- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.odze pól chłopi spędzają bydło. - Zaminować most! - Tak jest. Zaminować! - Melduję, że po drugiej stronie rzeki widać zgromadzenie niemieckich ciężarówek. - Wojsko? - No tego nie widać, panie majorze! - To czekamy. - Poruczniku Jaxa! Poruczniku! Niech się pan zbudzi! Przyszedł rozkaz. Jest wojna! - Wojna, Wacek? - Tak jest! Wojna! - No i z czego się cieszysz, głupi? - Jaxa oprzytomniał szybko. - A, bo myślałem, że tak po próżnicy będziemy tu stali. Potem poszło szybko. Artyleria pociągu pancernego ostrzelała ciężarówki po drugiej stronie Obry. W porannym słońcu okazało się, że wojska tam żadnego nie było, sam tabor. Dobre i to. Zaminowanego mostu wysadzić nie pozwolili. Rozkaz: ,,Wycofać pociąg na Warszawę". Krotoszyn, Jarocin, Września, Kutno. Za Kutnem samoloty niemieckie bombardują stację. Lecą nisko, gubią bombę za bombą. Major Majewski ordynuje: - Maszynista! Cała naprzód i cała wstecz! Będziemy się bujać w przód i w tył, to nas łajzy nie trafią! Bomby spadają na tory, na nasypy, na pola po bokach pociągu. Gruba, pancerna gąsienica unika trafień. Samoloty znikają. - Melduję, panie majorze, że nie pojedziemy. Tory zniszczone. Znajdują dróżnika, który klnąc Niemców, reperuje tory. Spluwa przy tym raz po raz, gwiżdże cicho i się modli. Udało się. Pancerny kolos wolno rusza po załatanych torach. Lokomotywa puszcza parę, dróżnik macha na pożegnanie. - Panie majorze! Przed nami Sochaczew, ale dalej nie pojedziemy! - Bo co? - Bo zator na parę kilometrów. Pięć pociągów, w tym cztery pasażerskie utknęły, ich lokomotywom zabrakło wody. - Daj mi się wykazać, majorze. - Jaxa zapiął pas. - Jestem inżynierem od pomp. To znaczy w cywilu byłem. - Idź, poruczniku. A jak nas odkorkujesz, stawiam piwo. Zimne! Jaxa ze swoim plutonem ochrony pociągu wyskoczył ze składu. - Co to jest? Wojna czy piknik? - Jęknął na widok pasażerów z pociągów osobowych, którzy wylegli z wagonów przed nimi i obsiedli pobliską łąkę z koszami pełnymi jedzenia. Pokręcił głową. - Pompy ręczne! - krzyknął, zajmując się swoją robotą. To nie było trudne. Wsadzili pompy do płynącej obok Bzury. Tendry pociągów napełniały się wodą. Jeden po drugim, pociąg po pociągu, ze świstem pary, ruszały. Pasażerowie w pośpiechu zbierali manatki i dzieci, biegnąc z krzykiem do swoich wagonów. - Pan poczeka chwilę! - krzyczała do maszynisty kobieta w kapeluszu, której uciekł synek. Na łące zostały pojedyncze zagubione koce, garstka śmieci i klatka z zapomnianą przez kogoś papugą. Po uwolnionych torach toczyły się pociągi. Pancerny ruszył z basowym sygnałem lokomotywy. - Jaxa, twoje piwo! - Major Majewski dotrzymał słowa. - Szkoda cię na wojnę, poruczniku. W rozładowywaniu zatorów jest pan nie do zastąpienia. Może powinieneś pan karierę robić w zarządzie kolei? - Za co toast? - Jaxa stuknął się z majorem piwem. - Za błyskawiczną wojnę, oczywiście! Pod Ożarowem pociąg pancerny stanął. Tym razem są bez szans. Tory zapchane. Tunel trasy średnicowej uszkodzony, nie pojadą dalej. Gdzieś z Błonia dochodzą strzały, odległe odgłosy bitwy. Majewski bierze garść żołnierzy i spieszy na pomoc. - Jaxa, jesteś dowódcą plutonu ochrony pociągu. Ty musisz zostać! Pilnuj tu wszystkiego, a ja biegnę wygrać wojnę! Wieczorem porucznik Jaxa zakłada swój czarny skórzany płaszcz, bo ciągnie chłodem. O zmroku przybiega zdyszany oficer łącznikowy, mówiąc: - Major Majewski rozkazał, by wziął pan ludzi i czekał na niego rano na rozwidleniu dróg, pod krzyżem. - Walczycie? - z zazdrością pyta Jaxa. - Walczymy! - śmieje się oficer i znika. Rano ich nie ma, odgłosów bitwy też. Nawet pojedyncze strzały nie dochodzą od strony Błonia. Żołnierze leżą w rowie, pod krzyżem, na rozwidleniu dróg, podsypiają. W południe następnego dnia Jaxa wie, że Majewski nie przyjdzie. - Idziemy do Warszawy! - podrywa chłopców. Z dziesięciu zostało dwóch. - Gdzie reszta? - Zwiali - kiwają głową w stronę krzaków. Idą przez Młociny, bo na głównej drodze Niemcy. Warszawa hałaśliwa, gwarna. Wszędzie grupki żołnierzy. Większość zmierza w tym samym kierunku, do Komendy Miasta Warszawy. Ewakuowana na Pragę. Tramwaje nie chodzą. Telefony nie działają. Dziewczyny ładne, jak miesiąc temu. - Proszę meldować się w Mińsku Mazowieckim - tak mówią w Komendzie na Pradze. - Do Mińska! Drogi zapchane, bo ten sam rozkaz usłyszeli wszyscy zdolni nosić broń. Furmanki, bryczki. Pojedyncze samochody. Rowery. Jakaś dama konno. Wygląda, jakby jechała na polowanie. Pył. Skwar. Śmiechy. - Pan porucznik do Mińska? - Szofer polskiego fiata zatrzymuje się przed Jaxą. - Chętnie podwiozę. W Mińsku już po ewakuacji; meldować się trzeba w Siedlcach. W Siedlcach bombardowanie, komenda w schronach, zgłoszeń nie przyjmuje. - Do pułku piechoty się pan zgłosi - pobladła urzędniczka tylko uchyliła drzwi. - Stacjonują w lesie. - W którym lesie? - Jaxa czuje, jak narasta w nim złość. - Nie mogę powiedzieć, to tajemnica wojskowa. - Drzwi zamykają się szybko. Bomba spada trzy ulice dalej. Szyby lecą z okien. - Czy ktoś wie, w którym lesie stacjonuje pułk piechoty?! - wrzeszczy Jaxa na całą ulicę. I robi mu się niedobrze, bo pierwszy raz w życiu przeklął w myślach. Spod murów kamienic odrywają się ludzie, patrzą w niebo. Nie widząc samolotu, ruszają w swoją stronę. Nikt mu nie odpowiada. - Czy ktoś... - Ja wiem, proszę pana oficera, i ja chętnie zawiozę. - Żyd dorożkarz cmoka na chudą kobyłkę, uchylając czapki. - I drogo nie wezmę - zastanawia się chwilę i uśmiecha szeroko - albo i nic nie wezmę, ku chwale Ojczyzny! Jaxa wskakuje do dorożki, przeciera spocone czoło. - Jedź! - mówi. - Byle szybko. I myśli zdruzgotany: Przecież ja jestem antysemitą... Mijają rogatki, Żyd zręcznie manewruje na pełnej ludzi drodze. Przerzedza się, powietrze chłodne od majaczącego w dali lasu. Przed nimi na drodze patrol. Mundury piechoty. To już? Uff, nareszcie wojsko. Jaxa wyskakuje z dorożki, Żyd uchyla czapki, uśmiecha się i, jak obiecał, nie bierze zapłaty. - Niech ta panu poruczniku będzie na zdrowie! Wio!... Ale nos miał krzywy, bardzo krzywy - myśli Jaxa na pocieszenie. - I uśmiechał się tak jakoś. Chytrze? Uhm. Chytrze. Może to szpieg? - przychodzi mu nagle do głowy. - Może szpieg, który wywiózł mnie niby do naszych, a prosto w ręce Ruskich? - Stój, kto idzie? - zatrzymuje go ostro dowódca patrolu. Podporucznik Jakub - lat 27. Blondyn o atletycznej sylwetce i nieodpornej na słońce karnacji. W cywilu nauczyciel matematyki. Teraz dowódca patrolu. - Stój, kto idzie? - zatrzymuje Jaxę ostro dowódca patrolu. - Swój - odpowiada Jaxa niepewnie i podejrzliwie patrzy na zbudowanego niczym bokser blondyna o czerwonej twarzy. Legitymują go, dowódca patrzy na Jaxę spode łba. - Szef ochrony pancernego pociągu? Tutaj? - pyta nieufnie blondyn. - Proszę poczekać. - Na co? - stara się opanować Jaxa. - Na co mam czekać? Dowódca nie odpowiada, bo właśnie od strony zabudowań nadbiega goniec, drąc się: - Alaaarm! Alaaarm! Nieeemce idą, Nieeemce! Będziemy się bić! - No nareszcie! - uśmiecha się do żołnierzy Jaxa i mówi: - Postrzelam sobie, bo wojna trwa w najlepsze, a jakoś nie było Co jest? Panowie, co jest? W jego pierś wycelowane cztery karabiny. - Żądam oddania broni - mówi dowódca patrolu, mrużąc bardzo niebieskie oczy w bardzo czerwonej twarzy. - Uwaga pana porucznika wydaje mi się podejrzana. Jaxa nie wierzy, że to się dzieje naprawdę. Ale żołnierze nie opuszczają luf, a dowódca wyciąga rękę po jego rewolwer takim ruchem, jakby chciał wyprowadzić prawy sierpowy. Zgodnie z regulaminem wojskowym ma tu władzę. Jaxa oddaje mu rewolwer, kręcąc głową. - Alarm odwołany! Odwołaaany! Niemce nie idą! Nie idą! Nie będziemy się bić! - wrzeszczy nowy goniec, choć kto wie, może to ten sam? - Odprowadzić tego szemranego porucznika do dowódcy, ale pod bronią - mówi blondyn, ściągając brwi z powagą. Jaxa ubliża mu w myślach. Całą noc trzech gamoni prowadza go po lesie. Zmylili drogę, tak się złożyło. I to nie raz, niestety. Ale do dowódcy trafiają w porze śniadania. - Pan wybaczy, poruczniku, młode, gorące głowy - uśmiecha się kapitan znad jajecznicy. - Dużo dezerterów się kręci, mętów różnych. Ostrożności nigdy za wiele, wojna jest! Oddaje Jaxie rewolwer. Wyciera usta. - Panu trzeba się zameldować w Brześciu. Ale od nas w południe rusza ciężarówka, nie będzie pan z buta szedł, no i zawsze to jakieś towarzystwo. Oni też z pociągów pancernych, ino z Puszczy Niepołomickiej. Spod Siedlec się wymknęli, a dalej, jak i pan, tory mieli potrzaskane w drzazgi. Będziecie jechać wolno, za pułkiem. No, to z Bogiem! - Macha mu na pożegnanie pajdą chleba z masłem. Wśród pancerniaków z ciężarówki Jaxa jest najwyższy stopniem. Dostaje miejsce w szoferce. Kierowca pali papierosa za papierosem, a szyby w oknach się zacięły. Silnik na wolnych obrotach rzęzi, ale jadą, jak przykazano, za pułkiem piechoty. - Jedź i jakby co, mnie budź. - Jaxa wymyka się na tył wozu. Odespać noc spędzoną na błądzeniu w lesie, uciec od papierosowego smrodu. Układa się między śpiącymi pancernikami. Ale budzi się sam. Cisza, śpiew ptaków. Słońce praży przez plandekę ciężarówki. Co jest, u licha? - myśli i zimny pot zalewa mu czoło, bo nie słychać warkotu silnika. Wyskakuje. Kierowca oparł głowę o okno. Śpi, czapkę zsunął na oczy. Rozpiął mundur. Na drodze pusto. Gdzie zniknął pułk piechoty? Jaxa budzi chłopaka waleniem w drzwi. - Do Brześcia! Człowieku! Do Brześcia!... Kierowca otwiera oczy, nieprzytomny i odpala silnik. Jaxa wskakuje w biegu. W Białej nie ma wojska. Za to zostały magazyny wojskowe. Szturmuje je ludność. Potem bombardowanie szosy, skręcają w las, ostro, w ostatniej chwili chowając się przed lecącymi nisko samolotami. - Stój! Hamuj! - krzyczy Jaxa, gdy nieprzytomny kierowca skaczącą na leśnej drodze ciężarówką omal nie najeżdża na śpiących ludzi. Bo na polanie biwak. Cywile, mężczyźni z żonami. - Idziemy do Brześcia - machają im wesoło. - Bo było wezwanie, by każdy zdolny do służby stawił się tam, w komendzie! Samoloty ucichły, wracają na szosę. W Brześciu tłum mężczyzn w różnym wieku i wszyscy stoją pod komendą miasta. Komenda ewakuowana. - Trzeba się meldować w Pińsku! - krzyczy ochrypła już kobieta w granatowej garsonce i kapeluszu. - Takie było polecenie odjeżdżającego komendanta! Wszyscy do Pińska, proszę państwa! Do Pińska! Po drodze Kobryń, komenda przejściowa. Pułkownik Epler prosi Jaxę. - Pan porucznik ma ciężarówkę, wróci pan do Brześcia, bo psia jucha, w twierdzy mieli wielki zapas paliwa, a nic, psia jucha, nie wzięli i my tu uziemieni, - To rozkaz? - upewnia się Jaxa. - A jakże, rozkaz! - pułkownik Epler gładzi wąsy. Wracają. Ale benzyny w twierdzy nie ma. - Była, ino rozkradli, jak tylko wojsko wyjechało - kiwa głową stróż. Nie zna tych, co rozkradli. Na opuszczonej stacji benzynowej Jaxa zdobywa jeden kanister. Wiozą ją do Kobrynia. Pułkownik Epler z komendy przejściowej gładzi wąsa. - Nie, już mi nie trzeba, weźmie ją pan porucznik do Pińska. Bo porucznikowi teraz się trzeba odmeldować do Pińska. Do Piń-ska. Kierowca prowadzi i śpi, jednocześnie. - Bo jak nie palę, to zaraz zasypiam - tłumaczy się Jaxie. Jaxa kaszląc, mówi: - To już lepiej pal, wieziemy galon benzyny. Pińsk. 20 września 1939 roku Dostępne w wersji pełnej Część II UKŁADANKA Część III KONSPIRA Część IV. POLSKA WALCZĄCA Część V POLSKA SIEDZĄCA Część VI LAS Część VII ZERWANI Część VIII BRYGADA Część IX. MARSZ NAPISY KOŃCOWE Dostępne w wersji pełnej POSŁOWIE / OD AUTORKI Dostępne w wersji pełnej Copyright (C) Elżbieta Cherezińska, 2013 All rights reserved Opieka redakcyjna Tadeusz Zysk Jan Grzegorczyk Korekta Magdalena Wójcik Projekt okładki Tobiasz Zysk Ilustracja mapy Maciej Szajkowski Tłumaczenie wiersza Lewą marsz Włodzimierza Majakowskiego - Antoni Słonimski (C) Copyright for the Polish translation by Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi ISBN 978-83-7785-268-2 Zysk i S-ka Wydawnictwo ul. Wielka 10, 61-774 Poznań tel. 61 853 27 51, 61 853 27 67, faks 61 852 63 26 Dział handlowy, 61 855 06 90 Plik opracował i przygotował Woblink
audiobook cd
Lektor |
Wydawnictwo Aleksandria |
Oprawa pudełko |
ISBN 978-83-941812-8-4 |
Szczegóły | |
Dział: | Audiobooki na CD |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna |
Wydawnictwo: | Aleksandria |
Oprawa: | pudełko |
ISBN: | 978-83-941812-8-4 |
Lektor: | Zbigniew Wróbel |
Wprowadzono: | 28.10.2015 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.