; jako niewolnik przywykł do tego, że traktowano go jak mebel, i nie pozwalał sobie na wyrażanie jakichkolwiek emocji mimiką. Odsunięto raptownie zasłonę i pretorianin wyprostował się jak struna. W wejściu pojawił się Newiusz Makron, odziany tylko w przepasaną tunikę. Był około pięćdziesięcioletnim zwalistym mężczyzną o potężnej klatce piersiowej, wysokim na ponad sześć stóp. Grube umięśnione ramiona i nogi pokrywały krótkie, szorstkie czarne włoski, a całe ich kępy wyłaziły pod szyją z wycięcia tuniki. Z krótko, po wojskowemu przystrzyżonymi włosami, kwadratową szczęką, wąskimi ustami i przenikliwym spojrzeniem ciemnych oczu emanował autorytetem i żądzą władzy. Pallas zachował nieprzenikniony wyraz twarzy, uśmiechał się jednak w duchu; widział, że jego pani wybrała właściwego człowieka do swoich celów. Sabinus mimowolnie stanął na baczność, choć już nie obowiązywała go przecież wojskowa dyscyplina. Wyraz rozbawienia przemknął przez twarz Makrona; mężczyzna był przyzwyczajony do tego, że robi na ludziach takie wrażenie, i dostarczało mu to przyjemnego poczucia wyższości. - Spocznij, cywilu - powiedział przeciągle, ciesząc się, że wprawił w zmieszanie młodego człowieka. - Wiesz, kim jestem, bo inaczej by cię tutaj nie było. Przedstaw się, a potem mi powiedz, dlaczego Antonia uważała za stosowne przysłać do mnie z wiadomością młodego, nic nieznaczącego człowieka i niewolnika. Sabinus zdusił gniew, jaki wywołała w nim ta umyślna zniewaga, i wyprostował się, patrząc mężczyźnie prosto w oczy. - Jestem Tytus Flawiusz Sabinus, a to - Wiem, kim jest ten niewolnik - przerwał mu bezceremonialnie Makron, siadając na taborecie za biurkiem - to ty mnie interesujesz; skąd pochodzi twoja rodzina? - Pochodzimy z Reate; mój ojciec był centurionem, dowódcą drugiej kohorty Drugiego legionu Augusta, i walczył pod naszym ukochanym cesarzem w Germanii, zanim został zwolniony ze służby z powodów zdrowotnych. Brat mojej matki, Gajusz Wespazjusz Pollo, należy do warstwy senatorskiej i siedem lat temu był pretorem. - Sabinus zamilkł, świadom, jak żałośnie przeciętną ma rodzinę. - Tak, znam senatora Pollona; należałem kiedyś do jego klientów, ale był zbyt słaby i za mało wpływowy jak na to, co chcę w Rzymie osiągnąć, i dlatego odrzuciłem jego patronat. Masz może ochotę zająć się kiedyś tą rodzinną zniewagą? Sabinus pokręcił głową. - Jestem tu wyłącznie w sprawie pani Antonii - odpowiedział. - No cóż, siostrzeńcze byłego pretora, a kimże ty jesteś dla Antonii? - Makron wbił wzrok w młodego człowieka. - Mój wuj ma u niej pewne względy - odparł po prostu. - Zatem mała rybka w postaci byłego pretora szuka protekcji wielkiej wielorybicy i w zamian wykonuje za nią brudną robotę, a jego siostrzeniec awansuje do wzniosłej roli posłańca. No cóż, posłańcze, siadaj i przekazuj tę wiadomość. Sabinus poczuł ulgę, że może przestać się czuć jak niegrzeczny uczniak karcony przez nauczyciela. - Nie przynoszę ci wiadomości, trybunie; jestem tutaj wyłącznie po to, by podnieść rangę słów niewolnika. Wiadomość przynosi Pallas. - Rangę? - rzucił kpiąco Makron. - Szlachetna dama uznała, że nie zechcę wysłuchać niewolnika. Cóż, miała rację, z ,,rangą" czy bez, czemu niby miałbym wysłuchać niewolnika? - Bo jeśli tego nie zrobisz, stracisz interesującą okazję - oświadczył Pallas, patrząc wprost przed siebie. Makron, nie wierząc własnym uszom, wbił w niego pełen wściekłości wzrok. - Jak śmiesz się do mnie odzywać, niewolniku? - spytał spokojnym, groźnym głosem, po czym zwrócił się do Sabinusa: - Interesująca okazja. No to mów. - Niestety, nic ci nie powiem, jako że informację powierzono Pallasowi i albo go wysłuchasz, albo odejdziemy - powiedział młodzieniec. Serce tłukło mu się w piersi, bo obawiał się, że przebrał miarkę, przyciskając Makrona do muru. Trybun milczał. Chęć dowiedzenia się, jaką sprawę może mieć do niego najpotężniejsza kobieta w Rzymie, walczyła z poczuciem godności osobistej, które zostałoby zdeptane, gdyby wysłuchał osoby stojącej o tyle od niego niżej. Zwyciężyła ciekawość. - Zatem mów, niewolniku - powiedział w końcu - byle krótko. Pallas spojrzał na Makrona, po czym przeniósł wzrok na stojącego za nim gwardzistę. - Satriusz Sekundus zostaje, niewolniku - oświadczył Makron, odczytując znaczące spojrzenie Pallasa - on nie wyjawi niczego poufnego; jest mi wierny aż po grób, prawda, Sekundusie? - Aż po grób! - warknął pretorianin. - Jak sobie życzysz, panie - zgodził się Pallas, zapamiętując imię żołnierza, by je po powrocie przekazać swojej pani. - Pani Antonia śle pozdrowienia oraz przeprosiny za to, że nie zaprosiła cię do swojego domu, aby porozmawiać z tobą osobiście, jest jednak przekonana, że zrozumiesz, iż nie powinno być żadnych dowodów łączących was dwoje, dla bezpieczeństwa obojga. - Tak, tak, mów wreszcie, o co chodzi - powiedział trybun, nie kryjąc antypatii do ugrzecznionego Greka. - Waśń mojej pani z Sejanem nie jest dla ciebie, panie, tajemnicą. Obecnie czuje ona, że ma możliwość zakończyć tę waśń i zdemaskować Sejana przed cesarzem jako zdrajcę mającego zamiar sięgnąć po purpurę. Makron uniósł brew. - To poważne oskarżenie. Jakie ma dowody, by przekonać cesarza o tej rzekomej zdradzie? - Choć już od jakiegoś czasu zbiera dowody nielojalności Sejana, nie są one jednak wystarczające, by go oskarżyć; ot, kilka dokumentów, popartych pogłoskami i domysłami, jednak żadnych konkretów, żadnych świadków, aż do teraz. - Świadek? - Makron był wyraźnie zaintrygowany. - Co będzie mógł zeznać? - Tej informacji naturalnie moja pani mi nie powierzyła. Trybun skinął głową. - Jednakże - ciągnął Pallas - nie jest obywatelem; nie będzie zeznawał pod przysięgą, jego zeznania zostaną uzyskane za pomocą tortur w obecności samego Tyberiusza. - Jak ona chce dostarczyć tego człowieka Tyberiuszowi, skoro to my, pretorianie, kontrolujemy wszelki do niego dostęp? - Właśnie w tej sprawie pani Antonia potrzebuje twojej pomocy i ma dla ciebie następującą propozycję: pomóż jej obalić Sejana, a w zamian dopilnuje, byś został następnym prefektem gwardii pretoriańskiej. Oczy trybuna rozbłysły na chwilę, natychmiast jednak się opanował i uśmiechnął słabo. - Jak może to zagwarantować? - Jeśli słowo cesarskiej szwagierki ci nie wystarczy, rozważ rzecz następującą: kiedy dojdzie do upadku Sejana, a dojdzie na pewno, nowy prefekt gwardii będzie musiał wkroczyć natychmiast, by opanować masy szeregowych pretorianów i dokonać egzekucji oficerów, którzy pozostali wierni dawnemu przywództwu. To trzeba zorganizować wcześniej i będzie to przedsięwzięcie wymagające pieniędzy, mnóstwa pieniędzy, których ty, panie, nie posiadasz. Pani Antonia dostarczy ci tyle, ile będzie potrzeba na kupienie sobie lojalności ważnych oficerów, kiedy przyjdzie na to czas; tymczasem ty, panie, zorientujesz się, kogo trzeba będzie kupić, i zaczniesz o te osoby zabiegać. Makron skinął powoli głową. - A co z dostarczeniem waszego świadka przed oblicze cesarza? - Z całym należnym szacunkiem, moja pani uważa, że to twój problem; sugeruje, byś załatwił sobie przeniesienie na Capri. - A to dobre - prychnął Makron - zupełnie jakby dało się to załatwić przez złożenie prośby o przeniesienie. - Dłuższą chwilę wbijał lodowate spojrzenie w Pallasa; twarz Greka, jak zwykle, była nieprzenikniona. - A co ma mnie powstrzymać - wycedził wreszcie powoli - przed pójściem do Sejana i powiedzeniem mu tego wszystkiego, co tutaj od ciebie usłyszałem? Nie sądzę, by wtedy tobie, temu siostrzeńcowi byłego pretora i jego rodzinie udało się zachować życie. A jak ty myślisz? - Tak samo, panie. I nie sądzę, byś ty zachował swoje po przekazaniu mu tego wszystkiego. - A to dlaczego? - To, że zgodziłeś się nas przyjąć, da mu powód, by zwątpić w twoją lojalność; założy, że tym razem nie zaproponowano ci wystarczająco wiele, ale następnym razem może być inaczej. Sądzę, że jeśli do niego pójdziesz, to wszyscy będziemy martwi. Trybun wstał i uderzył dłonią w blat. - Sekundusie, miecz! - zawołał, zgarniając miecz z biurka. Drugi pretorianin natychmiast wyciągnął własny gladius i ruszył na Sabinusa i Pallasa. - Ennia! - krzyknął Pallas. Makron podniósł rękę, powstrzymując swojego człowieka. - Czekaj - rozkazał. - Co ma z tym wspólnego moja żona? - warknął. - W tej chwili, panie, nic - odparł obojętnym tonem Pallas - bo jest w wyśmienitym towarzystwie i niewątpliwie dobrze się bawi. - Co chcesz przez to powiedzieć, niewolniku? - Makron był coraz bardziej wzburzony. - Wkrótce po tym, jak dzisiejszego wieczoru wyszedłeś z domu, pani Antonia posłała lektykę po twoją małżonkę, Ennię, z zaproszeniem, by towarzyszyła mojej pani i jej wnukowi Gajuszowi podczas wieczerzy; oczywiście takiego zaszczytu się nie odrzuca. My wyszliśmy stamtąd już po jej przybyciu, natomiast ona zostanie aż do naszego bezpiecznego powrotu, więc może byłoby dobrze kazać Sekundusowi nas tam eskortować. Makron stężał, jakby zamierzał się rzucić na Pallasa, jednak po chwili opadł z powrotem na taboret. - Wygląda na to, że nie dajesz mi wyboru - powiedział cicho. Podniósł wzrok na Pallasa, a w jego ciemnych oczach płonęła nienawiść. - Wierz mi jednak, niewolniku, za tę bezczelność dostanę kiedyś twoje jaja. Pallas był zbyt rozsądny, by wyrażać jakąś opinię na ten temat. - No dobrze - oświadczył po chwili trybun, opanowując się. - Sekundus was odprowadzi. Powiedz swojej pani, że zrobię to, o co prosi, ale tylko dla siebie, nie dla niej. - Niczego więcej od ciebie nie oczekiwała, panie; zdaje sobie doskonale sprawę, że ten sojusz ma charakter praktyczny. A teraz, za twoim pozwoleniem, pójdziemy już. - Tak, idźcie, wynoście się - rzucił ostro Makron. - Aha, jedno pytanie: kiedy Antonia chce, by ten świadek znalazł się u cesarza? - Najwcześniej za sześć miesięcy. - Najwcześniej za sześć miesięcy? To znaczy, że nie ma go w Rzymie? - Nie, panie, nie ma go nawet w Italii, prawdę mówiąc, nawet go jeszcze nie schwytano. - To gdzie w takim razie się znajduje? - W Mezji. - W Mezji? A kto go tam odnajdzie i sprowadzi do Rzymu? - Nie kłopocz się tym, panie - odparł Pallas, odwracając się ku wyjściu - wszystko jest pod kontrolą. CZĘŚĆ I FILIPPOPOLIS, TRACJA MARZEC, 30 R. Dostępne w wersji pełnej Rozdział pierwszy Dostępne w wersji pełnej Rozdział drugi Dostępne w wersji pełnej Rozdział trzeci Dostępne w wersji pełnej Rozdział czwarty Dostępne w wersji pełnej CZĘŚĆ II MEZJA KWIECIEŃ, 30 R. Dostępne w wersji pełnej Rozdział piąty Dostępne w wersji pełnej Rozdział szósty Dostępne w wersji pełnej Rozdział siódmy Dostępne w wersji pełnej CZĘŚĆ III MORZE EGEJSKIE CZERWIEC, 30 R. Dostępne w wersji pełnej Rozdział ósmy Dostępne w wersji pełnej Rozdział dziewiąty Dostępne w wersji pełnej CZĘŚĆ IV RZYM LIPIEC, 30 R. Dostępne w wersji pełnej Rozdział dziesiąty Dostępne w wersji pełnej Rozdział jedenasty Dostępne w wersji pełnej Rozdział dwunasty Dostępne w wersji pełnej Rozdział trzynasty Dostępne w wersji pełnej CZĘŚĆ V NA CAPRI GRUDZIEŃ 30-MARZEC 31 Dostępne w wersji pełnej Rozdział czternasty Dostępne w wersji pełnej Rozdział piętnasty Dostępne w wersji pełnej Rozdział szesnasty Dostępne w wersji pełnej Rozdział siedemnasty Dostępne w wersji pełnej CZĘŚĆ VI RZYM PAŹDZIERNIK, 31 R. Dostępne w wersji pełnej Rozdział osiemnasty Dostępne w wersji pełnej Rozdział dziewiętnasty Dostępne w wersji pełnej Rozdział dwudziesty Dostępne w wersji pełnej Rozdział dwudziesty pierwszy Dostępne w wersji pełnej Od Autora Dostępne w wersji pełnej Karta redakcyjna Tytuł oryginału: Vespasian: Romes Executioner Copyright (C) Robert Fabbri 2012 All rights reserved Copyright (C) for the Polish e-book edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznań 2012 Informacja o zabezpieczeniach W celu ochrony autorskich praw majątkowych przed prawnie niedozwolonym utrwalaniem, zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdy egzemplarz książki został cyfrowo zabezpieczony. Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa. Redaktor: Małgorzata Chwałek Redaktor merytoryczny: dr Anna Tatarkiewicz Opracowanie graficzne serii i projekt okładki: Zbigniew Mielnik Fotografia na okładce: Tim Byrne Wydanie I e-book (opracowane na podstawie wydania książkowego: Wespazjan, kat Rzymu, wyd. I, Poznań 2012) ISBN 978-83-7818-113-2 Dom Wydawniczy REBIS Sp. z ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań tel. 61-867-47-08, 61-867-81-40; fax 61-867-37-74 e-mail: Plik opracował i przygotował Woblink
audiobook cd
Lektor |
Wydawnictwo Heraclon International Sp. z o.o. |
Oprawa pudełko |
ISBN 9788381941181 |
Szczegóły | |
Dział: | Audiobooki na CD |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna |
Wydawnictwo: | Heraclon International Sp. z o.o. |
Oprawa: | pudełko |
Wymiary: | 140x125 |
ISBN: | 9788381941181 |
Lektor: | Roch Siemianowski |
Wprowadzono: | 21.11.2019 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.