- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.yła na niego, jakby go nie poznawała, ciężko oddychała przez uchylone usta, a na jej czole błyszczały kropelki potu. Tibor nie umiałby wytłumaczyć, w jaki sposób telefon znalazł się w jego rękach, i jak roztrzęsionymi palcami udało mu się wybrać numer pogotowia. Potem wypadki potoczyły się już błyskawicznie. Biała karetka, mrugająca rytmicznie niebieskim światłem, stanęła przed bramą kamienicy, wzbudzając sensację wśród przechodniów. Młody, brodaty lekarz badał babcię przez chwilę, a potem wyraźnie zaniepokojony rzucił w stronę sanitariuszy: - Przynieście szybko nosze, zabieramy staruszkę do szpitala. Tibor poczuł, że wpada w niewidzialne sidła strachu i bezradności. Stał obok babci, trzymając ją za suchą, ciepłą dłoń i patrzył, jak sanitariusze przepychają się przez tłumek podekscytowanych sąsiadów, którzy w szlafrokach lub kurtkach narzuconych na piżamy bez żenady próbowali zajrzeć w głąb mieszkania. Rozmawiali cicho, a ich głosy zlewały się w monotonny szum. Tylko od czasu do czasu do Tibora docierały wypowiedziane głośniej zdania: - Patrzcie, jaki młody lekarz! Co tam taki może wiedzieć? - Ja tam bez lekarza widzę, że to serce. Wiem, co mówię, znam się na tym. - Oj, to prędko ta biedna kobieta ze szpitala nie wyjdzie, wspomnicie moje słowa. - A chłopca to pewnie do domu dziecka wezmą, sam przecież dzieciak zostać nie może. - Co też pani mówi? - A widzi pan inne wyjście? Zresztą na wszystko są jakieś przepisy. Wspomnicie moje słowa. - Wezmą jak nic. Coś z tych prowadzonych półgłosem rozmów musiało dotrzeć do uszu lekarza, bo nagle podszedł do Tibora i zapytał: - Mieszkacie tu z babcią tylko we dwoje? Kto się tobą zajmie, gdy ją zabierzemy? Chłopak oddałby wiele, żeby jego usta przestały drżeć, a głos zabrzmiał pewnie i stanowczo. Wiedział, że jeśli chce ratować własną skórę, musi teraz skłamać. Nie było czasu na układanie misternego planu, musiał działać szybko. Jego myśli odpalały się od siebie jak zapałka od zapałki. W końcu spojrzał na lekarza i wyrzucił jednym tchem: - Piętro wyżej mieszka moja ciocia. Teraz pewnie śpi i nie wie, co się tutaj stało. Przenocuję u niej, a jutro razem odwiedzimy babcię w szpitalu. Lekarz nie wyglądał na przekonanego, ale zbyt się spieszył, by zadawać kolejne pytania. - Zabieramy ją do szpitala na Miodowej, a ty się nie martw, będzie pod dobrą opieką. Świetnie się spisałeś, wzywając tak szybko pogotowie - pochwalił Tibora i poklepał go przyjaźnie po plecach. Był już w przedpokoju i nie sądził chyba, że Tibor go słyszy, gdy zwrócił się do sanitariuszy: - Sprawdźcie jutro, chłopaki, w opiece społecznej, kto może zająć się tym małym. Coś trzeba będzie z nim zrobić. Tibor jednak go usłyszał i jego serce poderwało się do nerwowego łopotu. Przestraszył się nie tego, co lekarz powiedział, ale tego, co przemilczał. Mieszkanie dawno już opustoszało, a on wciąż stał nieruchomo na środku kuchni i słuchał, jak w oddali cichnie sygnał karetki. Przez otwarte okno wpadały ciepłe podmuchy, a firanka wydymała się na wietrze, jakby ktoś uwięził w niej ducha. - Biedna babcia - szepnął Tibor i usiadł ciężko na wiklinowym krześle. - Ale oni ją wyleczą - powiedział, jakby chciał dodać sobie otuchy. - Będzie dobrze, na pewno będzie dobrze - dodał znacznie głośniej, patrząc w stronę stojących na półce porcelanowych kubków. Nie wypadło to jednak zbyt przekonująco i kubki chyba mu nie uwierzyły. A potem przypomniał sobie słowa sąsiadów i lekarza: Nie może zostać sam. Dom dziecka. Są na to jakieś przepisy. Coś trzeba z nim zrobić. Niestety piętro wyżej nie mieszkała żadna ciotka Tibora, tylko równie tęga co wścibska pani Celina. To ona właśnie mówiła coś o tym, że Tibor trafi pewnie do domu dziecka. Cokolwiek by się działo, nie pójdę tam. Ja mam już dom. Gdy babcia wróci ze szpitala, wszystko będzie jak dawniej, a na razie stąd zniknę. Do domu dziecka niech sobie wezmą panią Celinę. Tibor uśmiechnął się złośliwie i z przyjemnością wyobraził sobie, jak pracownicy opieki społecznej wloką po schodach opierającą się rozpaczliwie sąsiadkę. Postanowił, że trochę się prześpi, a rano opuści mieszkanie. Zabierze tylko najpotrzebniejsze rzeczy, zamknie drzwi na cztery spusty i niech go szukają. Na szczęście od jutra zaczynają się wakacje, więc chociaż szkołę mam z głowy, pomyślał i powlókł się do sypialni. Tym razem zasnął bez trudu. Sen przyszedł szybko, lecz nie dał mu wytchnienia. Pod powiekami kłębiły się bezładnie niepokojące obrazy. Widział babcię stojącą w otwartym oknie. Była bardzo blada i patrzyła na niego tak dziwnie, jakby chciała mu tym spojrzeniem coś powiedzieć. Trwało to wieki, bo we śnie wskazówki przyrosły do tarczy zegara. W końcu wokół staruszki zawirowała firanka, przytuliła się do niej i przybrała postać mamy. - Tibor, zagraj jej coś - wyszeptała i po chwili znowu była białą muślinową firanką. * * * Polecamy także inne książki Renaty Piątkowskiej Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Szczegóły | |
Dział: | Audiobooki na CD |
Promocje: | audiobooki dla dzieci i młodzieży |
Kategoria: | dla dzieci, literatura dziecięca |
Wydawnictwo: | Bis |
Oprawa: | pudełko |
Wymiary: | 125x140 |
ISBN: | 978-83-7551-487-2 |
Lektor: | Waldemar Barwiński |
Wprowadzono: | 30.06.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.