- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.posób cenzuruje się w naszym kraju książki, czasopisma, a także spektakle teatralne i audycje radiowe. Zawsze bowiem obowiązuje jakaś ortodoksja, zestaw idei, które - co uznaje się za pewnik - ludzie zaakceptują bez zmrużenia oka. Nie istnieje wprawdzie oficjalny zakaz wspominania o tym, tamtym czy owym, lecz takie wspominanie, jak już zauważyłem, nie uchodzi, podobnie jak w czasach wiktoriańskich nie uchodziło w obecności dam wymawianie słowa ,,spodnie". Każdy śmiałek, który zaatakuje tę panującą ortodoksję, zostaje natychmiast skutecznie uciszony. Jeśli czyjeś poglądy godzą zdecydowanie w obowiązującą ideologię, niemal zawsze stają się one przedmiotem nieuczciwej krytyki i nagonki, już to na łamach prasy popularnej, już to w poważnych periodykach. W chwili obecnej ta obowiązująca ortodoksja żąda od nas wyrażania bezkrytycznego podziwu dla Rosji radzieckiej. Wszyscy o tym wiedzą i nieomal wszyscy dostosowują swoje działania do tego wymogu. Wszelką poważną krytykę radzieckiego reżimu, każde ujawnienie faktów, których rząd radziecki wolałby nie ujawniać, uważa się za akty nieomal niecenzuralne. Osobliwe jest zaś to, iż tło owego wszechnarodowego spisku, którego celem jest obrzydliwe schlebianie naszemu sojusznikowi, stanowi prawdziwa intelektualna tolerancja. Choć bowiem nie pozwala się nam krytykować radzieckiego rządu, możemy - w rozsądnych granicach - krytykować nasz Gabinet. Nikt nie opublikuje u nas drukiem napaści na Stalina, lecz atakowanie Churchilla (przynajmniej w książkach i w prasie) nie grozi żadnymi przykrymi konsekwencjami. Przez pięć lat wojny, z których przez dwa albo trzy my, naród brytyjski, walczyliśmy o fizyczne przetrwanie, ukazała się u nas bez żadnych przeszkód nieprzeliczona liczba książek, broszur i artykułów nawołujących do zawarcia z Niemcami kompromisowego pokoju. Na tym jednak nie koniec: otóż cała ta literatura nie budziła żadnej dezaprobaty. Dopóki prestiż ZSRR pozostaje nienaruszony, dopóty nasi obywatele mają zagwarantowaną swobodę wypowiedzi. Istnieją wprawdzie inne zakazane tematy, o których za chwilę, najgroźniejszym jednak odzwierciedleniem wspomnianej groźnej nietolerancji jest powszechny stosunek do ZSRR. Zjawisko to ma charakter, że tak powiem, spontaniczny i nie wchodzą tu w rachubę działania żadnej grupy nacisku. Służalczość, z jaką przeważająca część angielskiej inteligencji, poczynając od roku 1941, przełykała i głosiła rosyjską propagandę, byłaby zjawiskiem doprawdy zdumiewającym, gdyby nie to, że ta sama grupa osób w przeszłości kilkakrotnie postępowała w podobny sposób. Rosyjski punkt widzenia na rozmaite kontrowersyjne kwestie przyjmowano wielekroć bez żadnej refleksji, potem zaś propagowano te opinie, zupełnie nie dbając o prawdę historyczną oraz lekceważąc przyzwoitość intelektualną. Oto i przykład. Rozgłośnia BBC w okolicznościowych programach nadanych z okazji 25. rocznicy utworzenia Armii Czerwonej całkowicie przemilczała nazwisko Trockiego. Choć było to tak, jakby obchodząc rocznicę bitwy pod Trafalgarem, ani razu nie wspomnieć o Nelsonie, angielscy intelektualiści nabrali wody w usta. Jeśli chodzi o walki wewnętrzne toczone w różnych krajach okupowanych przez Niemcy, prasa brytyjska niemal w każdym wypadku zajmowała stronę frakcji popieranych przez Moskwę, oczerniając ugrupowania im przeciwne; niekiedy, by ułatwić sobie zadanie, ukrywała fakty świadczące na niekorzyść rosyjskich popleczników. Za najbardziej skandaliczny uważam przypadek pułkownika Mihailovicia[3], przywódcy jugosłowiańskich czetników. Rosjanie, którzy mieli w Jugosławii swojego protegowanego w osobie marszałka Tity, oskarżyli Mihailovicia o kolaborację z hitlerowcami. Oskarżenie to podjęła natychmiast prasa brytyjska; obrońcom Mihailovicia uniemożliwiono replikę, a fakty obalające rosyjskie zarzuty po prostu poddano cenzurze. W lipcu 1943 Niemcy wyznaczyli za głowę Tity nagrodę w wysokości 100 tysięcy sztuk złota, podobnej wysokości nagrodę wyznaczyli również za głowę pułkownika. Prasa brytyjska z punktu ,,wywaliła" na czołówki wiadomość o nagrodzie za Titę, lecz tylko jedna gazeta wspomniała (podając tę wiadomość drobnym drukiem) o drugiej nagrodzie; Mihailoviciowi nadal zarzucano kolaborację z Niemcami. Incydenty o podobnym charakterze zdarzyły się również w czasie hiszpańskiej wojny domowej. Frakcje stojące po stronie Republiki, które Rosjanie starali się za wszelką cenę zniszczyć, na łamach angielskiej prasy lewicowej bezmyślnie oczerniano, odmawiając publikowania wszelkich oświadczeń w ich obronie, nawet w postaci listu do redakcji. Obecnie za niedopuszczalną i naganną uznaje się nie tylko dogłębną krytykę ZSRR, utajnia się nawet niekiedy sam fakt istnienia takiej krytyki. Oto i przykład: krótko przed śmiercią Trocki ukończył pisanie biografii Stalina. Należy domniemywać, iż dzieło to raczej nie grzeszyło bezstronnością, jednak niewątpliwie na rynku osiągnęłoby sukces. Pewna amerykańska oficyna poczyniła starania, by je wydać, i maszynopis przekazano już do drukarni - o ile mi wiadomo, zostały już nawet rozesłane egzemplarze recenzenckie - gdy ZSRR przystąpił do wojny. Biografię natychmiast wycofano. Prasa brytyjska nie wspomniała na ten temat ani słowem, choć nie ulega wątpliwości, iż istnienie takiej książki oraz jej losy stanowiły wiadomość wartą doprawdy kilkunastu akapitów druku. Kwestią istotnej wagi jest odróżnienie cenzury, którą brytyjscy ludzie pióra sami sobie narzucili, od cenzury, którą mogą niekiedy narzucać grupy nacisku. Powszechnie bowiem wiadomo, iż pewne tematy nie podlegają dyskusji i roztrząsaniu z uwagi na naruszanie ,,czyichś ukrytych interesów". W tym wypadku najlepszym przykładem jest szwindel związany z obrotem opatentowanymi specyfikami medycznymi oraz ich reklamowaniem. Oto inny przykład: Kościół katolicki ma poważne wpływy w prasie i w pewnych granicach potrafi stłumić krytykę skierowaną przeciw sobie. Jeżeli w jakiś skandal zamieszany został ksiądz rzymskokatolicki, informację tę trzyma się pod korcem, gdy jednak powinie się noga anglikańskiemu kapłanowi (tak jak rektorowi Stiffkey[4]), wówczas trąbi się o tym na pierwszych stronach gazet. Treści o antykatolickim wydźwięku bardzo rzadko można spotkać w sztukach teatralnych i w filmach. Każdy aktor potwierdzi, że spektakl czy film zawierający ataki na Kościół katolicki jest narażony na bojkot prasowy, toteż najprawdopodobniej zrobi klapę. Wszystko to jest jednak niezbyt szkodliwe, a w każdym razie zrozumiałe. Każda bowiem duża organizacja dba jak najusilniej o swoje interesy; poza tym, czy warto toczyć polemiki z otwartą propagandą? Nie należy wszak oczekiwać, że ,,Daily Worker" ujawni fakty niewygodne i niekorzystne dla ZSRR, tak jak ,,Catholic Herald" nigdy nie skrytykuje papieża. Wszelako każdy rozsądny czytelnik prasy wie, czego może się spodziewać po każdej z tych gazet. Niepokoi atoli fakt, iż nie można oczekiwać inteligentnej krytyki, a nawet, w wielu przypadkach, zwykłej uczciwości od liberalnych pisarzy i dziennikarzy, od których nikt nie wymaga głoszenia poglądów niezgodnych z prawdą. Uznano, iż atakowanie Stalina to świętokradztwo, a niektóre aspekty prowadzonej przezeń polityki nie mogą podlegać żadnym poważniejszym dyskusjom. Do powyższych reguł od roku 1941 stosują się niemal wszyscy, warto jednak zauważyć, iż praktyki tej zaczęto przestrzegać (i to w znacznie większym stopniu, niż na ogół sądzimy) dziesięć lat wcześniej. Przez cały ten czas krytyka reżimu sowieckiego prowadzona z pozycji lewicowych jedynie z najwyższym trudem docierała do szerszej publiczności. Owszem, ukazywały się u nas potężne ilości literatury antyrosyjskiej, jednakże niemal wszystkie te książki pisano z pozycji zachowawczych, na dobitkę zaś były one jawnie nieuczciwe, a autorami kierowały niskie motywy. Równocześnie płynął u nas równie potężny i niemal w równej mierze zakłamany strumień propagandy proradzieckiej; doprowadziło to do sytuacji, w której każdego, kto próbował poddać rozważnej i przemyślanej dyskusji pewne arcydoniosłe kwestie, natychmiast bojkotowano. Nikt, oczywiście, nie zabraniał nikomu publikowania książek antyrosyjskich, śmiałkowi, który się jednak na to poważył, groziło nieuchronnie przemilczenie jego dzieł albo też opaczna i nieuczciwa krytyka całej brytyjskiej poważnej prasy. Autorowi wypominano publicznie i w prywatnych rozmowach, że pisanie podobnych rzeczy nie uchodzi. Tak, tak, słyszał, może nawet napisałeś prawdę, jednak twoje opinie są niewczesne, no i są wodą na młyn tej lub innej reakcyjnej grupy. Taką krytykę tłumaczy się zwykle wymogami sytuacji międzynarodowej oraz pilną potrzebą zawiązania sprzymierzenia anglorosyjskiego, jednak i ślepy by dostrzegł, iż podawane przyczyny mają wyraźnie charakter zastępczy. Inteligencja brytyjska, czy też jej znaczna część, wykształciła w sobie poczucie nacjonalistycznej lojalności w stosunku do ZSRR; ludzi tych opanowało niezachwiane wewnętrzne przeświadczenie, iż wątpienie w mądrość Stalina graniczy ze świętokradztwem. Wydarzenia w Rosji osądzano wedle zgoła innych kryteriów niż te, które mają miejsce gdzie indziej. Nieustanne egzekucje będące następstwem czystek lat 1936-1938 spotykały się z aprobatą przysięgłych przeciwników kary śmierci, uznawano również za dopuszczalne szerokie informowanie opinii publicznej o klęsce głodu w Indiach przy jednoczesnym przemilczaniu głodu na Ukrainie. Takie właśnie praktyki stosowano przed wojną; dzisiejsza atmosfera intelektualna nadal, niestety, im sprzyja. *** koniec darmowego fragmentu *** zapraszamy do zakupu pełnej wersji [1] Był nim niemal na pewno Peter Smollett (1912-1980), prawdziwe nazwisko Smolka, autor, dziennikarz i agent sowiecki (przypis prof. Petera Davisona, wydawcy dzieł wybranych Orwella). [2] Nie jest zupełnie pewne, czy ta ostatnia sugestia to pomysł mojego korespondenta, , czy też powstała ona w Ministerstwie Informacji; w każdym razie rzekłbym, iż wręcz tchnie ona oficjalnością (przypis autora). [3] 1893-1946, oficer armii jugosłowiańskiej, w 1941 stanął na czele wiernych królowi oddziałów czetników, w 1942 mianowany ministrem wojny w rządzie jugosłowiańskim w Londynie. Przeciwnik Tity, zwalczał zbrojnie zarówno Niemców, jak i jego oddziały partyzanckie. Opuszczony przez aliantów i pozbawiony w 1944 stanowiska ministra wojny, kontynuował walkę z komunistami, którzy schwytali go i stracili 17 VII 1946 (przypis tłumacza). [4] Chodzi o wielebnego Harolda Davidsona, proboszcza w Stiffkey w hrabstwie Norfolk. Za ,,niemoralne prowadzenie się" został pozbawiony sukni duchownej przez Sąd Konsystorski w Norwich, o sprawie szeroko zaś pisała ówczesna brytyjska prasa bulwarowa. Były ksiądz zarabiał następnie na życie, bawiąc publiczność w kinach, stanowił również atrakcję plaży w Blackpool, pokazując się w beczce wypoczywającym ludziom. W 1937 występował w cyrku, przebywając w klatce z lwami, kiedyś został jednak przez nie zaatakowany i zmarł w następstwie odniesionych ran (przypis tłumacza, informacja uzyskana od prof. Petera Davisona). MUZA SA 00-590 Warszawa ul. Marszałkowska 8 tel. 22 6211775 e-mail: Dział zamówień: 22 6286360 Księgarnia internetowa: Konwersja do formatu EPUB: MAGRAF , Bydgoszcz
audiobook cd
Lektor |
Wydawnictwo Muza |
Oprawa pudełko |
ISBN 978-83-7495-339-9 |
Szczegóły | |
Dział: | Audiobooki na CD |
Kategoria: | literatura piękna, klasyka |
Wydawnictwo: | Muza |
Oprawa: | pudełko |
Wymiary: | 140x125 |
ISBN: | 978-83-7495-339-9 |
Lektor: | Tadeusz Sznuk |
Wprowadzono: | 26.10.2007 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.