?Urodzeni i wychowani w czasach pokoju nigdy nie zrozumieją, czym jest wojna.?
Uczestniczyłam w omawianiu powieści podczas Spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Bibliotece przy Zielonej w Łodzi. Bardzo się cieszę, że właśnie ?Czarne liście? zostały wybrane do dzielenia się wrażeniami przez czytelników, gdyż wcześniej nie zwróciłam uwagi ani na tytuł, ani na twórczość Autorki. Powieść wywoływała mieszane odczucia, nie do końca takiej zawartości spodziewałam się, w nierównym stopniu odebrałam prowadzone wątki, nie wszystkie elementy przekonywały, zdarzało się merytoryczne historyczne potknięcie. Jednak podtrzymuję decyzję, że warto po nią sięgnąć, ze względu na wejście w tematykę wydarzeń w Kielcach czwartego lipca tysiąc dziewięćset czterdziestego szóstego roku, czyli serii napaści na ludność żydowską ze strony Polaków. Czułam niedosyt przywołania aspektów podwójnej tragedii, utraty życia i zawieszenia człowieczeństwa, lecz nic nie stało na przeszkodzie, aby w zgodzie z impulsem wywołanym przez ?Czarne liście? sięgnąć głębiej w mroczną odsłonę historii, która i tak będzie jeszcze długo skrywała tajne tajemnice.
Drugi tor fabuły zarysował się wokół Julii Pirotte, polskiej fotografki i fotoreporterki narodowości żydowskiej. Dokumentowała zdjęciami pogrom kielecki, w którym śmierć poniosły czterdzieści dwie osoby, a ponad czterdziestu zostało rannych. Wzbogacił fabułę historyczną postacią, ale liczyłam na większy udział bohaterki w treści. Trzecia ścieżka scenariusza zdarzeń prowadziła współczesnymi śladami śledztwa Weroniki Czerny, historyczki badającej przeszłość rodzinną ściśle powiązaną z kieleckimi wydarzeniami. Portret Weroniki nie do końca przekonywał. Momentami zachowywała się dość osobliwie, brakowało konsekwencji, zwłaszcza w sprawie poszukiwań córeczki Laury. Postawa dziewczynki zdumiewała, ale znalazłam uzasadnienie dla postępowania, zrozumiałam kierujące nią motywy. Maja Wolny stworzyła fantastyczny pomost międzypokoleniowy i wielowątkowy za pośrednictwem udziału postaci Laury w intrygującej akcji. Finałowa odsłona powieści, napisana w pięknym stylu, przemawiała do wyobraźni, wywoływała silne emocje, niosła szalenie cenne przesłania, jednakże kłóciła się z rysem osobowościowym i spojrzeniem na życie Weroniki, nie uwierzyłam w nią. ?Czarne liście? nakłaniały do refleksji, nie na chwilę po odłożeniu książki, ale w dłuższym czasie, dotykały zagadnień powiązanych z ludzką naturą, utratą człowieczeństwa, niespełnionymi marzeniami, poszukiwaniem tożsamości, odzyskiwaniem godności, rzucaniem cieni przez grzechy wcześniejszych pokoleń na życie następnych. Wciąż zastanawiam się, czy faktycznie nadzieja w czasach wojny jest zbyt wyczerpującym towarzyszem? Mam nadzieję, że rozważania pozostaną jedynie w sferze teoretycznej, nie będę musiała przekonywać się osobiście o słuszności stwierdzenia. Bookendorfina
Opinia bierze udział w konkursie