- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.matki. Mamo?, powiedziała Klara. Halo?, powiedziała matka. Mamo?, powtórzyła Klara. Nic nie słyszę. Mamo? Pamiętasz, jak tata prasował bilety? Nie słyszę. Nie pamiętasz, jak tata prasował? W kuchni, mamo! Ten proceder odbywał się w kuchni! No i pijana rozmawiasz. Mamo! Słyszę. Kasowałam bilet, a tu szok, dziurki się same otwierają. Nie słyszę, co mówisz. Dziury! Wielkie jak oczy! Powiem Sagittarius, mamuś, najlepszy znak. To ja! Cholera jasna! Z ojcem wszystko ci da-liś-my. Wszystko, co chciałaś, mia-łaś. Zawsze czysta do szkoły, nie wymemłana pod szyją, jak ja byłam na koloniach, nikt nie umarł, się nie utopił, bo człowiek pil-no-wał. Nie jestem pijana, mamo, jestem nieszczęśliwa. Nie słyszę. Boję się, mamo!!! Nie wiem, co mówisz. Nigdy nic nie zginęło i żadne dziecko się nie połamało nawet. Bo człowiek uważał. Nie ma rozmowy. Co chcesz? Nic. Tak dzwonię. Ty uważaj na tych, co masz uważać. Tego zwłaszcza, co wiesz. Co zawsze się będzie koło ciebie kręcił, co ty dobrze wiesz, o kogo chodzi, co byłaś jego kochanką. Aleks nie żyje, mamo. Kto nie żyje? Nic nie słyszę. Ja mówię nic. Klara chciała powiedzieć, że nie widziała się z Aleksem od lat, że kurczą jej się ręce z tęsknoty, że wstydzi się je wyciągnąć z kieszeni, bo wyglądają jak małe kurczaki, co kiedyś leżały w garmażeryjnym na Warszawskiej. Takie wystające żebra z małego ciałka. Ale powiedziała: Co słychać, mamo? A nic. Przyjedziesz do mnie na święta, mamuś? Ja nie jeżdżę do nikogo, bo ja nie jestem rodzina. Szkoda, bo mi się śniła krew. To ktoś z innej rodziny przyjedzie moż Kto nie żyje, powtórz? Mój kochanek, mamo! Zabiłam go! Nie kłam, powiedział kot. Na małej łyżeczce rozpuścił pięć kropli żołądkowych z kroplą żołądkowej gorzkiej. Wypij, dziewczyno! Na raz. Zdechnij, powiedziała Klara. Zdechnij, rozumiesz? Nie pij, cholera jasna, nie pij, powiedziała matka Klary. Nie piję. Jem. Piję jedzenie, pani Alu, powiedział kot. Całuję rączki pani dobrodziejki i melduję posłusznie, że strzegę pani córki w drzwiach wejściowych jej serca, skąd mam bardzo dobry widok i mogę się rzucić na każdego bez skrupułów. Każdego zagryzę, dużego nawet psa. Pani myśli, że ja jestem czarny, a ja jestem biały miś podaj łapę. Pamięta pani Aleksa? Tego smutasa, co zabrał Klarze dziesięć lat? Co ją rozkochał w sobie i nie chciał rzucić? Kłamczucha z grubym ryjem? Świnię w wymiętym garniturze? Na niego rzucę się z lampy. Rozhuśtam się. Z sikami. Dobre? Niech pani oddycha ze mną, nie zabiła go. Przepraszam, pani Alutko, ale mi żal Klary, że sobie nie ułożyła życia, a zaraz, wie pani, kojfnie, rymsnie jak długa. Jak można sobie nie ułożyć życia, jak to jest motherfucker takie, kurwa, krótkie, ja umrę najszybciej z was, koty, wiadomo, siedem do przodu, ale ja to dopiero sobie nie ułożyłem, ale wie pani, ja się urodziłem z tego niczego, na ulicy, z dupy, dobra, nieważne, najebałem się w torebce. Cholera jasna!, powtórzyła matka Klary i rozłączyła się. Narodziny Poproszę tę mamę po prawo, mówię cicho. Pani głaszcze mnie po głowie. Dobry wybór, dziecko. Żeby tylko mama po lewo nie słyszała, że odmawiam, błagam. Nie chcę jej sprawić zawodu. Pani trochę mocniej łapie mnie za włosy. Dobry wybór, powtarza. A mama po lewo patrzy. Zaczyna płakać. Tylko nie to! No dobrze już, nie chlip tak. Proszę pani! Pomyliłam się, poproszę jednak tę mamę, co na początku patrzyła. Tak, tę po lewo. Tak! Tę z lokami! Bardzo dobry wybór, mówi pani i zostawia mnie, już inne dziecko łapie ją za rękę, a ty podchodzisz, mamo, do mnie i mówisz: Nie poznałaś mnie! Zawiodłam się na Wstyd! Hańba! Hańba!, krzyczą inne mamy. Dobrze, że ich nie wybrałam. Biorę mamę za rękę i idziemy. Mama cały czas obrażona. Ledwo mnie trzyma, ale to nic, i tak mam mokre ręce. Ciągnę po ziemi moją zabawkę, to pierwszy z brzegu anioł stróż. Jestem przy tobie, pamiętam, bełkoce. Zostaw go, mówi mama, już się pobawiłaś. Sadzam zabawkę na ziemi. O, przewróciła się! Do usług jaśnie panieneczki, przesyłka z Kutna do odebrania. Gdzie podpisać? Anioł stróż gramoli się z ziemi, kołysze biodrami i pluje krwią. Musisz mnie strzec!, mówi. Ja? Mhm, odpowiada anioł. Nie będę z pijakiem gadać. Idziemy, mama dalej obrażona, ale poprawia włosy, rozgląda się na boki, o, stoi Gosia, mama ją by bardziej chciała, widzę to. Gosia ma ładną spódniczkę, karmi ptaszki i macha dzienniczkiem z piątkami. Szlag! Mijamy Romka, mama jest przybita, modliła się całe życie o chłopca. Nie patrz na niego, mamuś, ma takie szorstkie łapy, chodź, ciągnę ją. Nie szarp, mówi mamuś, dziewczynki nie szarpią! Stoi jakaś para, oboje jedzą lody, objęci, uśmiechają się do mnie. Mnie głos więźnie w gardle, bo już chciałam się mamie wyrwać i lecieć do nich. Ale mój anioł stróż z ziemi mówi: Zginą w wypadku za dwa lata. A, no to nie, mówię i idę z mamą w kierunku Kutna. Tatuś już czeka w domu z pierogami. Anioł stróż puszcza do mnie oko. Nie będzie tak źle, mówi. Masz coś od bólu głowy? Tatuś ma, mówię do niego. Chodź! Odwracam się, widzę, jak pani ciągnie dziecko za włosy, dziecko wyrywa się. O, już się uspokoiło, pani sadza je na karuzeli obok mamy w czarnej sukience. Przesyłam mu buziaka mokrą ręką. Chcesz wiedzieć, co się z nim stanie?, pyta anioł stróż. Nie. To nie. Kot Mamo, weźmiesz kota? Nie słyszę. Jadę do Berlina, nie wiem, kiedy wrócę. Mogę ci zostawić kota? Nie, on jest nienormalny, coraz bardziej nienormalny, zawsze był zresztą nienormalny. Mamo, to jest historia mojego życia. Nie mam czasu na głupoty. Ty się matką starą zajmij, a nie kotem! Weźmiesz? Proszę cię! Pamiętasz, co kot zrobił matce twojego ojca? Zagryzł ją. Nie zagryzł, tylko jak spała, rzucił się na nią i umarła. Ona była jego macochą, mamo, poza tym ten kot jest stary, nie dobiegnie do ciebie, mamo. Mamo, proszę cię, tak mi żal tego kota, mamo, ja go tak kocham, Do cioci Dany zadzwoń. Dzwoniłam do Dany, ale było zajęte. No widzisz, nikt nie chce. A nie chciałabyś umrzeć razem z nim, żeby on ciebie zagryzł, a ty jego? Nie słyszę. Mamo, błagam cię, chciałabym, żeby przy tobie umarł, w dobrych warunkach. Pokażesz mu zdjęcia, odznaczenia. Będzie fajnie. Powtarzam: nie wezmę. Nie weźmie cię, powiedziała do kota Klara. Kot złapał się małymi łapkami za brzuszek i zaczął bić czarną główką o podłogę. Nie kochasz mnie, nie kochasz mnie! Nie jesteś moją Klarą! Zaraz mi wypadną oczy, nie widzisz? Daj mi telefon! Pani Alu? Tu czarny kot. Ty zawzięta starucho. Będę na twoim pogrzebie, grzybie! W dupę sobie wsadź resztki ze stołu! A potem odłożył telefon delikatnie na półkę z książkami, przytulił się mocno do Klary i miauknął: W Berlinie jest ciepło czy zimno? Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki Spis treści Dedykacja Moda i uroda Dzień Matki Prolog, czyli Berlin, czyli grób Narodziny Kot Karta redakcyjna Projekt okładki Karolina Żelazińska Ilustracja postaci na okładce i typografia Matylda Damięcka Zdjęcie autorki Rafał Masłow Redakcja Karolina Macios Korekta Anna Sidorek Teresa Zielińska Copyright (C) by Iza Kuna, 2021 Copyright (C) by Wielka Litera Sp. z , Warszawa 2021 ISBN 978-83-8032-614-9 Wielka Litera Sp. z ul. Kosiarzy 37/53 02-953 Warszawa Konwersja: eLitera
audiobook cd
Lektor |
Wydawnictwo Wielka Litera |
Oprawa pudełko |
ISBN 9788380326163 |
Szczegóły | |
Dział: | Audiobooki na CD |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Wielka Litera |
Oprawa: | pudełko |
Wymiary: | 125x140 |
ISBN: | 9788380326163 |
Lektor: | Izabela Kuna |
Wprowadzono: | 17.05.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.